6.

41 5 1
                                    

Niestety, nie udało mi się wyjechać na czas, trudno. Przez te trzy dni, chowałam konia do od dawna nie używanej małej stajni. Ron przychodził do mnie co wieczór, ale nic mu nie mówiłam, że wyjeżdżam. Wiedziałam, że będzie chciał jechać z mną. Nie byłam tylko pena czemu czuł się odpowiedzialny za mnie. Dlaczego właśnie za mnie? Widziałam to, dba o mnie, troszczy się i może gdybym była kimś innym, gdybym potrafiła czuć... pewnie bym go pokochała. Jednak jedyne uczucia jakie mam to złość, nienawiść... A mój przyjaciel zasługiwał na kogoś równie dobrego jak on, a ja byłam tylko córką dziwki, której wszyscy nienawidzili. Ron to jedyna osoba, której nie nienawidzę. Nazywam go przyjacielem, a on ceni to, że tak o nim mówię.
Spojrzałam na zegarek na ścianie, dochodziła godzina druga w nocy. Wyjrzałam przez drzwi. W domu Rona światła były pogaszone, czyli powinien jeszcze spać. Ubrałam się w bryczesy, które kupiłam razem z koniem i spakowałam pare potrzebnych rzeczy w dwie torby. Wyszłam po cichu z domu i poszłam do stajni. Koń stał w rogu, a z ciemności było widać tylko blask jego czarnych jak noc oczu. Sama nie wiem czemu wybrałam jego, może to był kaprys, może to zwierze chciało żebym je wybrała, a może to coś głębszego? Może jak usłyszałam, że jest niebezpieczny, że może mnie nawet zabić, zapragnęłam go jeszcze bardziej... może chciałam żeby któregoś dnia znienacka to zrobił? Jestem tchórzem, nie mam odwagi odebrać sobie życia, wiec chciałam wysłużyć się zwierzęciem...
Podeszłam powoli z wyciągniętą ręką, koń zaczął się wierzgać. Nagle spojrzał na mnie, w tak niezwykły sposób, jakby prześwietlał moją dusze, jakby czuł mój ból, poczułam niesamowita więź... poczułam jakby mnie idealnie rozumiał, bez żadnych słów, wtedy się uspokoił. Pogłaskałam go po pyszczku, a on stał i wyglądał niczym posag z marmuru, piękny i dostojny. Bacznie obserwował mnie, dopóki nie ruszyliśmy w drogę.

Lustrzane odbicieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz