I

3.4K 113 5
                                    

Dzwonek. Musieliśmy przerwać nasze wygłupy i stanąć pod ścianą. Po chwili przyszła nasza wychowawczyni.
-Nadal nie umiecie się ustawić?-podparła ręke o biodro. Jedynie nasza paczka stała równo. Pokręciła tylko głową i otworzyła drzwi. Zajęliśmy nasze standardowe miejsca. Adrian i Darius na pierwszej środkowej ławce, a my za nimi. Kobieta zaczęła sprawdzać obecność, a klasa gadać. Po tym przeszła do kwestii organizacyjnych. Głównie nieusprawiedliwionych godzin. Nie interesowało to nas, bo zawsze się z nimi pilnowaliśmy. No może Steven czasami zapominał. Aktualnie pokazywał nam swój bazgronik.
-Sprzątaczka-skomentował Adrian pokazując rysunek The Puppeteer'a.
Zaśmialiśmy się. Challange na rysowanie creepypast był moim pomysłem. Niektóre rysunki nie były zbyt udane, ale przynajmniej mieliśmy z nich beke. Głównie z Niny The Killer.

***

Odetchnęliśmy z ulgą, gdy zabrzmiał ostatni dzwonek. Droga do szatni była jak zawsze przepychanką. Na szczęście szatnia była obszerna. Czego nie można było powiedzieć o szatniach starszych klas. Po zmianie butów wyszliśmy ze szkoły. Znaczy Darius i Tyler wyszli. Ja wybiegłem za Adrian'em, bo zakusił mi plecak. Chwile się siłowaliśmy, aż odpuścił. Wyjąłem telefon i włączyłem dźwięk. Miałem nieodebrane połączenie do mamy. Kliknąłem na zieloną słuchawke i przyłożyłem telefon do ucha. Odebrała prawie natychmiastowo informując, że jest przy sklepie. Wymieniliśmy pare zdań i rozłączyłem się.
-Chodźmy do Tesco-zaproponowałem.
-Ja nie moge-pokręcił głową Darius.
-W porządku. To do jutra.
Wymieliśmy się uśmiechami i ruszyliśmy w swoje strony. Przy wejściu przywitaliśmy się z moją mamą i weszliśmy do środka.
-Możecie wybrać sobie co chcecie. A Ty mi na razie pomożesz - zwróciła się do nas moja mama.
Wziąłem koszyk i ruszyłem za nią wzdłuż alejek. Gdy już skończyła wybierać niezbędne rzeczy mogliśmy wybierać jakiś drobiazg. Tyler czuł się zakłopotany, więc wziąłem za niego jego ulubione cukierki. Adrian wziął batonika, a ja paluszki. Ruszyliśmy do kasy. Nasza trójka przeszła na drugą strone. Czekałem z reklamówką na produkty. Gdy mama płaciła ja pakowałem zakupy i dałem przyjaciołom to co wybrali. Z czego jeden pod lekkim przymusem. Uśmiechnąłem się widząc jego subtelne zakłopotanie. Po wyjściu ze sklepu pożegnałem się z nimi przyjacielskim przytulasem i rozeszliśmy się. Wracając do domu nie miałem pojęcia jak feralny będzie kolejny dzień.

Miłość Boli [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz