5.

38 5 6
                                    

Przed świtem wracając do domu, byłam pewna jednej rzeczy - muszę stąd uciec. Nie wiem gdzie, nie wiem jak, ale ucieknę. Na szczęście matka i ojciec odłożyli troche pieniędzy, gdy moja rodzicielka zaczęła zarabiać, z dnia na dzień przychodziło coraz więcej klientów. Wydałam już trochę na życie, ale sporo mi zostało, starczy na to by dojechać gdzieś i przeżyć jakiś czas. Myśle, że w Qarandii nigdy nie będę miała normalnego życia, pojadę na zachód do Kirlins albo na południe do Xerist. Jeszcze dzisiaj pójdę do kupca, potrzebuje konia.
    Gdy dotarłam do domu przed południem, przebrałam się w czarną sukienkę, rozczesałam włosy, a długie kruczo czarne loki opadły na moje ramiona. Bez śniadania wyszłam z domu i ruszyłam szybkim krokiem do kupca. Przeszłam bokami domów, tak żeby nikt mnie nie zauważył. Moim oczom ukazał się szyld: "Sklep Romanow". Otwierając drzwi zadzwonił mały dzwonek. Sprzedawca spojrzał na mnie zza gazety i szybko wstał.
- Lilianna Rozalia Snowbry... nie sądziłem, że ktoś z tej rodziny pojawi się w moim sklepie. Myślałem że cię już tu nie ma. - sprzedawca zaczął się głośno śmiać. Wiedziałam o co mu chodziło... myślał, że już mnie zabili, wymierzyli sprawiedliwość za to kim była koją matka.
- Nie obchodzi mnie co myślałeś, nie przyszłam tu na pogawędki... jakie masz konie na sprzedasz? - podeszłam bliżej blatu, i położyłam na nim pieniądze.
- Skąd masz tyle pieniędzy? Czyżbyś pracowała jak twoja matka? Mała dziwko... - powiedział mrużąc oczy.
- Zamknij ten parszywy ryj. Ostatni raz pytam, masz na sprzedaż konia? - nie miałam ochoty słuchać jego wyzwisk.
- Nie gorączkuj się tak. Chodź do stajni, pokaże Ci co mam. - powolnym krokiem ruszyliśmy na podwórko za sklepem, stały tam cztery konie. Pierwszy, wielki, szary ogier. Drugi, dużo mniejsza ruda klacz. Trzeci, złota klacz, piękna i dostojna. Czwarty stał najdalej od wszystkich, był to kruczo czarny ogier, wielkością dorównywał pierwszemu koniowi.
- Biorę tego - wskazałam palcem na ostatniego.
- To młody ogier, ciężko go okiełznać. Kosztuje on trochę więcej ponieważ, to Iksern. Konie te charakteryzują się tym, że są potężne i wielkie. Posiadają rządze krwi i naprawdę ciężko nad nimi zapanować. Zdążały się przypadki, że zabijali swoich właścicieli...
- Nie obchodzi mnie to, sprzedajesz mi go czy nie?
- A masz 1500 rogenów? - zapytał, poprawiając okulary.
- O pieniądze się nie martw, mam wystarczająco dużo...
- W takim razie zapraszam do sklepu, dogadamy szczegóły. -  jego sztuczny uśmiech przyprawiał mnie o mdłości, lecz tylko od niego mogłam kupić konia. W innym przypadku musiałabym przebyć drogę pieszo.

Lustrzane odbicieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz