|Wybacz Kropeczko|

281 30 28
                                    

Jego źrenice zaczęły się rozszerzać. W płucach zaczynało brakować powietrza. Gardło zaczęło przypominać pustynię. A serce wybijało niespokojny rytm. By później powoli zacząć się uspokajać.

-M...Marinette- wyjąkał odwracając głowę w stronę dziewczyny

-Jestem tu...-uśmiechnęła się smutno głaszcząc dłonią policzek modela

-Przepraszam Kropeczko. Obiecałem Ci przecież, że...-spojrzał granatowowłosej w oczy, w których od razu zobaczył zbierające się łzy

-Nie masz za co przepraszać Kotku. To nie twoja wina.- pogładziła policzek chłopaka ponownie, chcąc uspokoić siebie, i blondyna.

-Mam za co...- powiedział z wyrzutem, po czym znowu rozszerzył źrenice.

Poczuł coś. Poczuł energię, prąd. Elektrowstrząs rozszedł się po całym jego ciele. Zaczął odpływać. Był rozdzielany, między jednym światem, a drugim. To napawało go jeszcze większym lękiem. Bał się. Nie chciał jej tracić. Nie chciał jej zostawiać, samej. Mieli przecież przed sobą całe życie, czemu więc jego żywot miał tak szybko się skończyć? Tak wiele spraw zostało niewyjaśnionych. Mogli zmienić tak wiele, uratować tyle serc, naprawić tyle błędów. Czy właśnie tak ma zakończyć się ich wspólna historia?

Czemu los w tak brutalny sposób postanowił rozdać swoje karty?

Szorstkie powietrze zaczęło drapać go w nos, a lekki podmuch wiatru roztrzepał jego blond włosy. Słyszał jak go wołają, słyszał krzyk, stukanie paznokci o blat, głębsze, nerwowe, zachłanne branie oddechów. Słyszał nawet dźwięk spadających łez, które pięknie tańczyły na policzkach jego przyjaciół, rodziny i jego Biedronki. 

To właśnie z nią najtrudniej było mu się pożegnać. Kochał ją od pierwszej chwili kiedy ją ujrzał. Chciał odkryć kim naprawdę jest, a tak naprawdę ona cały czas była tuż obok niego. Ba, on ją cały czas odtrącał. Zadawał taki sam ból. Wiele razy podziwiał ją za jej odwagę, wytrwałość czy cierpliwość. Podziwiał, a później łapał, czy ratował przed upadkiem z paru metrów. Między Biedronką a na pozór zwykłą Marinette było tyle różnic, przynajmniej tak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka- a gdyby przyjrzeć im się dokładniej, to od razu te dwie postacie zlewały się w całość. 

Widział ją w samych superlatywach, tak jak media. Ale to on, jako jedyny, ją najlepiej poznał. To on wysłuchiwał jej parogodzinnych opowiadań o tym, ile razy się spóźniła w danym miesiącu przez obowiązki bohaterki, czy tłumaczenia różnicy między turkusowym, a błękitnym, czy morskim. A teraz? Teraz miało tego wszystkiego zabraknąć. Ot tak, jak za pstryknięciem palcami. Po prostu. 

-Pamiętaj Biedronsiu, że jesteś dla mnie najważniejszą osobą w moim świecie...-wyszeptał z trudem łapiąc kolejny wdech. 

-Będę pamiętać, Kotku...-parę łez spłynęło z jej policzków wprost na nos chłopaka, lecz obaj to zbyli. Liczyło się tylko jedno, co będzie dalej?

***

-Mistrzu! Mistrzu Fu!- małe, zielone stworzonko wyglądem przypominające żółwia podleciało do staruszka. Wyglądało na bardzo zmartwione czymś, co w połączeniu z jego rozmiarami wzbudzało jednocześnie smutek, jak i wzruszenie.

-O co chodzi Wayzz? Coś nie tak?- Fu odwrócił się, przez co mógł swobodnie patrzeć w oczy swojego kwami

-Wyczuwam złą energię, Mistrzu.- powiedział leciutkim głosikiem żółwik, czym również zmartwił staruszka

-W jakim sensie złą, mój mały przyjacielu?- uśmiechnął się lekko starzec podchodząc do starej szkatułki

-Sam nie wiem. Ale myślę, że chodzi o Nooroo. Coś się z nią dzieje...-wyjaśnił zieloniutki 

|✓| LustraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz