21.

17 2 3
                                    

- Li! - krzyknął Ron i zakleszczył mnie w silnym uścisku.
- Boli... - czułam jakby zgniatał mi ciało. Odsunął się gwałtownie. Po fali radości z mojego powrotu, nadeszła fala wściekłości.
- Możesz nam wyjaśnić gdzie byłaś?! Odchodziłem od zmysłów! - krzyczał Ron.
Nick patrzył się na mnie bez słowa. Jego wzrok był gorszy od krzyku.
- Przepraszam - spuściłam głowę w dół. Chciałam krzyknąć na niego. Chciałam powiedzieć, że nie ma prawa na mnie krzyczeć, ale z drugiej strony między innymi to on mnie uratował. Zawsze się o mnie troszczył... nie mogę go tak traktować. Nie jestem już taka jak kiedyś, nie mam już wszystkich i wszystkiego gdzieś. Nie chce być już tak nieczuła i obojętna. Po tym jak zostałam uratowana, uczę się doceniać wiele rzeczy.
- Możesz mi chociaż powiedzieć gdzie byłaś? - spytał spokojnie, wlepiając we mnie brązowe oczy.
- Rano poszłam popływać, spotkałam tam starszego pana łowiącego ryby. Zaprosił mnie na obiad, później rozmawiałam z jego żoną i bawiłam z wnuczką. - znowu spuściłam głowę - Przepraszam...
- Spokojnie Li... już wszystko dobrze. Cieszę się, że nic ci się nie stało... następnym razem proszę cię nie oddalaj się sama. Mam pewne informacje, że człowiek, który cię więził, poszukuje cię. W tym tygodniu pojadę do miasta i się wszystkiego dowiem.
Nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam. Czemu Ron teraz mi o tym mówi.
- Korelli - stanęłam jak wryta. Na brzmienie jego imienia, ciarki przeszły mi po plecach. Poczułam jego oddech. Uciekłam do łazienki i zwymiotowałem. Dlaczego... Czego on ode mnie chce?! Odebrać mi wszystko, mimo tego, że opustoszył moją duszę i zniszczył ciało?! Mało mu... schowałam twarz w dłonie, alby stłumić dźwięk cichego płaczu.
- Li? - z nerwów nie wiedziałam nawet kto mnie woła.
- Zostawcie mnie... proszę. - jęknęłam.

*****Ron*****
Nick pociągnął mnie za rękę i zaprowadził do kuchni.
- Zgłupiałeś? Po co jej teraz o tym mówiłeś?! Jak już chciałeś jej o tym powiedzieć, to mogłeś chociaż poczekać na lepszy moment... albo jak się dowiesz czy to prawda! - szepnął chłopak.
- Nie pomyślałem... - przyznałem spuszczając głowę.
- Jesteś aż tak głupi?! - Nick zdjął kaptur i patrzył na mnie z tak ogromna nienawiścią jak nikt nigdy. Złapał mnie za koszule i pchnął na ścianę. - Nie domyślasz się co ona tam przeżywała?!
- Wiem - złapałem go za nadgarstek i odsunąłem od siebie. - Źle zrobiłem mówiąc jej o tym. - spojrzałem na Nicka, który właśnie zdjął kaptur. Ponownie wbił we mnie nienawistne spojrzenie. Po chwili ruszył w stronę łazienki. Byłem zbyt sparaliżowany jego wyrazem twarzy i swoją bezmyślnością. Nie mogłem się ruszyć, wiedziałem, że miał racje. Jestem idiotą jak mogłem jej to powiedzieć... osunąłem się na podłogę, nie byłem w stanie podnieść głowy do góry. Nie wiem jak długo siedziałem tam i rozmyślałem jakim pieprzonym idiotą jestem. Jedyne co słyszałem to cichy płacz Li i swoje myśli. Łzy spływały mi po policzkach, jedna po drugiej. Doprowadziłem ją do rozpaczy... czemu jestem takim idiotą? Nie zasługuje na nią! Gdyby znała prawdę... nigdy by mi nie wybaczyła. Nawet nie chciałaby na mnie patrzeć. Po dłuższym czasie siedzenia w bezruchu, walcząc ze swoimi myślami, wstałem i usiadłem na kanapie. Nick siedział pod drzwiami w kapturze z twarzą schowaną w dłonie. Nie chciałem tego przyznać, ale w głębi duszy wiedziałem... że on na nią zasługuje bardziej niż ja.

Drzwi od łazienki się otworzyły. Lili nie pozwoliła na siebie spojrzeć i nie odezwała się nawet słowem. Zajęła swoje miejsce do spania na kanapie i odwróciła się tyłem. Nie potrafiłem powiedzieć nawet przeprosić. Czułem jakbym stracił zdolność mówienia. Serce mi pękało z sekundy na sekundę bardziej... wiedząc jak wiele zła wyrządziłem komuś kogo naprawdę kocham. Nick wstał i położył się niedaleko Lili na rozłożonej wcześniej kanapie, którą zajmowałem jeszcze wczoraj ja.

Obudził mnie krzyk, Nick siedział juz przy Li i próbował ją obudzić.
- Nie proszę! Zostaw mnie! Nie ucieknę już, obiecuje! - krzyczała
Nie mógł jej dobudzić, a ja znowu byłem bezsilny i sparaliżowany. Nagle Nick przytulił ja, a ona z każda sekunda stawała się spokojniejsza. Byłem wściekły i zazdrosny patrząc na to, ale wiedziałem, że nie mam prawa cokolwiek mu za to zrobić.

Lustrzane odbicieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz