Następnego dnia, Camila weszła do szkoły i zobaczyła Lauren, czekającą na nią przy szafkach. Wzięła głęboki oddech i podeszła do niej. Na twarz zielonookiej wpłynął duży uśmiech, gdy zobaczyła zbliżającą się do niej dziewczynę.
- Hej, Camz.
- Mogę z tobą porozmawiać?
- Um, jasne. Co się dzieje? - zapytała Lauren, zamykając drzwi swojej szafki.
- Nie tutaj - odpowiedziała Camila nerwowo.
Lauren pokiwała głową, wzięła dziewczynę za rękę i zaprowadziła ją do pustej klasy. Zamknęła za nimi drzwi i spojrzała na nią.
- Coś się stało?
Camila rozpostarła dłonie, w których znajdowały się jej żyletki, a ręka krwawiła. Oczy ciemnowłosej rozszerzyły się. Wpatrywała się w ręce dziewczyny tak długo, aż napotkała jej wzrok.
- Tak właściwie to nie przemyślałam tego - powiedziała Camila z zakłopotaniem.
Lauren błyskawicznie zdjęła swój plecak z ramienia, wyjęła małe pudełeczko i wyrzuciła z niego resztę rzeczy. Ostrożnie zabrała żyletki, włożyła je do środka i zamknęła pudełko, po czym wrzuciła go z powrotem do plecaka. Zdjęła swoją czerwoną, flanelową koszulę, pod którą miała podkoszulek i użyła jej do zakrycia ran.
- Lauren, zniszczyłaś sobie koszulkę!
- Przynajmniej to powstrzymuje krwawienie. Poważnie, Camz, to ma pierwszeństwo.
- Przepraszam - odparła cicho Camila.
- W porządku - odpowiedziała Lauren, wyjmując swoją skórzaną kurtkę z plecaka i wzruszając ramionami.
- Przyszło mi coś do głowy, ale to nie ma znaczenia.
- Ma, powiedz mi - poprosiła zielonooka.
- Powiedziałaś, że mam ci oddać swoje żyletki gdy będę gotowa.
- Tak, to było dwadzieścia cztery godziny temu.
- Ostatniej nocy, moja mama powiedziała coś, co sprawiło, że jestem gotowa. Po prostu jeszcze o tym nie wiedziałam
- Chcę się polepszyć, Lo. Ale potrzebuję pomocy - wyznała Camila.
Lauren uśmiechnęła się dumnie. Ujęła twarz dziewczyny dłońmi i ucałowała oba jej policzki, po czym przytuliła ją.
- Jestem z ciebie tak dumna, Camz.
Brunetka uśmiechnęła się i uścisnęła ją niezranioną ręką. Dziewczyny odsunęły się od siebie, a Lauren wzięła swój plecak i wyjęła pudełeczko. Spojrzała na Camilę.
- No chodź, musimy zbadać to rozcięcie - powiedziała, otwierając drzwi. Zaprowadziła ją do gabinetu pielęgniarki z ramieniem owiniętym wokół ramienia Camili, nie zwracając uwagi na to, że wszyscy się im przyglądali.
Zapukała do drzwi i weszła do środka.
- Cześć, mamo - powitała ją uśmiechem.
- Lauren, czemu zawdzięczam tę wizytę? - zapytała Clara.
Dziewczyna otworzyła drzwi nieco szerzej i wpuściła Camilę do środka. Zamknęła za nią drzwi, podczas gdy brunetka usiadła na krześle.
- Zraniła się - oznajmiła. Clara spojrzała na córkę, która tylko pokręciła głową.
- Nie pytaj.
- Nie będę - odpowiedziała kobieta, odwijając koszulkę.
- Wygląda na to, że krwawienie ustało - stwierdziła. Pomogła oczyścić krew i nałożyła krem na ranę, aby nie wdało się żadne zakażenie. Zakończyła, jeszcze raz owijając dłoń Camili bandażem.
CZYTASZ
Tragically Beautiful (Camren)
FanfictionCamila Cabello była nowa. Obecna jakby tylko ciałem. Trzymała się na dystans przez znaczną większość czasu. Już na pierwszy rzut oka nie ulegało wątpliwości, że nie pasowała do reszty. Prawdopodobnie niewiele by się zmieniło, gdyby bezimienna dziewc...