Rozdział 12 - Wspomnienia Nicka

134 18 0
                                    


    [Perspektywa Nicka]

    Milczałem.

    Starałem się przypomnieć moment, w którym to wszystko się zaczęło. Tę chwilę, która pociągnęła za sobą inne i sprawiła, że jestem zarazem mordercą jak, i jednym z eksperymentów mojego byłego przyjaciela.

    Lecz w stwierdzeniu, że jestem mordercą jest trochę nieprawy.  

    Ja nie jestem mordercą... Ja jestem oczyszczeniem dla tego świata przesiąkniętego złem i szaleństwem, odtrutką na chorobę, jaka toczy ten świat. Gdybym tylko chciał to wszystko, co widzi ludzkie oko mógłbym roznieść w pył, lecz mi się po prostu nie chce.    

    Kątem oka spojrzałem na mojego małego zwierzaczka. Nie spogląda na mnie, lecz w swój kubek kawy ruszając nim i wywołując fale. Robiła wrażenie niezainteresowanej i niebojącej się, ale tak nie było.

    Hehe... starego wilka nie tak łatwo jest oszukać moja mała Irys. Boisz się i to bardzo, widzę to, chociażby po twojej gęsiej skórce i ruchu, jakie robią twoje uszy. Zawsze jak się czegoś boisz uszy niemal, że niezauważalnie ruszają się, jakby pulsowały, ale spokojnie... Tę tajemnicę nie powiem nikomu, nawet temu twojemu Alexandrowi, z którym to upiłaś się i puściłaś się jak kurwa. Nie myśl sobie, że tego nie widziałem. Widziałem to i aż nazbyt wyraźnie, oj jeszcze tego pożałujesz. Hahaha! I to jak!

  Powstrzymałem swój uśmiech, nim ten nadszedł oraz zwróciłem wzrok na szkocką i pociągając jej łyka.

    Ach... Mój drogi alkoholu... Pije cię tylko i wyłącznie z rodziną.  

    - To zaczniesz mówić czy nie? - zapytał się nagle mój mały niemądry koteczek.

    - Nie poganiaj, nie poganiaj. Nie widzisz, że się rozkoszuje? - znowu wziąłem łyk szkockiej i westchnąłem, czując jej wspaniały smak.

    - Zaraz się jeszcze upijesz, a nie chce, byś gadał bzdury.

    - Och czyżby? - chciałem już coś jeszcze dodać, ale w porę powstrzymałem się. O tym, że widziałem jej igraszki, nie musi wiedzieć. - No skoro za takiego pijaka mnie uważasz, to mogę ci nie mówić mojej historii, bo w końcu pijak zawsze coś przeklęci czyż nie? - na moje słowa zamilkła, a ja się uśmiechnąłem koniuszkiem ust. – Skoro nie ma już żadnego, ALE to mogę zacząć. Pierwszy rozdział moich początków postanowiłem nazwać.  

Do czasu...

  Będąc szczerym, to nie pamiętam dokładnie, jaki to był rok, miesiąc, a tym bardziej dzień, kiedy to wszystko się zaczęło. Pamiętam, że była to wiosna i mocno padało, nawet nie padało, tylko było istne oberwanie chmury. Siedziałem wtedy na jednej z lekcji, była to historia. Rodzice strasznie na nią naciskali, chcielibym został prawnikiem tak jak mój ojciec i tak jak mój dziadek i tak dalej...

Zaplanowali całe moje życie co do najmniejszego szczegółu, wtedy to oczywiście był standard i gdzieniegdzie tak jest nawet i dziś. Wybrali mi szkołę, potem uniwersytet, miejsce, gdzie w przyszłości miałem zamieszkać, a nawet narzeczoną.

Wiesz... Zawsze byłem spokojnym i posłusznym dzieckiem, ale kiedy nadszedł czas wybierania przyszłej szkoły, która miała mi pomóc, w dostaniu się na uniwersytet zbuntowałem się... Nie widziałem siebie w roli prawnika. Heh... Ja i prawo? Nie, to nie było.  

    - A to szczególnie widać to teraz, czyż nie? - Ty byś za to się świetnie nadawała. Zdałaś potrzebne przedmioty i z palcem w wiadomym zresztą miejscu byłabyś najlepsza na roku. Niestety ty postanowiłaś wybrać taki denny kierunek jakim jest dziennikarstwo. Nie umiem pojąć czemu tak bardzo zrujnowałaś sobie życie.

    - Bo może jesteś zbyt ograniczony hm? - na jej słowa wybuchłem niekontrolowanym śmiechem - Co ciebie tak bawi? - zmarszczyła brwi.

    - Ależ nic, kompletnie nic. - odpowiedziałem po chwili śmiechu, w duchu jednak nadal się śmiałem. - Pozwolisz jednak, że wrócę do mojej historii. 

You are my pet, darlingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz