Rozdział 29

350 23 19
                                    

Następnego dnia tuż przed południem, Violet otworzyła oczy. Pierwszą osobą, jaką zobaczyła, to był jej brat, Louis. Dziewczynka podniosła się z łóżka, zaplatając ręce wokół szyi chłopaka, który nadal nie mógł jej przytulić. Jego dłonie wciąż były związane.

Louis: Jak się czujesz?

Violet: Lepiej, tylko trochę mi słabo.

Louis: Musisz nabrać sił, młoda. Ale nie martw się, nie potrwa to długo.

Violet rozejrzała się po pokoju.

Violet: Gdzie my jesteśmy?

Louis: W domu grupy, na którą trafiłem. Pomogli ci.

Violet spojrzała na dłonie brata. Widząc sznur wokół nich, próbowała go rozwiązać, jednak nie dawała rady.

Violet: Czemu cię związali?!

Louis: Uspokój się. To tylko dla ostrożności. Posłuchaj, oni mnie nie znają i boją się o swoich ludzi, i swój dobytek. My na ich miejscu zrobilibyśmy z nieznajomym tak samo.

Violet: Kiedy cię rozwiążą?

Louis: Gdy udowodnię im, że nie będę sprawiać problemów. I nie zamierzam. A to w zamian za to, że ci pomogli.

Violet: Czy mnie też zwiążą?

Do pokoju weszła Shel, trzymając w rękach tacę, na której stała biała miska i łyżka.

Shel: Nie, Violet. W twoim przypadku ważniejsze jest, byś nabrała sił. Ale dobrze, że się obudziłaś. Jak się czujesz?

Violet spojrzała na brata.

Louis: Śmiało. Nie bój się. To kobieta, która nad tobą czuwała.

Violet: Lepiej. Ale nadal mi słabo.

Shel: To normalne. Masz szczęście, że nie dostałaś gorączki. Jesteś głodna?

Violet przytaknęła. Shel podała dziewczynce tace z miską. Violet podejrzliwie spojrzała na jej zawartość. Była to ciepła, ciemno pomarańczowa zupa.

Violet: Co to jest?

Shel: Zupa pomidorowa.

Violet: Macie tu warzywa?!

Shel: Mamy ogródek, a raczej jego pozostałości. Sporo warzyw już utraciliśmy przez zimę, ale kilka udało się nam uratować. Smacznego.

Violet chwyciła łyżkę, po czym powoli, małymi porcjami popijała zupę. Czując jej ciepło i dobry smak, uśmiechnęła się.

Violet: Bardzo dobra. Nie jadłam czegoś takiego od... cóż... to było bardzo dawno temu.

Shel: Niestety, niedługo nie będziemy mogli takiej robić. Warzywa z ogródka mogą nie przetrwać, a zostało nam ich coraz mniej.

Violet: Nadal mieliście więcej szczęścia, niż my. My od lat nie jedliśmy niczego ciepłego.

Shel spojrzała na Louisa.

Shel: Hej, Louis.

Louis: Tak?

Shel: Jeśli jesteś głodny, idź do kuchni. Poproś Clem, by nalała ci trochę zupy. Starczy też dla ciebie.

Louis uśmiechnął się i wyszedł z pokoju, pozostawiając Violet pod opieką Shel. Shel widząc, jak Violet z uśmiechem na twarzy zajadała zupę, również się uśmiechnęła, co wzbudziło zaciekawienie Violet.

Inna historia Clementine - Część I: The Walking Dead FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz