Adam & Janek

276 27 3
                                    

Cześć! Jeżeli to czytasz, to zapewne strasznie czekałaś/eś na kolejnego shota i z tej okazji bardzo Cię przepraszam.

Ten rozdział nie będzie zadedykowany skoczkom, ze względu na brak sezonu i weny jednocześnie, ale obiecuję, że jak zaczną się skoki, to pojawią się częściej i regularniej.

Historia tego opowiadania jest z życia wzięta, a dokładniej z mojego otoczenia. Jeśli chcecie więcej informacji o chłopakach lub ich zdjęcia, piszcie priv. Oni nic o tym nie wiedzą, więc ćśśś... Imiona i niektóre fakty są autentyczne. Oczywiście trochę to ubarwiłam. Dzięki i zapraszam!

__________________________________

- Adam, szykuj się! - usłyszałem głos mamy z kuchni. Uśmiechnąłem się na swój widok w lustrze. Poprawiłem krawat i dopiąłem marynarkę. Dziś wszystko musi być idealne.
Podszedłem do kalendarza i skreśliłem datę 23 czerwca.

Weszliśmy do sali, gdzie już z daleka dostrzegłem moją klasę. Pożegnałem się z mamą i ruszyłem w ich stronę. Zajęliśmy wyznaczone miejsca i czekaliśmy na resztę. Nagle ktoś zakrył mi oczy dłońmi.

- Zgadnij kto! - powiedział ten słodki, nastoletni głosik.

- Janek?

- Bingo! - chłopak zajął miejsce obok.

Janek to mój najlepszy przyjaciel, klasowy sportowiec i najładniejszy chłopak w szkole. Lecz nie tylko dziewczyny do niego wzdychają, ja również. Podoba mi się od pamiętnej wycieczki w piątej klasie i do dziś moje uczucia narastają z każdym jego oddechem.

- Drodzy nauczyciele - rozległ się męski głos dyrektora - drodzy, rodzice, drodzy uczniowie. Z roku na rok tradycja oficjalnego zakończenia szóstej klasy się powiela, lecz ten rok jest wyjątkowy. Nie rozpoczynacie bowiem nauki w gimnazjum, lecz w siódmej klasie i... - uciszyłem go w głowie, wpatrując się w zaciekawionego czymś za oknem bruneta.

Gdy świadectwa zostały rozdane i wychowawcy zaprosili nas do klas, starałem się zająć miejsce obok niego. Moje chęci zostały niewysłuchane i usiadłem obok klasowego prymusa.

- Nacieszycie się swoją obecnością jeszcze dwa lata, ale jedna osoba idzie w innym kierunku - zaczęła - Jasiu, mogę cię prosić?

Otworzyłem oczy ze zdumienia. Jak to możliwe? Przecież, gdyby Janek zmieniał klasę, by mi o tym powiedział, prawda? Chłopak wstał i podszedł do nauczycielki.

- Może nam coś opowiesz? - spytała. Brunet zaprzeczył głową i wrócił na miejsce.

Całe wakacje nie pytałem go o co chodzi. Z dnia na dzień coraz rzadziej wychodził z domu, mniej rzeczy sprawiało mu radość. Lecz nadszedł wrzesień i dotarłem do listy klas. Jego nazwisko widniało przy 7g. Czyli Janek poszedł do klasy sportowej...

I tak mijały dni, tygodnie, kiedy moja miłość do Jasia zaczęła się kruszyć. Mijaliśmy się jedynie na korytarzu, jak obcy sobie ludzie. Ciągle był na zawodach i na treningach. Chudł i stawał się drobniejszy. Nie podobało mi się to.

W czwartek miałem mieć sprawdzian z fizyki i cały wieczòr się uczyłem. Przychodziło mi to z trudem, bo zawsze uczyłem się z nim. Pierwszą lekcję mieliśmy z wychowawczynią, która już na wstępie poinformowała nas o nowym uczniu. Zyzwyczaj nie przenoszą nikogo w styczniu, więc wiedziałem, że coś jest na rzeczy.

Nie zdziwiłem się więc, gdy do klasy wszedł obiekt moich westchnień. Uśmiechnął się ponuro i jak nigdy nic zajął miejsce obok mnie.

- Trafiłeś w zły dzień, dzisiaj sprawdzian - szepnąłem. Odwrócił twarz w moją stronę. Jak zwykle miał piękne oczy.

- Z czego?

- Fizyka.

- Wagary?

- Wagary.

Wszystko zaczęło wracać do normy, nasz kontakt się odnowił. Nikt nigdy nie pytał, dlaczego się przeniósł. Na ostatniej wycieczce, zaczęło nawet między nami iskrzyć.

Popchnąłem go do pokoju hotelowego i zamknąłem drzwi na klucz. Na łóżku była jego rozwalona walizka, więc tylko stał i patrzył.

- Słuchaj, Janek ja tak dłużej nie mogę - zacząłem rozmowę - Ja to od dłuższego czasu ukrywam. Wiem, że jesteśmy młodzi, ale...

Chłopak przyłożył mi palec do ust.

- Po prostu mnie pocałuj - szepnął i wpił się w moje wargi.

- Adam, jesteś gotowy? - usłyszałem głos mojej mamy. Kolejne zakończenie, kolejne rozstania.

Usiadłem obok klasy, gdy znów poczułem te same dłonie na moich oczach.

- Cześć skarbie - mruknął mi do ucha.

I tak już było zawsze, i chciałbym, żeby tak było. Jednak czasami warto czekać...


Mam nadzieję, że i Wam opłacało się czekać :) Postaram się coś o skokach dodać jeszcze przed końcem roku szkolnego, ale musi mnie najść wena :/   Autorka xx

Shoty z telemarkiem Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz