18

213 25 0
                                    

- Co się stało?- Zapytał Dustin kiedy wbiegliśmy do kuchni.
- Will do nas mówi, ale nie słowami.- Stwierdził Hopper biorąc do ręki długopis i rozpisując na kartce to co mówił Byers.
- Co to?- Zapytał Steve patrząc na znaczki na kartce.
- Alfabet Morsa.- Stwierdziliśmy wszyscy razem.
- Tutaj.- Powiedział Szeryf wskazując na kartkę, to właśnie mówił chłopak „tutaj".
- Will wciąż tam jest i chce nam coś powiedzieć.- Stwierdził Hopper.
Kiedy mieliśmy przygotowany plan, wróciliśmy do garażu, Hopper trzymał swoją krótkofalówkę za plecami i powtarzał to co mówił Will.
Dustin, Lucas, Max i Nancy zostali w domu a ich zadaniem było słuchać co przekazuje im Szeryf i rozwiązać hasło.
Jonathan puścił ulubioną piosenkę Will'a, „Should I stay or should i go".
Usiadłam naprzeciwko chłopaka wpatrując mu się w oczy.
- Pamiętasz kiedy pierwszy raz puściłeś mi tą piosenkę? Powiedziałeś, że bardzo ją lubisz, ale masz z nią złe wspomnienia, wtedy ja złapałam cię za rękę i powiedziałam, że pora na to, żeby ta piosenka kojarzyła Ci się jak najlepiej, pociągnęłam cię na środek swojego ogrodu i tańczyliśmy, tańczyliśmy trzymając się za ręce przez kilka godzin, tylko do tej piosenki.- Opowiadałam z uśmiechem na twarzy.
Piosenka skończyła się a my usłyszeliśmy dźwięk dzwoniącego telefonu.
Spojrzałam wystraszona na Mike'a.
Will zaczął ciężko oddychać, zamknął oczy i miał drgawki.
- Myślicie, że usłyszał?- Zapytał Jonathan.
Spojrzałam na Will'a i pobiegłam do strzykawki, w której był środek usypiający, wbiłam igłę w ramie chłopaka.
- Wie gdzie jesteśmy.- Stwierdził Hopper wpatrując się w Byers'a.
Wyszliśmy na dwór rozglądając się dookoła, po chwili usłyszeliśmy znajomy ryk.
- Nadchodzą.- Stwierdził Mike.
- Musimy uciekać!- Krzyknął Szeryf.
Wbiegliśmy z powrotem do garażu, odcinając liny, które trzymały śpiącego już Will'a.
Wbiegliśmy do domu, zamykając wszystkie drzwi i okna.
- Odejdźcie od okien!- Krzyknął Hopper do Lucas'a, Dustin'a i Max.
- Umiesz tego używać?- Zapytał mężczyzna trzymając w ręce karabin i patrząc na Jonathan'a.
- Co?- Zapytał wystraszony chłopak.
- Ja umiem!- Krzyknęłam a Hopper po chwili zastanowienia rzucił mi karabin.
- Też umiem strzelać.- Wyszeptał Nancy stojąca obok mnie.
Popatrzyłam na dziewczynę i wręczyłam jej broń Szeryfa, którą chowałam w bluzie Steve'a.
Hopper z karabinem, Steve z bejsbolem, Nancy z pistoletem i ja rownież z karabinem staraliśmy na środku pokoju w ciszy, czekając na atak.
- Gdzie one są?- Krzyknęła Joyce.
Hałas za oknem sprawił, że wszyscy obróciliśmy się w prawą stronę celując bronią.
Mike, który stał koło Nancy ze świecznikiem w ręce wyglądał zabawnie, ale to chyba nie był najlepszy moment, żeby z niego żartować.
Ponowny hałas sprawił, że wszyscy obróciliśmy się w lewą stronę.
- Co one robią?- Zapytała zdziwiona Nancy.
- Otaczają dom.- Stwierdziłam.
Nagle hałas spowodowany zbitą szybą w oknie wyrwał mnie z zamyśleń, przez okno wpadł Demogorgon, odbijając się od ściany, z sercem w gardle strzelałam do stwora, który się nie ruszał.
- Czy on nie żyje?- Zapytała Max.
Hopper podszedł do stwora i kopnął go z całej siły, ale ten się wciąż nie ruszał.
Nagle drzwi do domu otworzyły się a w nich stanęła tajemnicza postać.
Trzymałam broń celując w jej stronę, ręce trzęsły mi się ze stresu.
Kiedy tylko weszła do środka a światło padło na jej twarz wiedziałam kto to.
Otworzyłam usta i upuściłam broń, moje serce biło tak szybko, że nie mogłam złapać oddechu.
Co Eleven tutaj robi? W sumie mówiła mi, że dzisiaj się spotkamy, ale...co ona tu robi?!
Ze łzami w oczach popatrzyłam na Mike'a, który przepychał się przez tłum stojący przed nim i stanął naprzeciw El.
Uśmiechnął się do niej a łzy spływały po jego policzkach, dziewczyna oddała uśmiech uwalniając łzy.

