Nathan
Podszedłem do Aurory, która dopiero co się obudziła.
- Martin! Zatrzyj ślady! - krzyknąłem
- Nie krzycz... - powiedziała bardzo cicho
- Już kochanie - pocałowałem ją w nosek - Jak się czujesz? Wiem, że pewnie do bani, ale dokładniej...
- Nie jest źle... Na lekcje mogę iść
- Dzisiaj odpuszczamy sobie szkołę
- Ale przecież moja ciocia mnie zabije...O cholera! Lorena! Nie powiem jej, że ten wampir coś o niej mówił... Nie no powiem... Nie powiem... Kurwa... Powiem...
- Aurora? Tylko spokojnie... Błagam... Bo ten wampir coś gadał o Lorenie
- Że co?! Jak coś się jej stało, to ja nie ręczę za siebie...
- Skończyłem! - krzyknął Martin
- To leć do domu Aurory i sprawdź czy jej ciocia tam jest
- OkeyPo kilku minutach zadzwonił.
- I co?
- Tak jakby wszędzie jest krew i zaraz tu nie wytrzymam, ale jej samej nigdzie nie ma
- Dasz radę to posprzątać?
- Jakoś dam...
- Liczę na ciebie
- Yhym... - już miał zachrypnięty głosRozłączyłem się. Wiem, że jakoś da sobie radę.
Wróciłem do Aurory i zobaczyłem, że płacze a Grace ją pociesza, ale z mizernym skutkiem.- I jak? - podniosła głowę
- Nie ma jej w domu... Ale... - urwałem
- Ale? Gadaj!
- Jest tam pełno krwi i Martin to teraz stara się ogarnąć
- Da radę?
- Myślę, że tak...
- Gdzie ona może być?
- Szpital?
- Szczerze to wątpię, bo kto niby miałby wchodzić do tego domu? - powiedziała
- Nie wiem... Gdzie wampir mógł wynieść swoją ofiarę?
- To ty powinieneś wiedzieć
- Niby tak... Gdzie twoja ciocia lubi przesiadywać? Musiała być obserwowana, więc może to pomoże...
- Lubiła siedzieć trochę bliżej lasu, tam jest kilka pniaków i miejsce na ognisko, a dalej małe jeziorko
- Wiem gdzie, ten las znam jak własną kieszeń. To ja lecę to sprawdzić
- Też chcę, jeśli coś jej jest to mogę się przydać i Grace tak samo
- To chwilaZadzwoniłem do Martina, aby przyjechał samochodem i zostawił na razie sprzątanie. Po około 10 minutach już był na parkingu.
Wziąłem na ręce Aurorę, bo była dosyć słaba i posadziłem na tylnich siedzeniach, gdzie sam usiadłem. Grace poszła na przód obok Martina, który prowadził samochód.
- Jedziemy nad jeziorko... Powinieneś wiedzieć gdzie
- Okey
- Gaz do dechy
- Robi się!Wystartował z piskiem opon. Wymijaliśmy wszystkie auta na ulicy, chociaż nie powinniśmy.
Aurora
Kiedy dojechaliśmy na miejsce wybiegłam z samochodu, chociaż nie powinnam, ale teraz liczyła się tylko Lorena. Zaczęłam jej szukać, aż w końcu usłyszałam krzyk Natha.
Zobaczyłam ciocię leżącą na ziemi w kałuży krwi. Rzuciłam się na kolana i zmierzyłam jej puls. Nic. Nie oddychała, a na szyi były ślady po ugryzieniu. Była lodowata i sina... Po moich policzkach zaczęły spływać łzy, aż w końcu rozpłakałam się na dobre.
- CZEMU?! CO JA TAKIEGO ZROBIŁAM?! ZAWSZE JA! DLACZEGO NIE KTOŚ INNY?! - krzyczałam i płakałam w tym samym momencie
Złapałam się za kark i zaczęłam go rozdrapywać aż do krwi. Nie obchodziło mnie nic. Straciłam kolejną ukochaną osobę. Najpierw rodzice, teraz ona.
- Już ciiii - przytulił mnie Nathan tym samym ściągając ręce z mojej szyi
- Nie uspokajaj mnie! To twoja wina! - odskoczył ode mnie - Gdybym was nie poznała, to tego całego gówna nie byłoby! Mogła normalnie żyć, a ja bez problemu chodziłabym na imprezy z Grace! Chciałam mieć normalne życie, z ciocią, która mnie wychowała. Poznała jakiegoś faceta i miałam już nadzieję, że będzie moim wujkiem... A teraz?! Wszystko legło w gruzach! - znowu zaczęłam rozdrapywać kark
- Rozumiem twoją złość, ale skąd wiesz że to by się nie stało, nawet jakbyś mnie nie poznała?
- Tego nie wiem... Ale ja nie chcę tak żyć! Nie chcę! - zaczęłam szlochać, tak że brakowało mi powietrza

CZYTASZ
Wampirzy urok ✔
VampireAurora Moonblack... Dziewczyna, która straciła rodziców... Zwykła? Nie wiadomo... Coś w sobie kryje, ale co? Mieszka z ciocią Loreną w domku, obok lasu, na odludziu... Niedaleko Nowego Jorku. Osiemnastka jest tuż, tuż... Jej życie wywróci się do gór...