[4] I'm Waiting

78 8 0
                                    

Tak jak się spodziewałam - wydałam kilka swoich wypłat, a Kate i tak była wielce niezadowolona z tak "małych" zakupów.

Moja garderoba powiększyła się o drugie tyle... Nie pasowało mi to o tyle, że teraz będę co rano stała dwie godziny przed szafą i myślała, czy lepiej założyć zielony czy niebieski sweter. 

Dla mnie moda nigdy nie stanowiła jakiejś podstawy życiowej. Ubierałam to, w czym było mi wygodnie. Wiedziałam tylko jakie kolory mniej więcej do siebie pasują i tyle. Do pracy musiałam ubrać się jakoś lepiej niż na przykład dresy? Dlatego co rano szukałam jakiegoś fajnego stroju na Instagramie, a potem patrzyłam czy uda mi się zrobić coś podobnego  z moich ubrań i tak wychodziłam. 

Jakoś nie było dla mnie ważne czy bluza pasuje do spodenek czy nie. I tak było też we wtorek. Miałam  już ubrać na siebie zwykłe, dopasowane dżinsy, biały t-shirt i miętową marynarkę, bo taki strój lubiłam najbardziej do pracy, ale gdy byłam w trakcie zakładania spodni, mój telefon zawibrował. 

Położyłam się na łóżku z w połowie naciągniętymi spodniami i sięgnęłam po telefon. Tym razem - ku mojemu zdziwieniu - nie była to Kate. Znaczy ona też napisała, ale to nazwisko Horan przyciągnęło moją uwagę.

Horan: Czekam w audytorium. 

Rozszerzyłam oczy. 

Jak to?!

Naciągnęłam na tyłek spodnie w trybie ekspresowym. Tak samo ubrałam t-shirt, marynarkę i balerinki w kremowym kolorze. Nie miałam czasu ubrać żadnej biżuterii, bo już czekał! Dlaczego tak wcześnie! 

Nie umawialiśmy się na żadną godzinę, ale myślałam, że będzie to w godzinach mojej pracy! 

Autobus już mi odjechał z wcześniejszego kursu, więc został mi jeszcze bus. Zdążyłam na niego dosłownie w ostatnich sekundach. 

- Przepraszam! - krzyknęłam do kobiety, którą potrąciłam, a jej torebka uderzyła w czoło jakiegoś brodatego faceta.

Nie dotrę na to spotkanie, bo zostanę zamordowana przez harleyowca...

Ledwo usiadłam na wolnym miejscu obok grubej cyganki, która swoją drogą śmierdziała jak kurnik, a mój telefon zaczął wrzeszczeć na cały bus.

- Halo? - próbowałam przekrzyczeć ludzi, ale mieli dzisiaj dzień pogadanek!

- Gdzie jesteś?!

Kurwa, szef.

- W busie! Już jadę!

- Horan czeka na ciebie od dziesięciu minut!

- Wiem! Już jadę!

Rozłączył się. Wiedziałam, że jestem w dupie, bo bus zatrzymywał się co kilka chwil dla pasażerów, a według moich obliczeń, pod firmę podjedzie dopiero za jakieś... Uh.. Dziesięć minut.

Super, po co mi w ogóle to szkolenie?! To wszystko wina Horan! Mógł mnie uprzedzić! A nie, jestem i koniec. A ty kobieto leć na złamanie szyi, bo Horan przyjechał!

Mój jad wylewał się z busa zaraz po tym jak kierowca otworzył drzwi. Firma. Wreszcie. Wysiadłam i spriiiiiiiint!

Chodnik! Przechodnie! Próg firmy! Drzwi obrotowe! Pieso-szczur przy wejściu! Dywan! Podnoszenie się z podłogi! I lecę!

- Przepraszam! Pibip! - krzyczałam lecąc do windy. - Z drogi! Kobieta leci!

Nie myślałam o niczym innym, tylko o tym, by dotrzeć już do audytorium, dostać opieprz od Horana, opieprzyć Horana i mieć to za sobą.

Leciała jak opętana, ludzie wyzywali mnie od szaleńców i piratów drogowych, ale miałam to gdzieś.

Już! Już widzę windę. Tak blisko. Kilka metrów mnie dzieliło od błogosławieństwa.

- Sorki! - skok do wind niczym Adam Małysz!

- Kurwa! - krzyknął ktoś, na kogo wpadłam tuż przed windami. Kuźwa, Adam, przepraszam, ale nie będę twoim następcom.

- Popierdoliło cię czy jak?!

- Spieszę się człowieku! Nie wnerwiaj mnie, bo obiecuję, że wydrapię ci oczy, a mam czym! - pokazałam mu moje świeżo zrobione paznokcie.

Spojrzałam na faceta, na którego wpadłam.

- Kurwa, Horan...


📌Notification📌 //Niall Horan//✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz