Następnego dnia tuż przed południem, Violet otworzyła oczy. Pierwszą osobą, jaką zobaczyła, to był jej brat, Louis. Dziewczynka podniosła się z łóżka, zaplatając ręce wokół szyi chłopaka, który nadal nie mógł jej przytulić. Jego dłonie wciąż były związane.
Louis: Jak się czujesz?
Violet: Lepiej, tylko trochę mi słabo.
Louis: Musisz nabrać sił, młoda. Ale nie martw się, nie potrwa to długo.
Violet rozejrzała się po pokoju.
Violet: Gdzie my jesteśmy?
Louis: W domu grupy, na którą trafiłem. Pomogli ci.
Violet spojrzała na dłonie brata. Widząc sznur wokół nich, próbowała go rozwiązać, jednak nie dawała rady.
Violet: Czemu cię związali?!
Louis: Uspokój się. To tylko dla ostrożności. Posłuchaj, oni mnie nie znają i boją się o swoich ludzi, i swój dobytek. My na ich miejscu zrobilibyśmy z nieznajomym tak samo.
Violet: Kiedy cię rozwiążą?
Louis: Gdy udowodnię im, że nie będę sprawiać problemów. I nie zamierzam. A to w zamian za to, że ci pomogli.
Violet: Czy mnie też zwiążą?
Do pokoju weszła Shel, trzymając w rękach tacę, na której stała biała miska i łyżka.
Shel: Nie, Violet. W twoim przypadku ważniejsze jest, byś nabrała sił. Ale dobrze, że się obudziłaś. Jak się czujesz?
Violet spojrzała na brata.
Louis: Śmiało. Nie bój się. To kobieta, która nad tobą czuwała.
Violet: Lepiej. Ale nadal mi słabo.
Shel: To normalne. Masz szczęście, że nie dostałaś gorączki. Jesteś głodna?
Violet przytaknęła. Shel podała dziewczynce tace z miską. Violet podejrzliwie spojrzała na jej zawartość. Była to ciepła, ciemno pomarańczowa zupa.
Violet: Co to jest?
Shel: Zupa pomidorowa.
Violet: Macie tu warzywa?!
Shel: Mamy ogródek, a raczej jego pozostałości. Sporo warzyw już utraciliśmy przez zimę, ale kilka udało się nam uratować. Smacznego.
Violet chwyciła łyżkę, po czym powoli, małymi porcjami popijała zupę. Czując jej ciepło i dobry smak, uśmiechnęła się.
Violet: Bardzo dobra. Nie jadłam czegoś takiego od... cóż... to było bardzo dawno temu.
Shel: Niestety, niedługo nie będziemy mogli takiej robić. Warzywa z ogródka mogą nie przetrwać, a zostało nam ich coraz mniej.
Violet: Nadal mieliście więcej szczęścia, niż my. My od lat nie jedliśmy niczego ciepłego.
Shel spojrzała na Louisa.
Shel: Hej, Louis.
Louis: Tak?
Shel: Jeśli jesteś głodny, idź do kuchni. Poproś Clem, by nalała ci trochę zupy. Starczy też dla ciebie.
Louis uśmiechnął się i wyszedł z pokoju, pozostawiając Violet pod opieką Shel. Shel widząc, jak Violet z uśmiechem na twarzy zajadała zupę, również się uśmiechnęła, co wzbudziło zaciekawienie Violet.
CZYTASZ
Inna historia Clementine - Część I: The Walking Dead Fanfiction
FanfictionPierwsza część pierwszej dylogii, opowiadająca o młodej dziewczynie, Clementine, która po wybuchu epidemii wirusa zamieniającego ludzi w nieumarłe potwory walczy, żeby przetrwać. Razem ze swoją przyjaciółką, Jane i nowo narodzoną sierotą, chłopcem A...