*****Ron*****
Lili od tygodnia prawie w ogóle się nie odzywała, mało jadła i piła. Była nieobecna, bardziej niż kiedykolwiek. Pękało mi serce jak na nią patrzyłem...
- Ron możemy porozmawiać? - zapytał Nick.
Ruszyliśmy w stronę lasu, wiedziałem co chciał mi powiedzieć. Gdy byliśmy wystarczająco daleko domu stanął i zdjął kaptur.
- Musisz jej powiedzieć w końcu prawdę! - krzyknął - zobacz co się z nią dzieje... Li myśli, że to jej przeznaczenie! Myśli, że nie ważne jak daleko by uciekała on ją dogoni. Uwierz mi - Nick podszedł bliżej a jego oczy zabłysnęły wściekłością. - gdybym tylko mógł już dawano wyjawiłbym jej sekret. Przed zabiciem cię i powiedzeniem jej prawdy chroni cię tylko nasza umowa.
- Ona mnie znienawidzi...
- Wolisz żeby to ją niszczyło?!- krzyknął odwracając się ode mnie. Stał chwile w bezruchu pare metrów po czym odwrócił się i walnął mnie prosto w twarz.
- Zasłużyłem - powiedziałem trzymając się za krwiawiący nos.
- Dobrze, że chociaż w tym się zgadzamy... musisz jej wyjawić prawdę, albo zrobisz to ty albo ja...
- Nie możesz tego zrobić -
Nick spojrzał na mnie, jego wściekły wzrok sprawił, że poczułem się malutki wobec niego.
- Myślisz, że ją kochasz, a pozwalasz jej myśleć, że jej przeznaczeniem jest bycie gwałcona lub bycie dziwką Korelliego. Jak śmiesz nazywać się jej przyjacielem?! Jak śmiesz mówić, że ją kochasz?! Gdyby nie to, że to to ty wynająłeś Korelliego do złapania Li może nic by się nie stało. Gdybys pozwolił jej odejść! Wiesz, że klątwa rzucona w Qurandi, w Qurandi zostaje.
- Myślisz, że gdybym widział, że tak będzie wynająłbym go?! - stanąłem blisko Nicka. Czułem jak mięśnie ze złości zaczęły mi się napinać. Powietrze robiło się gęste. - Wiesz, że zrobiłem to po to, żeby ją zatrzymać... chciałem ją chronić. - powiedziałem przez zaciśnięte zęby.*****Wspomnienie*****
Dojechałem z chłopakiem do wynajętego wcześniej pokoju. Położyłem go na jednoosobowym łóżku, wyjąłem bandaże i morfinę z torby. O tej godzinie sklepy były pozamykane... nawet nie miałbym jak zatamować krwawienia. Naszykowałem miskę z wodą i ręcznik. Spojrzałem na nóż w klatce chłopak, był głęboko wbity. Musiałem być ostrożny przy wyciąganiu aby nie uszkodzić jego serca. Ręce mi się trzęsły, nie wiedziałem czy jestem w stanie to zrobić. Po chwili postanowiłem spróbować, może uda mi się go uratować. Jeśli nie spróbuje, umrze. Zdjąłem mu płaszcz i koszule, wszystko było mokre od potu. Miał gorączkę, nie było więcej czasu na myślenie. Teraz albo nigdy. Złapałem za rękojeść noża i delikatnie zaczekałem go wyciągać. Chłopak jęknął z bólu, ale nie mogłem przerwać. Po chwili nóż był wyciągnięty. Podałem mu morfinę i zatamowałem krwawienie. Mam nadzieje tylko, że zakażenie się nie wdarło do rany.
Podniosłem się zasapany z podłogi i spojrzałem na chłopaka, nadal spał. Podszedłem do niego i dotknąłem jego czoła, gorączka spadała.
Po trzech dniach zaczął się przebudzać.
- Gdzie ja...? Gdzie ja jestem? - powiedział ledwo słyszalne próbując się podnieść.
- Nie... - powiedziałem powstrzymując go przed podniesieniem się. Chłopak spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
- Kim jesteś? - zapytał pewniejszym głosem
- Nazywam się Ron... - opowiedziałem mu historie jak go spotkałem i co mnie sprowadza.
- Po co wynająłeś tego całego Korelliego? - zapytał
- Chciałem żeby zatrzymał ją... chciałem po nią przyjechać i zabrać do domu lub wyruszyć z nią. Tylko, że Korelliemu ona się spodobała. Wiem, że schował ją w jednym ze swoich burdeli, prawdopodobnie tym, na który jest rzucona magia niewidzialności.
- Co to oznacza? - zapytał chłopak
- To oznacza, że Korelli ma kontakty z czarownicami... któraś z nich była tak dobra, że rzuciła zaklęcie. Najgorsze jest to, że ten burdel może być wszędzie... może być zakryty za karczmą lub zwykłym domem. Ktoś kto nigdy nie widział tego miejsca, nie ujrzy go jeżeli nie zostanie zaproszony... jest jeszcze jedna opcja, trzeba zabić czarownice, która rzuciła to zaklęcie... znam jedną taką co za pewną cenę powie mi wszystko, właśnie się do niej wybierałem w sprawie rzuconej klątwy na Li.
- Pomogę Ci. - powiedział wstając. Po ranie na klatce piersiowej nie było śladu. Jak to możliwe? - Jestem ci to winny...
- Jak to możliwe, że nie masz już rany?
- Moje ciało szybko się regeneruje... taki plus bycia mną.- Możesz mi coś obiecać? - chłopak kiwnął głową - Nigdy nikomu nie mów o tym co zrobiłem.
Tak właśnie Ron poznał Nicka ;)
CZYTASZ
Lustrzane odbicie
Mystery / ThrillerLili jest młodą dziewczyną, bardzo samotną, rozżaloną i pełną nienawiści. Jednak pewnego dnia, po niemiłym incydencie postanawia zmienić swoje życie. Czy uda jej się? Czy komuś, kto twierdzi, że nie posiada dobrych uczuć uda się żyć normalnie? Czy j...