*Mike*
Jak tylko ją zobaczyłem, wszystko i wszyscy wokół zdawało się zniknąć.
Moje serce stanęło w miejscu, kiedy przyglądałem się dziewczynie.
- Eleven.- Wyszeptałem rzucając się w jej ramiona.
- Mike.- Usłyszałem jej cichy głos, tak bardzo za nim tęskniłem.
- Nigdy z ciebie nie zrezygnowałem, wywoływałem cię codziennie przez...- Dziewczyna przerwała mi.
- Wiem, przez trzysta pięćdziesiąt trzy dni.- Powiedziała z uśmiechem na ustach.
Kochałem jej uśmiech, wszytko w niej kochałem.
- Słyszałam Mike, każdego dnia cię słyszałam.- Stwierdziła.
- Dlaczego nie powiedziałaś, że jesteś cała?! Martwiłem się!- Powiedziałem a uśmiech zszedł z mojej twarzy.
- Bo jej nie pozwałem.- Odezwał się Hopper.
- Ukrywałeś ją?! Ukrywałeś ją przez ten cały czas!- Wrzasnąłem uderzając mężczyznę w ramie.
- Hej! Uspokój się i pogadajmy!- Warknął Hopper trzymając mnie za kołnierz.
Szeryf zaprowadził mnie do sypialni Joyce, zamykając za nami drzwi.
- Chroniłeś ją?! Chroniłeś?!- Wrzeszczałem nie potrafiąc zrozumieć jak to miało komukolwiek pomóc.
- Posłuchaj, im więcej osób o niej wie, tym jest niebezpieczniej, zagraża tobie, twojej rodzinie, mi a nawet samej sobie!
- To może mam Ci podziękować?!- Krzyczałem patrząc na mężczyznę.
- Nie! Ale postaraj się mnie zrozumieć!
- Nie rozumiem! Właśnie kurwa problem w tym, że cię za chuja nie rozumiem!- Warknąłem.
- I dobrze, nie musisz, ale nie wiń jej i tak jest jej przykro!- Stwierdził Hopper.
- Nie winie jej! Winie ciebie! To wszystko twoja wina! Jesteś pierdolonym, śmierdzącym kutasem i oszustem! Oszustem!- Krzyczałem okładając mężczyznę pięściami.
- Chryste Wheeler, uspokój się!- Wyszeptał Hopper i przytulił mnie mocno do siebie.
Odwzajemniłem uścisk i rozkleiłem się w ramionach mężczyzny.
Zacząłem płakać jeszcze mocniej dlatego, że coś sobie uświadomiłem.
Wiecie co ta za uczucie, kiedy obcy mężczyzna, przytula cię mocniej, niż własny ojciec przytulił cię przez całe życie?

*Victoria*
- Tak bardzo za tobą tęskniliśmy, codziennie o tobie rozmawialiśmy.- Stwierdziłam przytulając El.
- Ja też.- Uśmiechnęła się kiedy Dustin i Lucas rzucili się w jej ramiona.
- Masz zęby!- Stwierdziła podekscytowana El wkładając palce do ust Dustin'a.
Wybuchnęłam śmiechem patrząc na dziewczynę.
Jej włosy urosły, ona sama urosła i wyładniała.
- Podobają Ci się?- Zapytał Dustin szczerząc się.
- Tak, są bardzo ładne.- Stwierdziła.
Dustin wydał z siebie ten dźwięk, którego nie nawiedziłam, jakby warczenie?
- Kurwa Henderson, mówiłam Ci nie rób tego, brzmisz jak jakiś psychol.- Warknęłam przewracając oczami.
- Odezwała się ta, która słyszała Eleven w swojej głowie.- Zaśmiał się Dustin a El zmierzyła go wściekłym wzrokiem.
- Ty...mnie słyszałaś, jak mówiłam do ciebie?.- Zapytała.
- Tak myślałam, że zwariowałam, ale słyszałam każde słowo.
- Zaraz...czyli ty naprawdę do niej mówiłaś?- Zapytał Lucas patrząc na El.
- Tak, Victoria ma moc.- Wyjaśniła dziewczyna a nam wszystkim opadły szczęki.
- Ja? Moc? Niby skąd?- Dopytywałam.
- Kiedy poszłaś po Will'a rok temu, coś złapałaś, jakby infekcja, możesz rozmawiać nie używając słów z osobami, które mają moce, jak ja.- Wyjaśniła El.
- Zajebiście!- Krzyknęłam z bananem na twarzy.
- Słyszeliście?! Może mogę też szpiegować szpiega! To by pomogło Will'owi!- Krzyknęłam.
- Spokojnie mała, nie wiesz jak to działa dokładnie, może zostań najpierw na etapie rozmawiania z El w głowie?- Powiedział Dustin.
Przewróciłam oczami i obróciłam się w stronę Max, która podeszła do Eleven.
- Cześć El, jestem Max, dużo o tobie słyszałam i miło cię w końcu poznać.- Powiedziała rudowłosa wyciągając dłoń w stronę dziewczyny.
Eleven zmierzyła ją wzrokiem po czym odeszła bez słowa.
- Mogę zobaczyć Will'a?- Zapytała El patrząc na mnie.
- Tak...ale nie licz na dużo, on śpi i...nie wiem kiedy się obudzi.- Powiedziałam i zaprowadziłam dziewczynę do pokoju Byers'a.

***
Usiadłyśmy przy łożku Will'a, Eleven położyła rękę na jego ramieniu.
- Jak widzisz nie najlepiej z nim, powiedziałabym, że wręcz krytycznie.- Westchnęłam patrząc na chłopaka, którego przecież kochałam a on pomału znikał.
- Wiem, widziałam.- Wyjaśniła El.
- Co jeszcze widziałaś?- Zapytałam zaciekawiona.
Dziewczyna nie odpowiedziała, wstała z krzesła i podeszła do kartki na której, widniał napis „przejście".
Popatrzyłam na nią i uświadomiłam sobie bardzo ważną rzecz.
- Już kiedyś otworzyłaś to przejście!- Stwierdziłam patrząc na El.
- Tak.- Wyszeptała.
- Gdybyśmy cię tam zabrali, mogłabyś je zamknąć?.- Zapytałam.
- Tak.- Odpowiedziała.

***
- Od tego czasu bardzo szybko się rozrosło, a to wszystko przy założeniu, że do niego dojdziemy, wszędzie roi się od tych psów.- Powiedział Hopper, kiedy wszyscy siedzieliśmy w salonie Byers'ów.
- Demopsów.- Wtrącił Dustin a ja zmierzyłam go wściekłym wzrokiem.
- Przepraszam co?.- Zapytał Hopper.
- No wie pan, demogorgony i psy razem, demopsy, brzmi czadowo.- Wyjaśnił Dustin.
- Jakie to ma teraz znaczenie?- Zapytał Szeryf kiwając głową z niedowierzania.
- Możemy się skupić na zamknięciu przejścia i ratowaniu Will'a?! Zaczynam podejrzewać, że wszyscy odbiegacie od tematu!- Warknęłam.
- Mogę to zrobić, dam radę.- Odezwała się El.
- Nie słuchasz mnie.- Stwierdził Hopper.
- Słucham i mówię, że dam radę to zrobić!- Uśmiechnęła się dziewczyna.
- Mamy inny problem, jeśli mózg umrze ciało też.- Stwierdziłam.
- Chyba o to chodzi nie?- Zapytała Max.
- Tak, ale jeśli zamknięcie bramy zabije armię Łupieżcy umysłów...- Lucas przerwał mi wypowiedź.
- Will należy do nich.- Powiedział Sinclair.
- Will umrze.- Stwierdził Mike.

Friends don't lie | Stranger Things Where stories live. Discover now