W tym samym czasie, grupa Clementine dalej siedziała na trawie pomiędzy drogą, a lasem. Jane obejmowała swoją córkę, podczas gdy AJ bawił się z Shel.
Vince nasłuchiwał i rozglądał się, czy z żadnej strony nie idą szwendacze. Widząc jednego wychodzącego z lasu, zerwał się na równe nogi i jednym ciosem noża w głowę powalił szwendacza. Rozejrzał się niespokojnie i nasłuchiwał. Podeszła do niego Shel.
Shel: Są tu jeszcze jakieś?
Vince: Nie wydaję mi się. Może powinniśmy jechać dalej?
Shel: Gdybyśmy tylko wiedzieli, gdzie jechać. Musimy mieć jakiś plan.
Vince: Gdzie jechać? Przed siebie. Może coś znajdziemy.
Shel i Vince podeszli do Jane i dzieciaków.
Jane: Znajdziemy? Liczyć, że znajdziemy drugie takie Howe's? Gdyby to było możliwe, nie wiadomo ile nam zajmie, dopóki tego nie znajdziemy. A jak na razie nie mamy kanistrów z benzyną.
Vince: Uda się coś znaleźć po drodze. Słuchajcie, nie możemy wciąż tylko jechać licząc, że znajdziemy jakieś miejsce, gdzie moglibyśmy przesiedzieć. Widzieliście, co te dupki zrobiły z Howe's?! Widzieliście, co ci drudzy zrobili z tamtymi domami? Ja widziałem i nie mam zbyt wielkich nadziei na to, że jakiś budynek w pobliżu jest nietknięty.
Shel: Vince ma rację. Nie możemy wciąż jechać, licząc, że trafem znajdziemy coś nowego. Musimy ustalić konkretny cel. Dopóki mamy auto i jakąś mapę.
Jane: Nim się zatrzymaliśmy, minęliśmy znak. Przekroczyliśmy granice, między Tennessee, a Virginią. Może byliście tu wcześniej?
Vince: Nawet jeśli byliśmy, nie natrafiliśmy na nic. Inaczej byśmy nie wrócili do Howe's.
Jane: Może na kogoś trafimy, kto będzie coś wiedział. Nie żeby mi się ten pomysł podobał, ale jeśli to jedyna szansa na znalezienie schronienia, warto zaryzykować.
Shel: Oby było warto.
Jane zaczęła się niespokojnie rozglądać po okolicy. Nasłuchiwała, by się upewnić, że nie słychać charczenia szwendaczy.
Jane: Clementine już powinna tu wrócić. Jak daleko był tamten strumień?
Shel: Niedaleko. Kilkanaście metrów maksymalnie, nie powinna być daleko.
Jane: Chyba powinna już wrócić.
Vince: Nie możemy zostać tu długo. Z każdej strony mogą nas zaatakować szwendacze, lub bandyci. Nie wiadomo, jak daleko jest Nowy Ład.
Jane: Więc co? Wolisz zostawić Clem?
Vince: Nie, nie o to mi chodziło.
Shel: Jane, Vince, zabierzcie dzieci do auta. Ja pójdę jej poszukać.
Shel wzięła AJ'a na ręce, zaś Jane swoją córkę. Vince usiadł na tylnej kanapie, mając obok siebie dzieciaki. Shel zaczęła iść w stronę lasu sama, mając przy sobie pistolet i nóż. Po przejściu paru metrów, usłyszała za sobą szelest. Po odwróceniu się, zobaczyła, że to Jane.
Shel: Myślałam, że zostaniesz z Vincem. No i Jaime.
Jane: Chce wiedzieć, czy Clem jest cała. Jeśli chcesz, wracaj. Przyjdę, jak tylko znajdę Clem.
Shel: Może powinnaś iść z Vincem?
Jane parsknęła śmiechem.
Jane: Z nas dwóch, wiem, że to najbardziej ty chcesz zostać sam na sam z Vincem.
CZYTASZ
Inna historia Clementine - Część I: The Walking Dead Fanfiction
FanfictionPierwsza część pierwszej dylogii, opowiadająca o młodej dziewczynie, Clementine, która po wybuchu epidemii wirusa zamieniającego ludzi w nieumarłe potwory walczy, żeby przetrwać. Razem ze swoją przyjaciółką, Jane i nowo narodzoną sierotą, chłopcem A...