Camila nigdy w życiu nie odczuła większej ulgi, jak w trakcie lunchu. Przywykła do wszystkich spojrzeń, ale tym razem były one inne. Miejsce zwykłych, wścibskich zastąpiły bardziej zazdrosne i zawistne. Dziewczyna usiadła na pustym stole i zaczęła czekać. Gdy uniosła głowę, zobaczyła wiele uczniowskich oczu skierowanych na nią, a natychmiast odwróciła wzrok. Trzymała głowę w dole, mimo to wciąż czuła się niekomfortowo. Lekko podskoczyła, kiedy poczuła czyjś dotyk na swoim ramieniu. Obróciła się i w ułamku sekundy rozluźniła, bo zorientowała się, że była to Lauren, jej dziewczyna. Wow, mam dziewczynę, pomyślała Camila. Myśl o tym, że jest w związku z zielonooką, wydawała się nierealna, prawie jak marzenie.
- Nie chciałam cię wystraszyć - powiedziała Lauren, siadając obok niej.
- W porządku.
- Coś się stało?
- Nie. Tylko się gapią - odpowiedziała Camila. - Zazwyczaj jestem do tego przyzwyczajona, ale tym razem to inny rodzaj patrzenia.
- Jaki?
- Taki... Tak jakby byli o mnie zazdrośni.
- Dlaczego mieliby być zazdrośni?
- Bo mam ciebie.
Lauren uśmiechnęła się.
- Powinni być zazdrośni o mnie.
- Dlaczego?
- Bo mam ciebie - odpowiedziała. - Camz, jesteś tak bardzo piękna, a ja mam tyle szczęścia, że ciebie mam.
Camila zarumieniła się. Lauren pochyliła się i pocałowała ją. Odsunęła się, gdy usłyszała odgłos dławienia zza pleców. Dziewczyny spojrzały w dal i zobaczyły, że Dinah Jane i Normani zbliżają się do ich stolika.
- Jesteście takie urocze, że aż robi mi się niedobrze - odparła Dinah, siadając.
- Ciebie też miło widzieć, Dinah - odpowiedziała Lauren z uśmiechem.
- Kiedy to się stało? - zapytała Normani.
- Wczoraj.
- Naprawdę? - dziewczyny zapytały jednocześnie.
- Tak. I przestańcie tak robić - odpowiedziała zielonooka. - To trochę przerażające.
- Myślę, że to jest fajne. W pewnym sensie zharmonizowały się ze sobą, gdy to powiedziały - odezwała się Camila.
- Naprawdę? - dziewczyny zapytały ponownie.
- Ale to wciąż jest lekko przerażające - dodała, na co pozostała trójka zachichotała.
- A więc gdzie zabierasz moją Chancho? - zapytała blondynka.
- To nie tak, jak sobie myślisz - wyjaśniła szybko Camila.
- Zabieram ją na spotkanie z Ally, na jej sesję terapeutyczną - odpowiedziała Lauren.
Oczy Dinah rozszerzyły się ze zdziwienia.
- Ale ty przecież nienawidzisz terapii.
- Zdecydowałam, że jedynym sposobem, by mi się polepszyło, jest poszukiwanie pomocy.
- Więc poprosiłam Lauren, a ona zawiozła mnie do pani H... To znaczy do Ally - dodała Camila.
- Czy to wtedy...?
- Nie. To było zaraz po naszym wielkim geście. Potem pojechałyśmy do mojego domu. Zrobiło się niezręcznie, a Camila powiedziała mi, jak się czuje.
- Po prostu ci to powiedziała?
- Tak. Martwiła się, bo myślała, że nigdy nie poczuję tego samego.
- A wtedy co?
- Wtedy ją pocałowałam - odpowiedziała Lauren.
- Awww - przyjaciółki zareagowały identycznie.
- A później co? - dopytywała Normani.
Camila zarumieniła się.
- Wtedy zapytałam ją, czy będzie moją dziewczyną - kontynuowała ciemnowłosa.
Brunetka poczuła ulgę, gdy Lauren pominęła tę część historii.
- Aww, jesteście takie urocze! - zachwycała się Dinah. - To właśnie to! Ogłaszam się kapitanem shipu Camren.
- Camren? - zapytały Lauren i Camila.
- Teraz spójrzcie, kto tu harmonizuje - wtrąciła Normani.
- To nazwa waszego shipu. Cam od Camili, a ren od Lauren. A więc mamy Camren - wyjaśniła blondynka.
- Jak długo o tym myślałaś? - zapytała Camila.
- Od kiedy zorientowałam się, że lubisz Lauren.
- A kiedy to dokładnie było?
- Kiedy poszłyśmy do domu Lauren na grilla - odpowiedziała Dinah, na co twarz brunetki się zarumieniła. Zielonooka uśmiechnęła się, patrząc na nią.
- Lubiłaś mnie już od wtedy?
- Ja... Może - odpowiedziała Camila nieśmiało.
Lauren przyciągnęła ją do siebie i pocałowała, a gdy skończyły, odsunęła się.
- To nigdy nie będzie łatwe do oglądania - skomentowała Dinah.
Lauren zachichotała.
- Więc Camren? Nie tak źle.
- Przynajmniej to lepsze niż Lauser.
- Co?
- Próbowałam shipować Lauren i Loser [przegryw] - wyjaśniła Dinah, na co Lauren uśmiechnęła się, kręcąc głową.
- Nie jesteśmy przyjaciółkami. Nie znam jej - powiedziała do Camili, na co ta wypuściła z siebie cichy chichot. Po lunchu, Dinah i Camila szły przodem, podczas gdy blondynka zadawała ciekawskie pytania. Lauren trzymała się z tyłu razem z Normani.
- Wydaje się być szczęśliwa.
- Tak. Bo jest - odpowiedziała Lauren.
- Kiedy masz zamiar jej o tym powiedzieć? - zapytała Normani.
- Bałam się, że o to zapytasz.
- Lauren, to by ją złamało.
- Wiem.
W tym samym czasie, Dinah zadawała Camili pytania dotyczące jej i Lauren.
- Dinah! Dopiero zaczęłyśmy ze sobą chodzić. Nawet jeszcze nie wybrałyśmy się na randkę.
- Co? Dlaczego?
- Cóż, nie wiem - odpowiedziała Camila. - Może to przez fakt, że jesteśmy z sobą tylko przez jeden dzień albo to, że mamy teraz inne sprawy na głowie.
- Na przykład jakie?
- Polepszenie się mi? - przypomniała.
- Uderzyłaś się dzisiaj w głowę?
- Masz tupet - powiedziała Dinah po chwili.
Dziewczyny spojrzały na siebie, zanim wybuchnęły głośnym śmiechem.
- Tęskniłam za tobą, Chancho - wyznała Dinah, przyciągając Camilę do uścisku.
- Ja też za tobą tęskniłam, CheeChee.
CZYTASZ
Tragically Beautiful (Camren)
FanfictionCamila Cabello była nowa. Obecna jakby tylko ciałem. Trzymała się na dystans przez znaczną większość czasu. Już na pierwszy rzut oka nie ulegało wątpliwości, że nie pasowała do reszty. Prawdopodobnie niewiele by się zmieniło, gdyby bezimienna dziewc...