Stałam na wysuszonej polanie na środku spalonego lasu. Wiał silny wiatr niosąc z sobą mdląco słodki zapach krwi. Przede mną stała moja rodzina, ale wyglądali inaczej niż ich zapamiętałam. Najbliżej do naturalnego wyglądu było mojej siostrze. Wiatr rozwiewał jej rude włosy, a jej zielone oczy patrzyły się na mnie przyjaźnie, ale to była sztuczna przyjaźń, wiem, że gdzieś głęboko kryło się szaleństwo. Jej niegdyś piękna oraz biała skóra teraz była szarawa i pokryta siniakami. Obok niej stali rodzice. Widząc ich poczułam obrzydzenie. Palili się. Ich ciała były szczątkowo zwęglone, a w niektórych miejscach widziałam gołe mięśnie oblane krwią. Nie mogłam nawet rozpoznać kolorów ich włosów ani oczu przez tańczące na nich płomienie. Jedyne co odróżniało matkę od ojca było dziecko, które trzymała ona na rękach, mój mały braciszek.
- Zostawcie mnie! - krzyknęłam próbując się cofnąć, lecz nie mogłam, trawa owijała się wokół moich nóg uniemożliwiając mi każdy ruch nimi. - Jesteście potworami! Zmarnowaliście mi życie!
- Kochanie... - zaczęła moja matka swoim delikatnym głosem - Jesteś naszą córką co oznaczą, że i ty jesteś potworem.
- Nie jestem i nigdy nim nie będę!
Nagle Sylwia zbliżyła się do mnie stając parę kroków ode mnie.
- Ależ jesteś. - odezwała się, a jej przesłodzony głos przyprawiał mnie o wymioty - Najpierw zabiłaś rodziców, a potem mnie. Cieszyłaś się z tego, więc jesteś potworem. Jednak... - spojrzała na oplatającą moje nogi trawę. - Zaczęłaś odczuwać wyrzuty sumienia, co zaczęło ciebie pochłaniać. Wyzbądź się ich i stań się taka jak my. Rób to co chcesz, nie zważając na prawo czy opinie innych. - wyciągnęła w moim kierunku rękę. - Wystarczy tylko, że mnie chwycisz i staniesz się królową swojego nowego świata.
- Nigdy!
Szarpnęłam nogami wyswobadzając je i odwróciłam się z zamiarem ucieknięcia jak najdalej od tego miejsca. Lecz moją drogę zagrodził mi stół, przy którym siedzieli oni wszyscy. Było tam jedno wolne miejsce.
- Chodź do nas córeczko. - odparł ojciec - Tutaj jest twoje miejsce i zawsze było. Przed tym nie uciekniesz.
- Nie! To nie moje miejsce! Nie jestem taka jak wy! - wydarłam się
Nagle coś zaczęło mną szarpać. Usłyszałam głuchy krzyk, który stawał się coraz głośniejszy. Nie mogłam rozpoznać poszczególnych elementów. Czułam, że głowa zaraz mi eksploduje. Zamknęłam oczy i zaczęłam szlochać z bólu. Krzyk i słowa które niósł stały się coraz bardziej wyraźne. W końcu mogłam rozpoznać do kogo on należał.
Nick... To on krzyczał bym się obudziła z tego koszmaru.
Przerażona otworzyłam oczy. Nad sobą ujrzałam Nick, trzymał mnie za ramiona dociskając do ziemi.
Myśląc, że to co się dzieje to jeszcze koszmar, z którego muszę się wydostać. Kopnęłam Nicka w kroczę, na co on zgiął się w pół. Wyswobodziłam ręce i uderzyłam go w klatkę piersiową. Uderzenie było wystarczająco mocne by stracił na chwile dech. Jego okulary spadły na ziemię i wylądowały tuż obok mojego biodra.
Kiedy dotarło do mnie co było snem, a co rzeczywistością od razu pożałowałam moich ostatnich czynów. Mogłam się już żegnać z życiem, on mi tego nie wybaczy.
Dyszał ciężko skulony nade mną i trząsł się. To niemożliwe by moje uderzenie było na tyle silne by doprowadzić go do takiego stanu. Zupełnie jakby jakiś początkujący gracz zabrał najlepszemu bossowi w grze prawie całe życie.
CZYTASZ
You are my pet, darling
Mystère / ThrillerNikol to z pozoru zwykła studentka drugiego roku studiów. Całymi dniami, albo słucha wykładu na uczelni, albo pracuje w barze. Pewnego weekendu do baru przychodzi dziwny klient. Co z tego wyniknie?