Co to za osoba??

1K 37 18
                                    

W końcu po wielu przemyśleniach, zdałam sobie sprawę z powagi sytuacji i zaczęłam powątpiewać, czy aby dobrze zrobiłam, że zgodziłam się być dziewczyną Nathana... Tak byłam nim zachwycona, że poskradałam wszystkie zmysły. Fakt byłam w nim zakochana, bo był nieziemsko przystojny i wydawał się być bardzo wyrozumiałym i opiekuńczym człowiekiem, ale znałam go bardzo krótko!

Po chwili niepokój wziął górę i natychmiast wzięłam telefon do ręki w celu wybrania numeru Nathana, ale zapomniałam że przecież nie dał mi swojego numeru... Byłam zła i podeszłam do okna. Miałam nadzieję, że go jeszcze gdzieś zobaczę, w końcu minęło tylko 7 minut od jego wyjścia. Zobaczyłam przy samym lasie jakąś poruszającą się postać i pomyślałam, że to Nathan, więc otworzyłam okno i krzyknęłam jak najgłośniej mogłam, a osoba się dziwnie poruszyła i nagle zniknęła z mojego pola widzenia. Co do cholery się stało... Czemu tak szybko straciłam go z pola widzenia?

Po kilkudziecięciu sekundach ktoś zapukał do drzwi. Poszłam otworzyć i kto stał w drzwiach? Oczywiście, że Nathan.
- Ale jak ty się tu znalazłeś? Usłyszałeś jak krzyczę?
- No usłyszałem, ale ciebie nigdzie nie widziałem?
- Ale przecież stałeś przy lesie? Widziałeś mnie...- dziwnie się poczułam kiedy powiedział mi, że mnie nie widział.
- Nie stałem przy żadnym lesie, tylko szedłem ulicą.
- To kto niby stał tam przy lesie?
- Pokażesz mi gdzie to dokładnie było?
- Oczywiście...

Podeszliśmy do okna, a później wyszliśmy na zewnątrz żeby lepiej zbadać sytuację. Nic nie widziałam, żadnego śladu, niczego. Zaczęłam się bać i podeszłam do Nathana, aby się do niego przytulić. Nie protestował, odwazajemnił uścisk.
- Czemu wogóle mnie zawołałaś?
- Bo nie dałeś mi swojego numeru i wogóle. Po za tym zastanawiam się czemu się zgodziłam być twoją dziewczyną. Znamy się bardzo krótko, a wszystko zrobiłam tak pochopnie i bez przemyślenia.
- Rozumiem twoje wątpliwości, ale wiedz że cię kocham i jest to prawdziwa miłość, mimo iż krótko się znamy...
- A ja nie wiem co teraz czuję. Niepokój mnie ogarnął.

Nathan

Myślałem o tym co powiedziała. Była bardzo roztrzęsiona, a jej serce bardzo szybko biło. Jej zapach był piękny, przez co było mi się ciężko opanować... Ale musiałem wytrzymać, nie mogłem jej zrobić krzywdy. Kocham ją i nie chcę tego spieprzyć, tym bardziej że ktoś tu przed chwilą był i obserwował Aurorę. Boję się o nią, bo wiem że jest wyjątkowa. Jej krew nie jest normalna. Jestem ciekawy czy ona wie jaką ma grupę krwi?
Pewnie nie, bo ta krew która w niej krąży nie pasuje do żadnej z grup, co sprawiało, że mogła stać się szybko przekąską dla kogoś, kto nie potrafi panować nad sobą.
Chciałem jej zapewnić bezpieczeństwo.

Aurora

Nathan nie odzywał się przez chwilę i wydawał się być zamyślony.
- Auroro? Nie chcę żebyś się czuła niekomfortowo ze mną. Jak tak bardzo chcesz to możemy się lepiej poznać i być na razie przyjaciółmi, a jeśli uznasz że chcesz być ze mną bo już wystarczająco mnie poznałaś, to możemy wtedy spróbować czegoś wiecej.
- Jesteś bardzo miły. Spodziewałam się, że nie spodoba ci się to co powiem, a ty to przyjąłeś z takim spokojem.

Nastała chwila ciszy, podczas której musiałam jeszcze raz wszystko przemyśleć.

- Myślę, że możemy być na razie przyjaciółmi ale chcę się z tobą codziennie widywać.
- Oczywiście moja droga pani

Ucałował moją rękę i zaprowadził mnie z powrotem do domu.
Zachowywał się jak na dżentelmena przystało. Nie sądziłam, że ktoś w tych czasach jeszcze całuje kobiety w rękę.

Nathan

Postanowiłem odprowadzić ją do domu. Nie była tu bezpieczna, więc obiecałem sobie, że będę obserwował okolicę. Dlaczego akurat musiała wybrać razem z ciocią miejsce koło lasu, a nie mogła wybrać bliżej centrum. Byłaby troszeczkę bezpieczniejsza, bo wampiry raczej w zatłoczone miejsca się nie pchają, a szczególnie w dzień. W nocy zaczynają działać, więc w mieście potrafią także zaatakować ale rzadko to robią.

Aurora

Kiedy doszłam do drzwi i otrzymałam numer telefonu Nathana, przytuliłam go na pożegnanie.
- Do zobaczenia jutro.
- Do zobaczenia. Będę jutro niedaleko szkolnej szatni. Powinnaś mnie zauważyć. Tylko błagam! Bądź ostrożna i uważaj gdzie chodzisz.

Widziałam w jego oczach troskę i przejęcie. Wiedziałam, że mogę na nim polegać. Moja intuicja mi to podpowiadała i postanowiłam jej zaufać.

- Dobrze. Będę uważać- uśmiechnęłam się do niego, a on jeszcze raz mnie przytulił, a nastepnie poszedł.

Powędrowałam do łazienki, aby wziąć prysznic, kiedy ciocia wróciła do domu. Popatrzyła się na mnie ze zdziwieniem, że nie jestem jeszcze umyta, bo zazwyczaj bardzo szybko brałam prysznic.
- Jeszcze się nie umyłaś?
- Jak widać. Był u mnie kolega w odwiedziny z nowej szkoły i rozmawialiśmy.
- Fajnie, że poznałaś nowych znajomych. Mam nadzieję, że zapomnisz o przeszłości.

Nagle wszystkie wspomnienia o śmierci rodziców wróciły i się rozpłakałam. Ciocia przytuliła mnie na pocieszenie, a ja zdałam sobie sprawę jak bardzo mi ich brakuje.

- Już dobrze kochanie. Nie powinnam wspominać nic o nich. Przepraszam.
- Nie przepraszaj. Nie jest to twoja wina. Cieszę się że jesteś ze mną. Czy mogłabym również do ciebie mówić mamo?
- Oczywiście skarbie.

Uśmiechnęłam się i poszłam do łazienki. Gorący prysznic dobrze mi zrobił. Odpreżyłam się i zapomniałam na chwilę o troskach.

Kiedy wyszłam z łazienki, zobaczyłam coś strasznego przez co nie mogłam nabrać oddechu...

--------------------
Jestem, jestem i mam nadzieję że rozdział Wam się podoba. Jutro pojawi się kolejny ☺

Wampirzy urok ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz