Rozdział 23

350 23 34
                                    

W tym samym czasie, grupa Clementine dalej siedziała na trawie pomiędzy drogą, a lasem. Jane obejmowała swoją córkę, podczas gdy AJ bawił się z Shel.

Vince nasłuchiwał i rozglądał się, czy z żadnej strony nie idą szwendacze. Widząc jednego wychodzącego z lasu, zerwał się na równe nogi i jednym ciosem noża w głowę powalił szwendacza. Rozejrzał się niespokojnie i nasłuchiwał. Podeszła do niego Shel.

Shel: Są tu jeszcze jakieś?

Vince: Nie wydaję mi się. Może powinniśmy jechać dalej?

Shel: Gdybyśmy tylko wiedzieli, gdzie jechać. Musimy mieć jakiś plan.

Vince: Gdzie jechać? Przed siebie. Może coś znajdziemy.

Shel i Vince podeszli do Jane i dzieciaków.

Jane: Znajdziemy? Liczyć, że znajdziemy drugie takie Howe's? Gdyby to było możliwe, nie wiadomo ile nam zajmie, dopóki tego nie znajdziemy. A jak na razie nie mamy kanistrów z benzyną.

Vince: Uda się coś znaleźć po drodze. Słuchajcie, nie możemy wciąż tylko jechać licząc, że znajdziemy jakieś miejsce, gdzie moglibyśmy przesiedzieć. Widzieliście, co te dupki zrobiły z Howe's?! Widzieliście, co ci drudzy zrobili z tamtymi domami? Ja widziałem i nie mam zbyt wielkich nadziei na to, że jakiś budynek w pobliżu jest nietknięty.

Shel: Vince ma rację. Nie możemy wciąż jechać, licząc, że trafem znajdziemy coś nowego. Musimy ustalić konkretny cel. Dopóki mamy auto i jakąś mapę.

Jane: Nim się zatrzymaliśmy, minęliśmy znak. Przekroczyliśmy granice, między Tennessee, a Virginią. Może byliście tu wcześniej?

Vince: Nawet jeśli byliśmy, nie natrafiliśmy na nic. Inaczej byśmy nie wrócili do Howe's.

Jane: Może na kogoś trafimy, kto będzie coś wiedział. Nie żeby mi się ten pomysł podobał, ale jeśli to jedyna szansa na znalezienie schronienia, warto zaryzykować.

Shel: Oby było warto.

Jane zaczęła się niespokojnie rozglądać po okolicy. Nasłuchiwała, by się upewnić, że nie słychać charczenia szwendaczy.

Jane: Clementine już powinna tu wrócić. Jak daleko był tamten strumień?

Shel: Niedaleko. Kilkanaście metrów maksymalnie, nie powinna być daleko.

Jane: Chyba powinna już wrócić.

Vince: Nie możemy zostać tu długo. Z każdej strony mogą nas zaatakować szwendacze, lub bandyci. Nie wiadomo, jak daleko jest Nowy Ład.

Jane: Więc co? Wolisz zostawić Clem?

Vince: Nie, nie o to mi chodziło.

Shel: Jane, Vince, zabierzcie dzieci do auta. Ja pójdę jej poszukać.

Shel wzięła AJ'a na ręce, zaś Jane swoją córkę. Vince usiadł na tylnej kanapie, mając obok siebie dzieciaki. Shel zaczęła iść w stronę lasu sama, mając przy sobie pistolet i nóż. Po przejściu paru metrów, usłyszała za sobą szelest. Po odwróceniu się, zobaczyła, że to Jane.

Shel: Myślałam, że zostaniesz z Vincem. No i Jaime.

Jane: Chce wiedzieć, czy Clem jest cała. Jeśli chcesz, wracaj. Przyjdę, jak tylko znajdę Clem.

Shel: Może powinnaś iść z Vincem?

Jane parsknęła śmiechem.

Jane: Z nas dwóch, wiem, że to najbardziej ty chcesz zostać sam na sam z Vincem.

Inna historia Clementine - Część I: The Walking Dead FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz