Kidnapper (Corbin x Logan)

194 10 0
                                    

Who’s that shadow holding me hostage? I’ve been here for days
Who’s this whisper telling me that I’m never gonna get away?

I know they’ll be coming to find me soon
But I fear I’m getting used to
Being held by you

Baby, look what you’ve done to me
Baby, look what you’ve done now
Baby, I’ll never leave if you keep holding me this way

* Logan *

Cały dzień namawiali mnie do wyjścia na klubową imprezę. Non stop tylko "No chodź", "Zabaw się", "Poznaj kogoś"... Przecież doskonale wiedzieli, że jestem cholernym introwerktykiem! Czasami nienawidzę moich przyjaciół. Dobrze znają moje uczucia i zachowania, więc sprytnie udało im się mnie w końcu namówić.

Lokal nie był duży w porównaniu z liczbą osób w nim przebywającą. Człowiek na człowieku, przy barze full, kelnerzy zmęczeni usiłowali zapanować nad tłumem. To jednak nie był najlepszy pomysł, lecz moi koledzy odbierali to w nieco inny sposób: dobra zabawa, dobre drinki, ładne dziewczyny, w porządku muzyka. Nienawidzę takich miejsc, nienawidzę ludzi.

Usiadłem na krześle obrotowym typu hoker i zamówiłem Sex on the beach. Z natury nie przepadam za procentami, ale musiałem jakoś zagłuszyć w głowie te wszystkie myśli, które ostatnio nie dawały mi spokoju. Matura, ach... Matura.

- Jeszcze kolejeczkę? - spytał szatyn za ladą, wskazując wzrokiem mój pusty kieliszek. Kiwnąłem głową, a on nalał czystą do pełna. I jeszcze jeden, kolejny, następny, wódka się lała strumieniami. A może to dopiero drugi kieliszek? Robi się szaro, ktoś podchodzi, przedstawia się. Zyskuję odwagę i polewam sobie kolejną rundkę. Aż do skutku. Aż do całkowitej amnezji.

Obudziłem się z bolącą głową i przeczuciem, że jestem w innym miejscu, niż być powinienem. Sięgam ręką po telefon za poduszkę, gdzie zawsze go chowałem. Wyciągam urządzenie i wpisuję PIN na ślepo. Agh, ten ból! Dlaczego ja nie mam umiaru? 13:24. Ukrywam go z powrotem i staram się usiąść. Nagle przytomnieję, czując fatalny ból na dole pleców.

- Weź, proszę - słyszę z boku, więc odruchowo spoglądam w tą stronę.

Obok mnie stał umięśniony facet z kręconymi blond włosami i współczuciem wymalowanym na twarzy. Miał na sobie same bokserki, więc jego mięśnie prezentowały się w najlepszej okazałości. Czy mi się podobał? Pewnie, tylko gdzie ja do cholery jestem? Gdzie byłem wczoraj?

- Dzięki - odpowiadam i biorę od niego Apap i szklankę wody kranowej. Siada obok mnie na pościeli, która jako tako zakrywa moje nagie ciało.

- Gdzie jestem? - spytałem połykając lek i wypijając ciecz jednym haustem.

- A czy to ważne? Jesteś bezpieczny. Obiecuję - jego ton z pełnego troski, przyjął formę pożądania i tajemnicy.

Nagle dostałem olśnienia, jak za dotknięciem magicznej różdżki. Bar, koledzy, impreza, drinki, wódka, chłopak, Lamborgini, miękka pościel, ubrania na podłodze... Już wszystko pamiętam! Dlaczego się cieszę, że to pamiętam?

- Masz Lambo? - spytałem, jakby się upewniając.

- Mhm - pokiwał głową z uśmiechem.

- Zawieziesz mnie do domu, proszę? Naprawdę muszę już lecieć - wzrokiem zacząłem szukać swoich majtek. Mężczyzna widząc to, podszedł do szafy i wyciągnął świeżą parę białych slipów marki Calvin Klein. Rzucił mi je na łóżko i otworzył drzwi od sypialni na oścież.

- Droga wolna.

Ubrałem się szybko, znajdując kolejne rozrzucone po całym pokoju ciuchy. Pomieszczenie było naprawdę duże. Liczyło może coś około 20 m2, więc był sporych rozmiarów, ale patrzac na wielkiego blondyna, było to normalne. Zabrałem telefon i ruszyłem za nim do korytarza. Głową wskazał mi drzwi frontowe, więc podszedłem i złapałem za klamkę.

Shoty z telemarkiem Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz