Rozdział 32

346 24 10
                                    

Jane wzięła AJ'a za rękę i wyprowadziła z pokoju. Clementine jedną ręką trzymała Jaime, a drugą sięgnęła po średniej wielkości słoik musu owocowego, stojącego na stoliku nocnym. Obok leżała nieduża łyżka.

Clem posadziła płaczącą Jaime na podłodze, po czym otworzyła słoik z musem. Upewniwszy się, że nie jest on zepsuty, nałożyła trochę na łyżkę i podała Jaime, która od razu ze smakiem zjadła wszystko, co było na łyżce. Po kilku następnych porcjach, przestała płakać, a chętnie zjadła całą zawartość słoika.

Clementine podniosła się, biorąc Jaime na ręce. Wyszła z pokoju, idąc razem z Jai do salonu. Tam, na kanapie siedziała Shel z Vincem i Violet. Na fotelu po lewej siedziała Jane z Alvinem na kolanach, a na fotelu po prawej stronie siedział Louis.

Clementine usiadła na fotelu pomiędzy, sadzając Jaime na swoje kolana. Wszyscy patrzyli po sobie z przygaszeni. Shel położyła na środku ławy stołowej kartkę. Clem spojrzała na nią.

Clementine: Co to?

Shel: Spis wszystkich naszych zapasów.

Clementine wzięła do ręki kartkę i spojrzała na nią.

Clementine: Ubrań starczy dla nas wszystkich. Z leków ubyło nam najbardziej przeciwbólowych.

Shel: To nie jest największy problem. Spójrz na jedzenie.

Clementine: Nie mamy go za wiele.

Shel: Nie chcę nikogo oszukiwać. Jesteśmy grupą i chcę być z wami szczera. Jedzenia starczy nam na 2 tygodnie, nie więcej. Musimy także liczyć się z tym, że wśród zapasów są rzeczy, które mogą się już do jedzenia nie nadawać. Ale w naszej sytuacji, nie możemy pogardzić chociażby najmniejszą porcją.

Vince: Shel ma rację. Od dawna nie widzieliśmy tu żadnych zwierząt. Ani nawet ludzi. Albo wszyscy uciekli w dalsze rejony, albo wszystko, co było, zostało pożarte przez szwendacze. W każdym razie, ja nie zamierzam siedzieć i czekać, aż umrzemy z głodu.

Jane: W naszej sytuacji nawet małe zwierzę byłoby już czymś dobrym. O dzieciaki nie musimy się martwić, mamy dla nich wystarczająco jedzenia. Chodzi o to, że jedzenia na 2 tygodnie starczy dla naszej szóstki. Nie zadowolimy się jedzeniem dla dzieciaków. A nawet gdybyśmy próbowali, ono nam nie wystarczy.

Violet: Słuchajcie, wiem, że wszyscy się przywiązaliśmy do tego miejsca. I powiem szczerze, że to miejsce to najlepsze miejsce, w jakim było mi dane spędzić te całą apokalipsę. Ale nic nie trwa wiecznie. Jeśli ktokolwiek ma jakiś pomysł co dalej, ja zgadzam się na wszystko.

Louis: Ja również. Na co nam ubrania i leki, jeśli umrzemy z głodu? Możemy siedzieć tutaj z dachem nad głową, otoczeni drutem kolczastym i głodować, albo opuścić to miejsce i móc znaleźć więcej zapasów dalej. Nie wiem jak wam, ale mi zdecydowanie najbardziej odpowiada opcja druga.

Shel: Znamy zdanie Louisa i Violet. Takie samo zdanie mam ja i Vince. Clem, Jane. Teraz kolej na waszą decyzję. Od razu mówię, że nikogo nie zmuszam, by pojechać z nami. Jeśli ktoś chce, może zostać, pojechać z nami, lub odejść i iść w inną stronę. Nikogo nie zmuszamy do tego, by dalej był częścią naszej grupy. Decyzja należy do was.

Jane spojrzała na AJ'a siedzącego na jej kolanach, a następnie na Jaime trzymaną przez Clem.

Jane: Muszę myśleć już nie tylko o sobie samej, ale też o Jaime.

Louis: Jeśli potrzebujecie czasu na podjęcie decyzji, możemy poczekać. Chociaż czasu także nie mamy zbyt dużo.

Jane: Wiem, że na zewnątrz może być znacznie gorzej, niż tu. Wiem, że na pewno tam jest gorzej. Gangi, bandyci, hordy, ale jeśli dzięki temu możemy znaleźć jedzenie dla nas wszystkich, trzeba zaryzykować i opuścić to miejsce. Ja się zgadzam. Możemy odejść nawet jutro, jeśli ma nam to pomóc.

Inna historia Clementine - Część I: The Walking Dead FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz