*Victoria*
Następnego dnia rano mama stwierdziła, że nie mogę iść do szkoły.
Przecież jutro miał odbyć się pogrzeb „Will'a" więc moja mama, przyniosła kilka czarnych sukienek, każąc mi je przymierzać.
Wielki wieniec czerwonych róż leżał w salonie.
- Masz już swoją przemowę?- Zapytała mama podając mi kolejną sukienkę.
- Co?- Zapytałam mrugając oczami.
- Czy wiesz już co powiesz na pogrzebie Will'a?- Zapytała ponownie kobieta.
- Umm z tego co wiem, nikt nie przygotował przemowy- Wymamrotałam odwieszając sukienkę na wieszak.
Mama ucałowała mnie w czoło i wyszła z pokoju.
Dwie łzy spłynęły po moich policzkach, Will zawsze całował mnie w czoło, tak bardzo za nim tęsknie.
Jak ja mam się jutro zachowywać? Płakać, śmiać się czy może w ogóle nie pójdę?
Tak bardzo chciałbym powiedzieć Pani Byers i Jonathan'owi, że Will żyje.
„Proszę się nie martwić Pani Byers, Will żyje tylko w innej rzeczywistości".
Wyobraziłam sobie jak mówię to zdanie a Joyce mi zarzuca, że zwariowałam.
***
Następnego dnia rano, wszyscy w moim domu szykowali się na pogrzeb Will'a.
Nie odezwałam się do nikogo ani słowem.
Na cmentarzu spotkałam Lucas'a, Dustin'a i Mike'a wraz z ich rodzicami.
Wszyscy patrzyli się na trumnę z ciałem Byers'a a tak naprawdę tylko nasza czwórka wiedziała, że on żyje.
Ksiądz mówił jak wielką stratę ponieśliśmy tracąc kogoś tak bliskiego, kto miał przed sobą całe życie.
Jeniffer stała z żółtą różą w ręku wylewając łzy.
- Niech tylko Will się dowie, że Jeff płakała na jego pogrzebie- Szepnął Dustin z wielkim uśmiechem na ustach.
Mike szturchnął go w ramię i wskazał na mnie, zmierzyłam Dustin'a wściekłym wzrokiem.
- Przepraszam Vicky zapomniałem, że...- Zaczął chłopak, ale przerwała mu Pani Wheeler, która kazała mu siedzieć cicho.
Nie mogłam znieść widoku Lonnie'go, ojca Will'a, który nigdy się nim nie interesował, próbował zrobić z niego kogoś kim Will nie był.
Jednak z grzeczności podeszłam do mężczyzny i złożyłam mu kondolencje.
- Miałem na dzieje, że ty go zmienisz, że zacznie się interesować dziewczynami- Wyszeptał mężczyzna do mojego ucha.
- Will nie jest gejem- Warknęłam patrząc mężczyźnie w oczy.
- Był, czas przeszły- Stwierdził mężczyzna.
- Zostaw ją w spokoju- Wyszeptał wkurzony Jonathan odciągając mnie od swojego ojca.
- Jak się trzymasz?- Zapytałam.
- Ciężko, ale życie toczy się dalej, musze być teraz przy mamie- Stwierdził chłopak.
- Na pewno czuje się teraz zagubiona.- Wyszeptałam.
- Tak nawet nie wiesz jak bardzo...mam pieprzoną tabliczkę Ouija na ścianie w salonie, lampki świąteczne są w całym domu a mama twierdzi, że widziała Will'a w ścianie- Opowiadał chłopak a ja patrzyłam na niego z otwartymi ustami.
Rozmowę przerwała Nancy, która do nas podeszła.
- Przykro mi z powodu zniknięcia Barb- Powiedziałam patrząc na dziewczynę ze współczuciem.
- Ta dzięki, Jonathan możemy pogadać na osobności?- Zwróciła się do Byers'a a ja odeszłam od nich.
Wszyscy udaliśmy się do restauracji na mały poczęstunek, Pani Byers siedziała przy stole wpatrując się w ścianę.
- Te wafle to podróba- Powiedział Dustin i wytarł usta chusteczką.
- Jak możesz się obżerać w takiej sytuacji?!- Warknęłam i uderzyłam go w ramie.
- To Pan Clarke- Powiedział Mike wskazując na naszego nauczyciela.
Cała nasza czwórka podeszła do mężczyzny.
