Stollinger part III

431 43 26
                                    

Andreas

Nie wiem, co we mnie wstąpiło tamtego wieczoru. Minął już co prawda tydzień, a ja nadal mam straszne wyrzuty sumienia. Nikt się do mnie nie chce odezwać, tylko Kamil wszędzie za mną łazi. Nie wiem jak to możliwe po tym, co mu zrobiłem. Mógł przypłacić życiem za moje błędy. Za mój jeden wielki błąd.

Zapewniałem całą drużynę, że to się więcej nie powtórzy, że nie dotknę już żadnej broni. Ale mimo moich błagań, nadal patrzą na mnie jak na człowieka z chorobą psychiczną. Może faktycznie tak jest?

Planowałem odwiedzić naszego kadrowego psychologa, bo jak mniemam trauma zostanie do końca życia i te piekielne wyrzuty sumienia... Ale stchórzyłem. Nigdzie nie poszedłem, choć bardzo mnie kusi, żeby się komuś wygadać, osobie trzeciej. W tym celu zadzwoniłem po mojego dobrego znajomego, który jak miałem nadzieję, nie wie nic o mojej słabości do zemsty. Wybrałem numer chłopaka.

- Halo, Peter? Jesteś zajęty?

- Nie, co się stało? Chcesz pogadać? - w głebi duszy ucieszyłem się, że to nie ja podjąłem się próby rozmowy.

- Nie... Znaczy, cholera tak! Proszę przyjdź...

Słoweniec się rozłączył. Patrzyłem jak idiota na czarny ekran telefonu. Czyli jednak on też już wie... Plotki szybko się rozchodzą. Ta głupia zażyłość wszystkich skoczków!

Chwilę później usłyszałem ciche pukanie do drzwi. Odkąd moi współlokatorzy się wynieśli, sam muszę je otwierać. W progu stał Pero z winem w ręce.

- Nie pomoże, ale ośmieli - wyjaśnił.

Usiedliśmy na kanapie. Dlaczego sufit był teraz taki interesujący? Nie wiedziałem, jak się do tego zabrać. Prevc otworzył butelkę i mi ją podał.

- A szkło? - spytałem zdziwiony.

- I może tampony do tego? Baba jesteś? Z gwinta pij! - zaśmiał się.

Pociągnąłem spory łyk cieczy, tak na rozluźnienie. Od razu wiedziałem, co chcę powiedzieć.

- Masz mnie za geja? - walnąłem prosto z mostu.

- No... chyba nim jesteś? - stwierdził, ale gdy zobaczył moją minę, kontynuował - Andreas, nie oszukuj się! To że tydzień temu znaleźliście się na tym samym korytarzu, gdy miałeś ochotę rozstrzelić sobie szare komórki, nie było przypadkiem. Serio będziesz sobie wmawiał, że kręcą cię laski?

Spojrzałem na niego z osłupieniem. Nie odpowiedziałem, więc mówił dalej.

- To nie ma sensu, Andreas...

- Nie lubię tego - kolejny łyk.

- Wina?

- Tego, że mówisz do mnie pełnym imieniem. Tylko Kamil może... - natychmiast przerwałem, gdy skapnąłem się o czym ja mówię. To przez alkohol, na pewno!

- Ha! Wiedziałem! Wiesz, masz rację. Gazety kłamią, skoro twierdziły, że spotykasz się z Dannym. Ty spotykasz się ze Stochem!

- Nieprawda! Ja tylko go...

- No co? Powiedz to! - milczałem - Dobra, Welli, nie oszukuj się więcej! Wiem jak jest i wiem, kiedy próbujesz się wymigać!

- Nie, Peter, nie kocham go!

- Oszukujesz wszystkich wokół, Kamila i siebie. Chcesz to ukrywać? Będzie ci lżej jak to z siebie wydusisz!

Kurczę... Ten sufit jest naprawdę bardzo interesujący...

- Andreasie Wellingerze!

- No dobra! Tak, kocham go! Kocham Kamila Stocha do cholery! - wykrzyczałem. Nagle usłyszałem ciche chrząknięcie kogoś, kto musiał niedawno wejść do pokoju - Kamil?!

- Przyszedłem oddać ci długopis, który mi wczoraj pożyczyłeś... - powiedział widocznie zmieszany.

- Jak dużo słyszałeś? - spytał Pero.

- Tyle ile chciałem usłyszeć -  odłożył przedmiot na biurko i zbliżył się do mnie. Peter w międzyczasie wyparował z pomieszczenia tak szybko, jak się tu zjawił. Starszy złapał mnie obiema dłońmi za twarz - Ja też cię kocham, mój mały psychopato.

------------------

Po pierwsze: Dziękuję za wszystkie propozycje pod tamtą częścią!

Po drugie: Przepraszam za tak często wstawiane shoty, ale wzięła mnie wena. Mam nadzieję, że was nie nudzę ;)

Po trzecie: Co sądzicie o pomyśle, który zrodził się w mojej głowie, żeby napisać osobną książkę o tematyce Lellinger? Mam już kilka pomysłów na fabułę!

Dzięki za uwagę! Autorka xx

Shoty z telemarkiem Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz