Tego samego dnia , Clementine razem z Jane i AJ'em spędzały mroźny wieczór w biurze, teraz bardziej w swoim pokoju. Clementine siedziała na posłaniu Jane, odstępując przyjaciółce swoje łóżko. Ku niewielkiemu zaskoczeniu dziewczynki, tym razem to Jane trzymała na rękach Alvina.
Clementine: Lepiej się czujesz?
Jane: Tak. Mdłości ustały. Pewnie jutro znów się zaczną.
Clementine: Teraz rozumiem dlaczego byłaś osłabiona. I dlaczego miałaś gorączkę.
Jane: Na początku próbowałam sobie wmawiać, że to z powodu jedzenia, a raczej jego oszczędzania. Ale potem wszystko stało się jasne. Musiałam się tylko upewnić.
Clementine: To stąd miałaś ochotę na hot-dogi?
Jane: Ile minęło czasu, odkąd ostatnio jadłaś to, na co naprawdę miałaś ochotę?
Clementine: Hmmm... po polubieniu fasoli i brzoskwiń nie było tak źle. Mamy ich mnóstwo.
Jane: Rozumiem. Cóż, ja tęsknię za dawnymi smakami. Nie wiem, czy to przed ostatnie pieprzone 2 lata, czy przez zachcianki.
Clementine: Dobrze, że mamy jeszcze ciastka. Niedługo pewnie będziesz mieć ochotę na słodycze.
Jane: Och, dzięki, że mi przypomniałaś.
Clementine uniosła brew. Jane zaśmiała się cicho.
Clementine: Przynieść ci?
Jane: Nie, dzięki. Musimy oszczędzać jedzenie. Ale jeśli została jeszcze jakaś tabliczka czekolady, to chętnie.
Clementine zachichotała wstając z posłania, a następnie wyszła z biura. Zeszła schodami na dół, grzebiąc na półkach, gdzie znalazła jedną z ostatnich tabliczek czekolady z orzechami.
Clementine: Bleh... jak ludzie mogli to jeść? Szkoda, że nie ma już jabłkowych ciastek.
Dziewczyna zabrała tabliczkę ze sobą i niewielką butelkę wody. Gdy weszła na schody prowadzące do biura, usłyszała płacz AJ'a. Szybkim krokiem weszła na górę, gwałtownie otwierając drzwi.
Clementine: Jane?!
Gdy wparowała do środka, zobaczyła Jane, całą i zdrową kołyszącą płaczącego AJ'a.
Jane: Chyba trzeba go... no wiesz.
Clementine położyła czekoladę i wodę na łóżku Jane, po czym usiadła obok.
Clementine: Chcesz bym go wzięła?
Jane: Wiesz co, Clem? Zajmę się tym. Przypomnij mi tylko gdzie mamy pieluchy.
Clementine: Eee... są w jednej z szuflad biurka. Kazałaś mi je tam włożyć na wszelki wypadek.
Jane wstała, kładąc AJ'a na łóżku. Clem podała jej jedną z pieluch, a Jane z oczywiście lekkim obrzydzeniem na twarzy, zaczęła go przewijać. Clementine była bardzo zdziwiona, gdyż zazwyczaj to ona musiała się tym zajmować, a sama Jane częściej niż przewijać AJ'a karmiła go, lub usypiała.
Brudną pieluchę Jane wyrzuciła do dołu, który wykopały przy wyjściu z budynku, a następnie wróciła do biura, zabierając od Clementine niemowlę. Ponownie położyła się na łóżku z chłopcem w ramionach.
Jane: Dzięki za czekoladę. To moja ulubiona.
Clementine: Nigdy jej nie lubiłam. Wolałam białą.
Jane: Wiesz, że technicznie to nie czekolada?
Clementine: Wiem.
Jane: Dlaczego masz taką minę?
CZYTASZ
Inna historia Clementine - Część I: The Walking Dead Fanfiction
Hayran KurguPierwsza część pierwszej dylogii, opowiadająca o młodej dziewczynie, Clementine, która po wybuchu epidemii wirusa zamieniającego ludzi w nieumarłe potwory walczy, żeby przetrwać. Razem ze swoją przyjaciółką, Jane i nowo narodzoną sierotą, chłopcem A...