29.

8 1 0
                                    

Wstałam i zjadłam śniadania z Leo i jego rodziną. Rozalia poprosiła mnie żebym pojechała z nią na targ, pod lasem. Zgodziłam się, miałam nadzieje, że nie będzie tam ludzi Korelliego.  Musze kupić nóż i jakąś broń.
Chwile po śniadaniu osiodłałam Yoru i ruszyłyśmy w drogę. Jechałyśmy przez las jakieś dwadzieścia minut. Zimny wiatr kołysał liśćmi we wszystkie strony. Czułam jak twarz mnie piecze z zimna. Zima była coraz bliżej, a mnie czekała zima w lesie. Na samą myśli przeszły mnie ciatki na plecach.
- W prawą stronę kochaniutka. Już za chwilkę będziemy na miejscu.
Jechałyśmy jeszcze pare minut w ciszy, po czym ukazał nam się targ, znajdował się on w środku lasu. Stragany stały w półkolu było ich około dziesięciu, może piętnastu. Większość była z warzywami i owocami, ale trafiły się też dwa z nabojami i broniami, jeden z ciuchami i skórami,  jeden z lekami. Gdy zostawiłam Yoru i pomogłam przywiązać konia Rozalii, podeszłyśmy do straganu z ciuchami i skórą.
- Muszę coś kupić Leo. Niedługo ma urodziny... - oznajmiła kobieta rozglądając się po straganie.
- Rozi... pozwolisz, że pójdę...
- Oczywiście kochana, ale wróć niedługo. Byłabym ci wdzięczna gdybys pomogła mi coś wybrać - przerwała mi, w odpowiedzi uśmiechnęłam się i kiwnęła głową.
Ruszyłam powolnym krokiem w stronę stoiska z broniami. Gdy kupiłam dwa noże, jeden dla Leo, a drugi dla siebie udałam się do Rozalii, która nadal stała przy tym sama straganie.
- Co myślisz i tym? - kobieta pokazała mi kawałek skóry z wyżłobionymi wzorami, który był pokrowcem na nóż.
- Piękne, będzie się cieszył. Ja kupiłam Leo nóż do ryb...
- Fantastycznie - przerwała mi uśmiechając się. - kochaniutka muszę kupić trochę warzyw, idziesz ze mną? - zapytała płacąc za pokrowiec.
- Chciałam rozejrzeć się trochę po straganach.
Kobieta uśmiechnęła się i ruszyła w stronę stoisk.
Po paru minutach chodzenia, nie wiedziałam co że sobą już robić.
Rozejrzałam się dookoła wtedy dostrzegłam paru mężczyzn, którzy uważnie mi się przyglądali. Poczułam wewnętrzny niepokój. Nie wybaczyłabym sobie gdyby Rozi coś się stało. Z panika w oczach, zaczęłam szukać kobiety wzrokiem. Niestety nie znalazłam jej, czułam jak bije mi serce coraz szybciej ze strachu. A jeśli to ludzie Korelliego? Jeśli widzieli nas razem? Obkręciłam się przyglądając się bacznie każdemu ze straganów, ale po Razalii ani śladu. Zaczęłam chodzić za straganami bliżej drzew. Nie obchodzili mnie już ludzie którzy na mnie patrzyli, nie obchodzili mnie czy są od Korelliego. Chciałam tylko znaleźć Rozii. Nagle ktoś wyciągnął mnie za drzewa i zatkał usta. Z moich oczu spłynęła łza, ale nie że strachu o siebie... Zaczęłam się wyrywać wtedy ten ktoś się odezwał
- Lili... To ja - pozwoliłam spłynąć kolejnej łzie, aby wyostrzyć wzrok. Chłopak wziął rękę z moich ust i patrzył na mnie, nie potrafiłam go rozpoznać dopóki nie dostrzegłam zieleni jego oczu.
- Nick? - spytałam zachrypnięta.
- Nie mam czasu na wyjaśnienia. Kobieta która był z tobą jest już na koniu, zaprowadzę cię do niej i pojadę z wami. Nawet tutaj nie jest już bezpiecznie, ci ludzie którzy cię tak obserwowali to ludzie Korelliego. Musisz wziąć jak najszybciej swoje rzeczy od tych ludzi i jechać ze mną.
- Wyniosę się od nich jak najszybciej, ale Nick, nie pojadę z tobą. Nie jestem gotowa... Ucieknę daleko stąd, sama... nie chce nikogo więcej narażać.

****Ron*****

Byłem pijany jak codziennie. Mimo, że minęło tak wiele czasu od wyjazdu Lili nie potrafiłem się z tm pogodzić. Nie mogłem przestać się obwiniać, byłem taki głupi... Jestem taki głupi.
Ledwo jechałem na koniu, każdy jego krok przybliżał mnie do tego aby się przewrócić. Chciałbym wiedzieć gdzie ona jest... Czy jest bezpieczna? Przez myśli przeleciał mi obraz martwego ciała Li, zanim się spostrzegłem znowu zacząłem płakać. Dziura, która była w moim sercu powiększała się z dnia na dzień coraz bardziej. Codziennie większy ból, jakby coś rozrywało moją duszę na miliony kawałeczków parę razy dziennie. Dzięki piciu jakoś ze sobą jeszcze wytrzymuje,  czułem że moje wnętrze nie żyje, a resztki duszy które dryfują w moim ciele są czarne jak smoła. Gdybym miał na tyle odwagi i ze sobą skończył, raz na zawsze.

Lustrzane odbicieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz