Ponownie obudził mnie ten sam krzyk co poprzednim razem. Ta kobieta cały czas wołała o pomoc, błaga. A ja nie mogę nic zrobić. Jej głos był dla mnie torturą. Zakryłam rękami uszy chcąc stłumić krzyk, ale on nie stał się chodź odrobinę cichszy.
Minuty mijały i mijały, a krzyk nie ustawał. Wierciłam się niespokojnie, te krzyki są nie do zniesienia. One nie cichną, tylko stają się coraz głośniejsze. Czy ja już powoli tracę zmysły?
- Ucisz się!!! - wydarłam się
Ucichły.
Skuliłam się w sobie. W moich uszach dzwoniło. Nie wiadomo skąd dopadł mnie dziwny smutek i żal. Czułam, że zrobiłam coś czego nie powinnam. Czyżby to były wyrzuty sumienia? Lecz co ja zrobiłam, skoro one mnie dopadły?
Czas mijał na szukaniu odpowiedzi. Nie mogłam nawet ponownie zasnąć. Ciemność skutecznie przyprawiała mnie o niechęć do życia. Szkoda, że nie wiem, jak długo tutaj jestem. Parę dni, a równie dobrze pół dnia, co za różnica, skoro nadal tutaj jestem.
Niespodziewanie zapaliło się rażące światło. Można było je porównać do nagłego rozbłysku bomby atomowej, tylko ten był mniej śmiercionośny.
Zniechęcona do życia usiadłam w kącie. Nie dość, że już zaczęłam mieć problemy z psychiką to jeszcze nagle przestałam zwracać uwagę na moją koszmarną sytuację. Nie była wcale taka zła jak wydawała mi się na początku. Mogłam jeść, spać i co najważniejsze nadal żyłam.
Z zamyślenia wyrwały mnie odgłosy otwieranych drzwi. Nick wszedł do pokoju jakby moje więzienie było czymś co każdy człowiek widział codziennie. W sumie to on nie jest wcale taki zły. Faktycznie jest mordercą, ale nie wydaje mi się, żeby był jakimś psychopatą, chociaż... Zamiast od razu mnie zabić on zamknął w klatce jak zwierzę które chce oswoić... Czyżbym zaczęła przejawiać objawy syndromu sztokholmskiego?
Wepchnął mi przez szpary papierową torbę i usiadł tuż przede mną. Z niechęcią sięgnęłam po nią. Wolałam go już więcej nie wkurzać. Tym razem przyniósł mi kanapki z serkiem i łososiem oraz kolejną butelkę wody. Cicho westchnęłam i zaczęłam jeść pierwszą z kanapek. Przez tego łososia naszła mnie ochota na sushi.
Nick wpatrywał się we mnie jak jem. Z jednej strony to uczucie bardzo mi przeszkadzało, czułam się jak robak pod lupą, a z drugiej ciekawiłam się, co go we mnie tak interesuje.
- Co się stało z twoimi rodzicami? - zapytał niespodziewanie
- Zginęli w wypadku. - odpowiedziałam zapatrzona w wypolerowany metal klatki, a on zacmokał z dezaprobatą
- Proszę nie mów mi tej zmyślonej historyjki co innym, powiedz co się stało tak naprawdę.
- Ale taka jest prawda, zginęli w wypadku.
- Nie okłamuj mnie. - usłyszałam jego głos tuż przy moim uchu.
Włosy zjeżyły mi się na karku. Spojrzałam przed siebie. Przecież jeszcze nie dawno siedział przy drzwiczkach od klatki, a teraz był tuż za mną. Odwróciłam się przestraszona i odsunęłam jak najdalej od niego. Uśmiechał się do mnie zadowolony.
- A jednak boisz się zwierzaczku, chociaż nie chcesz tego pokazywać. - rzekł - Boisz się tego, że w każdej chwili mogę cię zabić.
- Ciekawe jak ty byś zareagował, gdyby jakiś żądny krwi morderca nagle zaczął ci szeptać do ucha jak Gollum do swojego pierścienia. - jego uśmiech znikł, a na twarzy pojawił się cień zaciekawienia.
CZYTASZ
You are my pet, darling
Misterio / SuspensoNikol to z pozoru zwykła studentka drugiego roku studiów. Całymi dniami, albo słucha wykładu na uczelni, albo pracuje w barze. Pewnego weekendu do baru przychodzi dziwny klient. Co z tego wyniknie?