Moja przyjaźń z Arcady'm oficjalnie miała swój koniec wtedy, kiedy otworzył usta w bibliotece.
Jeżeli naprawdę zależy ci na kimś, zaakceptujesz jego wybór, nawet jeżeli sam na tym ucierpisz. Dopóki ta osoba jest szczęśliwa, ty też powinieneś.
Dlatego właśnie nie byłam zła na Katy. Dziewczyna chorobliwie tłumaczyła mi się ze swojej decyzji o nocy z Arcady'm, a ja początkowo byłam na nią zła. W moich oczach straciła na zaufaniu, ale później zastanowiłam się. Tak właściwie, to była jej decyzja. Myślała, że Arcady zwrócił na nią uwagę tylko i wyłącznie ze względu uczuć.
Niestety obie przejechałyśmy się na Arcady'm jak na zgniłem skórce od banana.
Po upływie kilku tygodni miałam inne spojrzenie na tą sytuację. Zrozumiałam, że Arcady to toksyczna osoba. Bomba zegarowa, a zapalnik został wyciągnięty tuż po tym, jak rozpadł się nasz chwiejny związek.
Przynajmniej był na tyle mądry, żeby dać mi spokój. Z tego, co mówiła Katy, tak samo nie miała z nim kontaktu.
- Zrób mi kopię i prześlij to na maila - wręczyłam kilka kartek papieru młodemu chłopakowi, a ten kiwnął głową. Dzięki temu, że skupiłam się na pracy, dostałam stanowisko kierowniczki public relations, co oznaczało, że miałam władze nad dwoma piętrami naszej firmy.
W ten dział zaliczało się naprawdę wiele rzeczy, więc mogłam powiedzieć, że każdy, kto pracował w tym budynku, musiał mnie znać i wiedzieć kim jestem.
Cóż, moje ego zdecydowanie się ucieszyło.
Już nie myślałam gonić za autobusem, bo dostałam samochód firmowy. Dużo się przemieszczałam, więc jak najbardziej był mi potrzebny.
- Pani kierownik, nie za krótka ta sukienka?
Od razu poznałam ten głos. Zdążyłam się przyzwyczaić do obecności Nialla, ale przyznam, że nadal mnie onieśmielał.
- Nie powinno ci to przeszkadzać - przekrzywiłam lekko głowę i zrobiłam dziubek z ust.
- Może i nie. Ale to już tak - przejechał palcem po moim policzku. - Fuj.
- To Huda Beauty!
- Jaka czuba? - spojrzał na mnie dziwnie.
Przewróciłam oczami z uśmiechem i odwróciłam się do niego tyłem. Miałam jeszcze kilka rzeczy do załatwienia na mieście. Między innymi zapisanie się na kurs dziennikarski. Bardzo chciałam iść w tą stronę, a moim marzeniem było zostać redaktorem naszego nowego pisma "Too Much to Ask". Chwytliwe, proste i fajnie brzmi.
Czułam oddech Niall na swoim karku, kiedy ten zajrzał mi przez ramię.
- Co to ten "One Direction"?
- Taka mała gazetka, która myśli, że może nam wchodzić w drogę. Nie przejmuj się tym.
- Nie robię tego.
Kiedy się odwróciłam z dokumentami w ręku, Niall stał naprawdę blisko mnie. Tak... Naprawdę blisko. Mogłam zobaczyć swoje odbicie w jego dużych oczach.
- Um, Niall... - powiedziałam nieco ciszej i zerknęłam w bok, gdzie pracownicy patrzyli na nas wymownie.
Blondyn zdawał się mieć to gdzieś.
- Chodź ze mną na kolację.
- Słucham? Teraz?
- Czemu nie?
- Jadę na miasto, Niall...
- To wpadnij do mnie o ósmej. Dzięki, pa!
- Niall! - krzyknęłam za chłopakiem, ale on odwrócił się i po prostu poszedł... Gdzieś. Nie wiem gdzie. Cholera, zawsze mi to robi. Ale... Zaprosił mnie na kolację.
To nie tak, że przez te parę tygodni nie wychodziliśmy na kawę czy lunch. Ale kolacja. U niego w domu. Jakby... Randka?
CZYTASZ
📌Notification📌 //Niall Horan//✔️
Genç Kız EdebiyatıNiall: Zapomnij o tym, to był błąd Ty: Tak? Spoko, cała Twoja osoba to jeden wielki błąd, Horan Niall: :) Z początku cholernie się nienawidzili, ale gdy tylko pojawiła się mała iskierka namiętności, zaczęli patrzeć na siebie z zupełnie innej strony...