10. Wieczność.

33 5 1
                                    

Minął rok od momentu, w którym trafiłam do burdelu. Pół roku temu, próbowałam uciec, ale złapali mnie i pobili do tego stopnia, że musieli wezwać doktora, bo umierałam.
- Jesteś gotowa na następnego klienta? - spytał Tony, ochroniarz.
- Tak. - do pokoju wszedł gruby mężczyzna, zdjął płaszcz, spojrzał na mnie uśmiechając się.
- Jak masz na imię moja piękna? - spytał wchodząc na łóżko.
- Mogę mieć na imię jak tylko zechcesz.

Każdego dnia, umierałam od nowa, stałam się ekskluzywną prostytutką. Nie jeździłam do karczmy, klienci, którzy mnie odwiedzali, byli z wyższych półek, doktorzy, panowie z dworu... nienawidziłam tego co robiłam, lecz nie miałam wyboru. Nie byłam tu z własnej woli, ale wolałam oddawać się dobrowolnie inaczej przykuliby mnie do łóżka i gwałcili jak przez pierwszy miesiąc... czułam, jakby każdy z klientów zabierał cząstkę mnie, byłam obdarta z godności, o ile wcześniej ją miałam. Rok temu miałam plany, chciałam uciec od przeszłości. Być lepszą wersją siebie, gdybym nie miała tego jednego marzenia... gdybym nie uciekła z mojego rodzinnego miasteczka. Może i byłabym znienawidzona, ale nie skończyłabym w taki sposób. Chociaż kto może znać prawdę? Może tak musi być? Może to moje przeznaczenie, którego żebym nie wiem jak się starała, nie zmienię?
- Na dzisiaj koniec, odpocznij. Jutro rano masz pierwszego klienta.
Do pokoju, weszły dwie kobiety, jedna młoda, niebieskooka blondynka, przychodziła do mnie od pół roku, druga to kobieta, która przychodzi do mnie od pierwszego dnia, miała około czterdzieści lat i złote włosy związane warkocza. Nie wiedziałam jak miały na imię, ani jak wyglądały ich twarze. Gdy wchodziły do mojego pokoju, zawsze z głową spuszczoną w dół i tak dopóki nie wyszły. Codziennie mnie kąpały, czesały i przebierały.
Gdy zostałam już sama, nalałam sobie koniaku i usiadłam na krześle przy oknie. Krople deszczu, spadające z nieba odbijały się o parapet... dzisiaj niebo płacze razem ze mną, moje łzy były cierpkie, a każda z nich pozostawiała mokrą strugę na moim policzku, niczym krople deszczu na szybie. Chce umrzeć, tak bardzo chce umrzeć. Jestem tylko ciałem, nie mam uczuć, nie posiadam wolności ani prawa do wyboru, jestem nikim.

Lustrzane odbicieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz