Właśnie jesteśmy na parkingu przy plaży zabierając swoje rzeczy
-Czemu tu tak mało ludzi? Przecież jest ładna pogoda- rozglądalam się do okoła
-Jesteśmy na dzikiej plaży mało osób o niej wie wiec jest możliwość ze nawet będziemy tu sami- oznajmiła kobieta klepiąc mnie po ramieniu
-A no okej to chodźmy!- krzyknęłam biegnąc w stronę plaży...
No co lubię plażę tak?!...
Po trochę męczącym chodzeniu po piasku i szukaniu odpowiedniego miejsca w końcu znaleźliśmy idealne-Ale tu ślicznie- powiedziała Lau
-Oj taaak- odpowiedzialam rozkładają koc tak by nie było na nim piachu
Czy tylko ja nie lubię jak na kocu jest piach??
Na Gotowy koc zdjęłam swoje ubranie i położyłam się na nim patrząc jak inni rozkładają swoje
-Co tam- położył się koło mnie John
-Jak widzisz próbuje się opalać- otworzyłam oczy ale szybko je zamknęłam z nadmiaru słońca
-To się z tb poopalam- wzruszył ramionami
Nic nie odpowiadając położyłam z powrotem głowę na górkę usypaną pod kocem
Po nie całych 20 minutach czuje ze chłopak wstaje i bodajże kieruje się do wody. Podnoszę głowę i widzę chłopaka wchodzącego do wody, wzięłam telefon i zrobiłam zdjęcie na snapa z podpisem "My big baby😂"
Odłożyłam telefon i wstałam by pokierować się do wody
-Kufa Johnny to jest zimne!- odskoczylam
-Oj nie przesadzaj chodź- zaczął się śmiać
-Dawaj na 3- podeszła do mnie Lauren łapiąc mnie za rękę. Policzylysmy do 3 i razem wskoczyłysmy do wody robiąc wielką fale
-I co zimna- zaśmiał się chłopak podplywajac do nas
-Teraz już nie- przytuliłam goW wodzie "bawiliśmy się" około 15 minut. Kiedy wszystkim zrobiło się zimno wybiegliśmy z wody drac się i śmiejąc ze nam zimno...Nie pytajcie..
Mokra położyłam ręcznik na koc a potem siebie pozwalając by promienie słoneczne wysuszyly moje ciało, chłopak zrobił to samo kładąc swoją rękę na moje udo i tak oto w ciszy relaksowalismy się przy szumie morza. Było poprostu cudownie..-Dzieci! Wstawajcie juz idziemy- usmyszlam głos Dale
-Jeszcze chwila- powiedziałam przekrecajac głowę w druga stronę
-Jeszcze chwila i będziesz wyglądać jak węgiel wiec juz schodzimy z tego słońca i jedziemy na obiad- zaśmiała się kobieta
-Ehh no juz- powiedział siadając Johnny. Ubralismy juz na suche kostiumy ubrania i pakując rzeczy powoli kierowalismy się w stronę samochodu~pod domem~
Weszliśmy z Johnnym do naszego domu rozpakowujac koc i resztę rzeczy.
-Sky idę sie przebrać!- krzyknął wchodząc po schodach na górę
-Ok
Weszłam do kuchni siadając na wysepce z butelka wody. spojrzałam na swoje nogi i myślałam że w tym momencie rozszarpie chłopaka
-Johnnyyyy!!!!!!!!
-Co się stało?!- przybiegł
-Zobacz coś ty zrobił!!- wskazałam na swoją nogę na której widniał piękny ślad dłoni chłopaka
-Hahaha teraz każdy będzie wiedział ze jastes moja-podszedł do mnie śmiejąc się i przykładając swoją dłoń do śladu
-Ale jak ja teraz będę chodzić w ktortkich spodenkach!- zaczęłam wymachiwac rękami
-Oj nie złość się, nie wygląda to tak źle jak się nie przyjżysz- wybuchuchnal śmiechem
-idź się przebrać kotek bo za 10 minut idziemy na obiad do rodziców- klepnął mnie w tyłek kiedy zeszłam z blatu.Wybrałam taki o to zestaw
Gotowa zeszłam na dół. A właśnie Johnny jest ubrany w to
Nie Lubie go w zielonym... ale no jak mu się podoba to okej.
Wyszliśmy z domu w kierunku domu państwa Orlando
-Jesteśmy!- krzyknelismy zdejmując buty
-Chodźcie do salonu!- usłyszeliśmy głos Mederith.
Weszliśmy w głąb pomieszczenia do którego wskazała nas ciocia
-Musimy wam coś powiedzieć- zaczął pan Dale
-Usiądzcie- dokończyła kobieta
-Mamy wam do powiedzenia 3 sprawy z czego 2 są raczej dobre.
-Wiec tak pierwszą rzeczą jest to ze Louren wyjechała do babci na 2 miesiące- oznajmiła Mederith
-Szkodaaa- trochę posmutnialam
-Jest!- ucieszy się brunet za co dostał kuksanca w bok
-Bądź milszy- zgromiłam go wzrokiem
-Nie ważne a 2 sprawa to to że będziecie uczyć się w domu nie chcemy was posyłać do szkoły publicznej bo to stworzyło by mnóstwo problemów- Boże nawet nie wiecie jak ja się ucieszyłam ze nie musze tam chodzić
-To chyba najlepsza wiadomość- powiedzieliśmy równo
-Haha wiedziałam że się ucieszycie- zaśmiała się
-A 3 sprawa jest taka że musimy wyjechać w delegacje i będziemy dopiero za pół roku od razu na twoją trasę z Mackenzie- dokończył Dale
-No nieeee tylko nie ona!- westchnął głośno chłopak
-Przykro mi synu nic na to nie poradzę wytrzymacie- poklepal go po ramieniu- A teraz chodźmy juz na obiad bo mój brzuch wariuje- zaśmiał się.
Wtajac z kanapy prawie podknelam się o Leo siedzącego pod moimi nogami
-Boże psie no gdzie ty siedzisz- pogłaskalam go.
Usiedlismy wszyscy do stołu i w miłej atmosferze zjedliśmy obiadokolacje bo była już 17...¡○♤○◇•◇♡○}\{\>♡\¡¤》▪¿○◇♡○♡○◇○
CDN
CZYTASZ
Czy To Na Zawsze?!? /zakończone
FanfictionDruga część na profilu Sky, zwyczajna dziewczyna. Posiada idola, który namąci w jej życiu. Czy wszystko co miała w sowim mieście, nagle przestanie dla niej istnieć i kompletnie pokocha Toronto? Tego dowiecie się czytając moją książkę, która mam nadz...