Po ostatnich zdarzeniach wydawało się, że jest w porządku, ale tak szybko, jak przyszedł poniedziałek, tak szybko wszystko znowu zaczęło się walić. Każdy patrzył, jak Camila wykonuje choćby najmniejszy ruch i to sprawiało, że czuła się nieswojo. Tego samego dnia szepty stały się głośniejsze, a zdenerwowana dziewczyna ze spuszczoną głową zaczęła nerwowo drapać się po nadgarstku. Całe te zamieszanie wokół niej sprawiało, że było jej niedobrze. Gdy zadzwonił dzwonek na lunch, wyskoczyła z krzesła i pobiegła tak szybko, jak mogła i na nieszczęście wpadła na grupę tych samych dziewczyn, co poprzednio.
- Proszę, proszę, kogo my tu mamy... Nie inaczej, jak mała Cabello - zadrwiła blondynka.
Camila stała bez ruchu, a dziewczyny otoczyły ją. Ludzie wokół nich zbierali się do stołówki, nieświadomi tego, co się dzieje. Niektórzy zostali, by popatrzeć, ale żaden z nich nie pomógł ani nie wstawił się za nią.
- Mały ptaszek powiedział mi coś bardzo interesującego o tobie - odezwała się blondynka ponownie.
- Bardzo... Interesującego - powiedziała z uśmiechem, na co Camila głośno przełknęła ślinę ze strachu.
- Bo widzisz, mam znajomego w twojej dawnej szkole. Chłopaka, który wie bardzo dużo o tobie.
- Z-zostaw m-mnie w s-spokoju - wyjąkała Camila.
Blondynka podeszła do niej, była oddalona jedynie o kilka centymetrów od jej twarzy.
- Jak to jest? Całować inną dziewczynę?
Camila poczuła, jak jej twarz się czerwieni, gdy próbowała odwrócić wzrok.
- Założę się, że już wcześniej się z jakąś pieprzyłaś - syknęła blondynka, a głos brunetki uwiązł jej w gardle.
Dziewczyna uśmiechnęła się złośliwie.
- Mam rację, prawda?
- P-proszę - błagała brązowooka. - Zostaw mnie w spokoju.
- A co jeśli nie? Co z tym zrobisz, lesbo?
Zanim mogła dodać coś jeszcze, wszystko stało się czarne. Kiedy Camila doszła do siebie, zobaczyła dziewczyny skręcające się ze strachu wokół niej. Spojrzała na swoje dłonie i obróciła je, by zobaczyć, że jej kostki są posiniaczone. Rozejrzała się i dotarło do niej, że wszystkie oczy zwrócone były na nią. Wtedy jej spojrzenie napotkało wzrok Lauren i zaczęła biec.
Wypadła przez drzwi i wyszła ze szkoły. Pobiegła na tyły budynku, tam gdzie nikt jej nie znajdzie i usiadła na ziemi. Wzięła głęboki oddech i próbowała oczyścić umysł, ale to nie pomogło. Przycisnęła obie dłonie do swojej pulsującej głowy. Była lekka i jakby wirowała. Camila podciągnęła rękawy i rozerwała bandaż. Blizny jeszcze się nie zagoiły. Wzięła głęboki oddech, nacisnęła na ranę i zamknęła oczy, odchylając się do tyłu z bólu. Łzy nie mogły przestać lecieć. Ręce jej się trzęsły, gdy wyciągnęła żyletkę ze specjalnie ukrytego miejsca. Spojrzała na nią. Przez długi czas Camila tylko na nią patrzyła. Zanim zdążyła się skrzywdzić, usłyszała swoje imię. Uniosła głowę i zobaczyła Lauren, podbiegającą do niej.
- Camila - powiedziała Lauren, na co dziewczyna spróbowała się wycofać, ale już była przy ścianie.
- Nie zbliżaj się! - krzyknęła. - Ja... Ja nie chcę cię skrzywdzić.
Lauren uklękła przed nią i spojrzała prosto w jej czekoladowe tęczówki.
- Nie boję się ciebie.
Gdy była już wystarczająco blisko, Camila upuściła żyletkę i przytuliła się do niej.
- Ćśś - uspokajała Lauren, tuląc ją do siebie.
CZYTASZ
Tragically Beautiful (Camren)
FanfictionCamila Cabello była nowa. Obecna jakby tylko ciałem. Trzymała się na dystans przez znaczną większość czasu. Już na pierwszy rzut oka nie ulegało wątpliwości, że nie pasowała do reszty. Prawdopodobnie niewiele by się zmieniło, gdyby bezimienna dziewc...