- Witajcie, jak się trzymacie?- Zapytał nauczyciel z lekkim uśmiechem.
- Jesteśmy w żałobie- Powiedział Lucas, który udawał przejętego „śmiercią" Will'a.
- Moglibyśmy chwile porozmawiać? Mamy trochę pytań, mnóstwo pytań- Stwierdziłam.
Usiedliśmy przy stole a nauczyciel uważnie nas słuchał.
- Carl Sagan w kosmosie mówił o innych wymiarach obok naszego świata- Powiedziałam na co mężczyzna przytaknął.
- Teoretycznie- Wtrącił Pan Clarke.
- Oczywiście, że teoretycznie- Odpowiedziałam wzruszając ramionami.
- Jak teoretycznie tam przejść?- Zapytał Lucas.
- Macie na myśli Wieloświat w interpretacji Hugh Everett'a?- Zadał pytanie nauczyciel.
Spojrzałam na Mike'a a ten wzruszył lekko ramionami.
- Zakłada istnienie światów równoległych, takich jak nasz, ale w innych wariancjach- Wyjaśnił nauczyciel.
- W którymś z tych światów, nie doszło do tej tragedii- Dodał po chwili mężczyzna.
- Nie o to nam chodzi- Wyjaśniłam.
- Chodzi mam bardziej o coś złego, jak dolina cieni, słyszał Pan?- Zapytał Dustin.
- Obicie świata materialnego, gdzie rządzi czarna magia?- Zapytał.
- Właśnie!- Stwierdził podekscytowany Lucas.
- Jeśli takie miejsce istnieje to jak się tam dostać?- Zapytał Mike.
Pan Clarke wziął papierowy talerzyk i wyjął długopis ze swojej marynarki.
- Wyobraźcie sobie, akrobatę na linie, ta lina to nasz wymiar, rządzi tu zasada, że poruszamy się w przód i w tył, ale obok akrobaty jest pchła i porusza się jak on, w przód i w tył tak?.- Nauczyciel spojrzał na nas a my skinęliśmy głowami.
- I tu zaczyna się robić ciekawie, bo pchła może się rownież przemieszczać po boku liny a nawet pod nią- Wyjaśnił Pan Clarke.
- Po drugiej stronie- Wyszeptaliśmy patrząc na siebie.
- Ale my jesteśmy akrobatą?- Zapytałam.
- W tej metaforze tak- Potwierdził mężczyzna.
- Nie przejdziemy na drugą stronę?- Wtrącił Lucas.
- Nie
- Czy akrobata mogłyby tam przejść?- Zapytał Dustin.
- To wymagałoby dużo energii, ludzie nie są w stanie wytworzyć jej tyle, żeby powstało rozdarcie w czasoprzestrzeni- Tłumaczył Pan Clarke.
- Czyli przejście- Dodał po chwili robiąc dziurę w papierowym talerzu.
- Ale to tylko teoria.- Westchnął nauczyciel.
- A gdyby takie przejście już istniało?- Zapytał Mike.
- To byśmy o tym wiedzieli, wpływałoby na grawitację i pole elektromagnetyczne, mogłoby nas nawet wciągnąć- Stwierdził.
- Nauka jest metodyczna, ale nie wybacza błędów- Uśmiechnął się mężczyzna i odszedł.
- Musimy go znaleźć- Westchnęłam i wstałam od stołu.
Zakręciło mi się w głowie i upadłam przewracając krzesło co zwróciło uwagę innych.
- Victoria!- Mike, Lucas i Dustin oraz nasi rodzice podbiegli do mnie.
- Nic mi nie jest- Wymamrotałam próbując się podnieść.
- Co jej jest?- Zapytała Pani Wheeler patrząc na moją mamę.
- Nie śpi, nie je i cały czas płacze, jest wyczerpana, powinniśmy już jechać, Victoria musi odpocząć- Wyjaśnił mój ojciec i podniósł mnie z podłogi.
Przyjechaliśmy do domu a ja przebrałam się w niebieskie jeans'y i czerwoną bluzę, położyłam się do łóżka, nie miałam jednak zamiaru spać, myślałam o tym co powiedział nam Pan Clarke.
YOU ARE READING
Friends don't lie | Stranger Things
FanfictionCzęść pierwsza- Główni bohaterowie mają 13 lat, w części 2 mają 14! Występują przekleństwa i sceny „zbliżeń"