Dlatego trzeba uważać kocie

552 30 61
                                    

Obudziłam się po godzinie 10. W końcu się wyspałam. Przeciągnęłam się na łóżku, ale poczułam że ktos leży mi na brzuchu i to nawet dwie osoby. Popatrzyłam się tam i okazało się, że jedna głowa jest Nathana, a druga... Martina?! Serio? Jeszcze trochę, a Martin będzie leżał mi na piersiach...

Ruszyłam nogą i poczułam ból, przez co pisnęłam, ale dosyć cicho. Mimo to wampiry zerwały się jak oparzone i stanęły przy ścianie, uderzając głowami o nią. Po prostu komedia...

Popatrzyli się na siebie, a później na mnie, a ja wybuchłam śmiechem.

- Emm... Czy my... Tutaj... - nie umiał się wysłowić
- Leżeliście na mnie, z czego ty Martin prawie na moich piersiach - znowu parsknęłam śmiechem
- No... Sorry... - powiedział trochę zmieszany
- Nie no, ogólnie to nawet było mi wygodnie, a przede wszystkim cieplutko, ale chciałam się przeciągnąć i noga mnie zabolała, przez co zapiszczałam. Nie chciałam was budzić...
- A właśnie, trzeba zmienić ci opatrunek. Martin przynieś nowy bandaż - Nathan zmienił temat
- Już się robi - zasalutował

Nawet nie zdążyłam nabrać powietrza do płuc, a on już wrócił.

- Daj, sama sobie poradzę
- Ooo niee moje droga, ty sobie leż
- Ale to będzie dosyć niezręczne, jak będziesz mi nogi dotykał
- Już nie przesadzaj - zaśmiał się
- A może ja to zrobię? - zapytał się Martin
- Ooo, to ja już wolę Nathana. Po tobie mogę się wszystkiego spodziewać Maruś
- No widzisz Martin? Coś ci nie pykło, ale jak możesz idź zrób jej dobre śniadanie
- Okey - wyszedł
- Tylko się nie spiesz! - krzyknął Nathan

Chłopak usiadł na łóżku i położył moją nogę na swojej. Przejechał palcem po łydce w górę, aż dotarł do bandaża, przez co przeszły po mnie ciarki.

- Możesz przestać? To łaskocze...
- Ale masz bardzo gładką skórę
- Skoro golę nogi, to chyba jasne że jest gładka...
- Typowe babskie sprawy - mruknął pod nosem

Przejechał jeszcze raz po mojej skórze. Skarciłam go wzrokiem, na co on się tylko uśmiechnął. Ale on jest przystojny... Ja pierdole. Ogarnij myśli Aurora.
Odwinął powoli i ostrożnie bandaż. Kiedy go zdjął popatrzył się na ranę dziwnym wzrokiem.
Odwrócił głowę, na co ja usiadłam tak, aby móc go dosięgnąć i bróciłam jego twarz tak, aby ją dobrze widzieć. Miał popękaną skórę w okolicy oczu, ale one same były normalnego koloru. Złapałam rękoma jego głowę i przejechałam kciukami po jego skroniach. Momentalnie twarz się zrobiła normalna, ale Nathan nie pozwolił mi wziąć obu rąk. Złapał jedną i zaczął na niej rysować palcem kółeczka, przystawił nos do mojej dłoni i zaciągnął powietrze, ale zapach mu już nie przeszkadzał. Pocałował opuszkę mojego kciuka i puścił rękę.

Wpatrywałam się w niego w ciszy, jedynie dało się słyszeć mój przyspieszony oddech. W tym czasie zmienił już cały opatrunek.
Ocknęłam się dopiero w momencie kiedy położył mi rękę na cierpiące udo. Ciepło, które od niego biło koiło mój ból.

Ta grobowa cisza była taka piękna, ale została przerwana przez Martina który wleciał z hukiem do pokoju, niosąc przy tym tacę z goframi, truskawkami, które nie wiem skąd wytrzasnął, bitą śmietaną i szklanką napełnioną sokiem malinowym. To wszystko tak pięknie wyglądało, że aż brakło mi słów.

- Dziękuję
- Proszę bardzo
- Masz talent do robienia arcydzieł z jedzenia
- Lubię gotować i robić różne rzeczy z jedzeniem w tym właśnie tak układać

Martin usiadł obok mnie i wziął jedną truskawkę do ręki.

- Otwórz buzię - powiedział
- Sama umiem jeść
- Ale ją cię nakarmię
- Nie
- Ale ty uparta, no tylko ta jedna
- No dobrze

Wampirzy urok ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz