Proch

376 43 5
                                    

Udało się, wygrałem zawody! Odebrałem medal i poszedłem za trybuny poudzielać kilku wywiadów.

- Jak się czujesz, Kamilu? - spytał reporter z TVP.

- Dobrze, tak... Myślę, że dobrze - wzrokiem powędrowałem w stronę stojącego niedaleko Pero. Ręce miał założone na piersi, a wyraz twarzy był poważny i oschły.

- No cóż, wydaje mi się, że już przyzwyczaiłeś się do zwycięstw - moją uwagę zwrócił dziennikarz.

- Nie do końca - znowu spojrzałem na Słoweńca, który zawołał mnie kiwnięciem głową i poszedł za szatnie - Przepraszam, muszę coś załatwić.

Zostawiłem zdziwionego mężczyznę i ruszyłem w kierunku mojego chłopaka. Znalazłem go przy drzwiach z flagą Polski. Stanąłem naprzeciwko i tak trwaliśmy przez chwilę. Żaden z nas się nie odezwał, a z jego miny nie można było nic wywnioskować. Totalny poker face.

- Robisz to specjalnie? - przerwał ciszę.

- O co ci chodzi? O to? - wskazałem na złoto, wiszące na mojej szyi.

- Nie o to! Na serio tego nie widzisz, Kamil?! Robisz ze mnie głupka?! - znowu chciał odejść, lecz teraz go powstrzymałem, łapiąc go w talii.

- Skarbie... Co się stało?

- "Skarbie" to ty se możesz mówić do tej twojej Ewy! - krzyknął, a mnie zatkało. Skąd on wiedział o Ewie? - Hah, i co? Mam rację? Zdradzasz mnie! Jesteś beznadziejny, wiesz?! - uciekł, a ja wciąż stałem w tym samym miejscu.

Po powrocie do hotelu, wszystko sobie przemyślałem. Peter mówił prawdę. Jestem beznadziejny. Wyciągnąłem telefon z torby i wystukałem numer.

- Halo? - odezwał się głos.

- To nie może dłużej trwać, przykro mi. Ranię człowieka za człowiekiem i nie potrafię się zmienić. Ale poznałem kogoś, kto mam nadzieję mi w tym pomoże. Tylko proszę, daj mi wolną rękę. Nie wściekaj się, nie płacz, olej mnie. Przepraszam, Ewa.

- Boże, a już myślałam, że coś się stało - zaśmiała się - Jasne, Kamil. Pozdrów Petera.

Zanim zdołałem się dowiedzieć, skąd ona ma takie informacje, kobieta się rozłączyła. Przebrałem dresy na czarne joggery i skierowałem się do pokoju nr 65. Zapukałem delikatnie do drzwi, bo ze względu na nocną porę, nie chciałem obudzić pół pensjonatu.

Otworzył mi zaspany Słoweniec w roztrzepanych włosach.

- Słucham? - spytał, ziewając.

- Domen, jest twój brat? - podrapałem się po karku.

- Który?

- Wiesz który.

- Śpi. Ale wejdź, proszę - przepuścił mnie do środka. W pomieszczeniu dostrzegłem chrapiącego Cene i Petera na balkonie. Spojrzałem poirytowany na Prevca, na co on się zaśmiał.

Podszedłem bliżej szyby i po raz kolejny zapukałem. Obiekt moich westchnień, odwrócił się, ale nie otworzył. Wziąłem głeboki wdech, chuchnąłem na zimne szkło i niezdarnie wyskrobałem "przepraszam". Drzwi balkonowe się otworzyły, a ja powtórzyłem tekst, tym razem na głos.

Wytłumaczyłem mu wszystko zgodnie z prawdą. Od poznania Ewy, po dzisiejszą rozmowę. Chłopak wzruszył ramionami na mój wykład.

- Okej, ale jak jeszcze raz o niej usłyszę, to cię wykastruję podczas snu - powiedział śmiertelnie poważnie.

Zaśmiałem się nerwowo i wtuliłem się w jego chłodne od zimowego powietrza ciało. Mógł mi grozić dowoli, bo i tak wiem, że nic mi nie zrobi. On mnie kocha.

Shoty z telemarkiem Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz