Minęło kilka tygodni, podczas których Camila zrobiła niesamowite postępy. Uśmiechała się szerzej i śmiała częściej. Nie robiła tych rzeczy już od długiego czasu. Miała więcej wsparcia, niż w poprzednich latach. Szkoła średnia nie stała się łatwiejsza, ale przynajmniej bardziej znośna niż kiedyś. Blondynka, która prześladowała Camilę, (jak później się dowiedziała, miała na imię Cece) od dawna jej nie dokuczała. Była szczęśliwa, ale gdzieś z tyłu głowy martwiła się, że dziewczyna planuje zemstę i tylko czeka na dobrą okazję.
Ale jak zawsze, Lauren była przy niej, by ją uspokoić. Tylko ona potrafiła to zrobić. Była jej ostoją, wsparciem, linią bezpieczeństwa. Camila każdego dnia zakochiwała się w niej coraz bardziej. Ciągle bała się, że pewnego dnia zielonooka może ją zostawić, tak jak każdy w jej życiu. To tylko sprawiło, że trzymała się jej jeszcze mocniej.
Gdy zbliżała się ich miesięcznica, Camila poczuła, że Lauren się wycofywała. Stała się odległa, a ona nie miała pojęcia, dlaczego. Fizycznie, ciemnowłosa była z nią, ale mentalnie wędrowała gdzieś indziej. Dystans między nimi zebrał żniwo na zdrowiu Camili. W jej głowie wirowało tyle negatywnych myśli. Miała ochotę się poddać. Jakby wracała do tego, czym była i to ją przerażało.
Któregoś dnia, Lauren podeszła pod dom swojej dziewczyny, tak jak zapowiedziała, ale na jej twarzy nie malowały się żadne emocje. Gdy Camila to zobaczyła, była przygotowana na najgorsze. Serce waliło jej gwałtownie w piersi i próbowała walczyć ze łzami. Przełknęła gulę w gardle, napotykając wzrok zielonookiej.
Nagle poczuła, jak Lauren bierze ją za rękę i wyprowadza z domu. Samochód dziewczyny czekał przy ulicy. Camila była zdezorientowana, ale po prostu podążyła za nią, wchodząc do pojazdu. Lauren zawiozła ją na plażę, która była ostatnim miejscem, o którym myślała brunetka. Zielonooka zaparkowała samochód i wyłączyła silnik. Obeszła auto, otworzyła drzwi swojej dziewczynie i pomogła jej wyjść.
- Po co tu jesteśmy?
- Zobaczysz.
- Lauren, jeśli chcesz ze mną zerwać, to dlaczego po prostu tego nie zrobisz? - zapytała Camila.
Lauren zamrugała.
- Kto tu mówił o zerwaniu?
- Ty... Nie zrywasz ze mną?
- Chciałam ci coś pokazać - powiedziała zielonooka, ujmując dłoń Camili w swoją. Zaprowadziła ją do zacisznej części plaży, gdzie został urządzony piknik. Brązowooka zmarszczyła brwi w zdumieniu, gdy Lauren poprowadziła ją na koc piknikowy.
- Co to wszystko ma znaczyć?
- To na naszą miesięcznicę - odpowiedziała Lauren, łapiąc dłonie Camili i łącząc ich palce.
- A także świętowanie tego, że przez całe trzydzieści jeden dni jesteś czyta - dodała, a łzy napłynęły do oczu jej dziewczyny.
- Wiem, że byłam zdystansowana i nienawidziłam tego.
- Chciałam ci powiedzieć, ale też chciałam cię zaskoczyć.
- Chciałam, żeby wszystko było idealne, więc pomyślałam, dlaczego nie piknik na plaży?
- Mogłybyśmy jeść, oglądając zachód słońca, a potem spędzić wiele godzin, obserwując gwiazdy, tak, jak zawsze to robisz - dodała Lauren.
- Nie powiedziałam ci, bo chciałam, by było perfekcyjnie. J-ja wiem, że to proste. Nie jestem zbyt romantyczna, ale...
- Lauren?
- Tak?
- Zamknij się - odparła Camila, łącząc swoje usta z Lauren. Zielonooka uśmiechnęła się, rozplatając ich palce, by móc wyciągnąć rękę i ująć twarz Camili, pogłębiając pocałunek.
CZYTASZ
Tragically Beautiful (Camren)
Fiksi PenggemarCamila Cabello była nowa. Obecna jakby tylko ciałem. Trzymała się na dystans przez znaczną większość czasu. Już na pierwszy rzut oka nie ulegało wątpliwości, że nie pasowała do reszty. Prawdopodobnie niewiele by się zmieniło, gdyby bezimienna dziewc...