Rozdział 8

357 28 18
                                    

Tego samego dnia , Clementine razem z Jane i AJ'em spędzały mroźny wieczór w biurze, teraz bardziej w swoim pokoju. Clementine siedziała na posłaniu Jane, odstępując przyjaciółce swoje łóżko. Ku niewielkiemu zaskoczeniu dziewczynki, tym razem to Jane trzymała na rękach Alvina.

Clementine: Lepiej się czujesz?

Jane: Tak. Mdłości ustały. Pewnie jutro znów się zaczną.

Clementine: Teraz rozumiem dlaczego byłaś osłabiona. I dlaczego miałaś gorączkę.

Jane: Na początku próbowałam sobie wmawiać, że to z powodu jedzenia, a raczej jego oszczędzania. Ale potem wszystko stało się jasne. Musiałam się tylko upewnić.

Clementine: To stąd miałaś ochotę na hot-dogi?

Jane: Ile minęło czasu, odkąd ostatnio jadłaś to, na co naprawdę miałaś ochotę?

Clementine: Hmmm... po polubieniu fasoli i brzoskwiń nie było tak źle. Mamy ich mnóstwo.

Jane: Rozumiem. Cóż, ja tęsknię za dawnymi smakami. Nie wiem, czy to przed ostatnie pieprzone 2 lata, czy przez zachcianki.

Clementine: Dobrze, że mamy jeszcze ciastka. Niedługo pewnie będziesz mieć ochotę na słodycze.

Jane: Och, dzięki, że mi przypomniałaś.

Clementine uniosła brew. Jane zaśmiała się cicho.

Clementine: Przynieść ci?

Jane: Nie, dzięki. Musimy oszczędzać jedzenie. Ale jeśli została jeszcze jakaś tabliczka czekolady, to chętnie.

Clementine zachichotała wstając z posłania, a następnie wyszła z biura. Zeszła schodami na dół, grzebiąc na półkach, gdzie znalazła jedną z ostatnich tabliczek czekolady z orzechami.

Clementine: Bleh... jak ludzie mogli to jeść? Szkoda, że nie ma już jabłkowych ciastek.

Dziewczyna zabrała tabliczkę ze sobą i niewielką butelkę wody. Gdy weszła na schody prowadzące do biura, usłyszała płacz AJ'a. Szybkim krokiem weszła na górę, gwałtownie otwierając drzwi.

Clementine: Jane?!

Gdy wparowała do środka, zobaczyła Jane, całą i zdrową kołyszącą płaczącego AJ'a.

Jane: Chyba trzeba go... no wiesz.

Clementine położyła czekoladę i wodę na łóżku Jane, po czym usiadła obok.

Clementine: Chcesz bym go wzięła?

Jane: Wiesz co, Clem? Zajmę się tym. Przypomnij mi tylko gdzie mamy pieluchy.

Clementine: Eee... są w jednej z szuflad biurka. Kazałaś mi je tam włożyć na wszelki wypadek.

Jane wstała, kładąc AJ'a na łóżku. Clem podała jej jedną z pieluch, a Jane z oczywiście lekkim obrzydzeniem na twarzy, zaczęła go przewijać. Clementine była bardzo zdziwiona, gdyż zazwyczaj to ona musiała się tym zajmować, a sama Jane częściej niż przewijać AJ'a karmiła go, lub usypiała.

Brudną pieluchę Jane wyrzuciła do dołu, który wykopały przy wyjściu z budynku, a następnie wróciła do biura, zabierając od Clementine niemowlę. Ponownie położyła się na łóżku z chłopcem w ramionach.

Jane: Dzięki za czekoladę. To moja ulubiona.

Clementine: Nigdy jej nie lubiłam. Wolałam białą.

Jane: Wiesz, że technicznie to nie czekolada?

Clementine: Wiem.

Jane: Dlaczego masz taką minę?

Inna historia Clementine - Część I: The Walking Dead FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz