Wtedy, nagłe lecz nad wymiar ciche, i dość niepokojące szkrzypnięcie drzwi przerwało grobową ciszę, która powoli zaczęła irytować Mistrza Fu, jak i również jego towarzysza.Dwie małe, latające istotki, a raczej myszo-szczuro-koty, bo takim określeniem została nazwana Tikki podczas pierwszego spotkania z Marinette, spokojnie i powoli wleciały do średniej wielkości pokoiku obklejonego piękną brązowa tapetą z fantazyjnymi kształtami.
Na stoliku obok łóżka świeciła mała lampka, to ona była teraz jedynym oświetleniem w pomieszczeniu, i choć była niewielka, to jasne błyski światła wydobywające się z żarówki skutecznie oświetlały twarze zebranych- aż trzech kwami, i jednego strażnika.
Można by powiedzieć, że w takich sytuacjach słowa są niepotrzebne, a gesty- zbędne. Lecz w tym wypadku było na odwrót, w głowie starawego strażnika pojawiało się zbyt wiele nowych pytań, na które jak najszybciej chciał poznać odpowiedzi.
Atmosfera wokół całej, stosunkowo niezbyt dużej grupki była dość specyficzna. A raczej, niezręczna. Była kwintesencją niepokoju, niepewności, czy nawet strachu, aczkolwiek bądź, co bądź była potrzebna.
Tikki, jak i sam Plagg, który na codzień przypomina bardziej pewnego siebie cwaniaka w trochę za małym ciele, teraz nawet on nie wiedział jak zacząć. A Tikki tylko wbiła swój wzrok w ziemię, licząc że da to cokolwiek, a ona, że będzie miała trochę więcej czasu na przemyślenie całej rozmowy.
Zegar wybił równo trzecią czterdzieści pięć, przerywając na sekundę panującą od dobrej chwili ciszę. Dał również jasny przekaz, aby wszystkie pytania dostały upragnione odpowiedzi. Staruszek z niecierpliwością patrzył to na Plagga, to na Tikki. Jego oczy były rozbiegane, a adrenalina buzowała w całym jego ciele. Od głowy, aż po same czupki palców u stóp.
Minęło parę kolejnych minut, dokładnie sto osiemdziesiąt pięć sekund niezręcznej, i jednocześnie niepokojącej ciszy. Wtedy, jakby na przekór żarówka w niedużej lampce, która dawała idealną ilość światła, i była tym samym jedynym oświetleniem w pomieszczeniu, zaczęła wygasać. Stopniowo traciła jasność, aż w końcu całkowicie zgasła, zostawiając zebranych w ciemności nocy, która tym razem była wyjątkowo piękna. Szare obłoki chmur prawie całkowicie zasłaniały księżyc, przez co noc była jeszcze bardziej mroczna. Niebo miało piękny granatowy odcień, który momentami był również czarny. Mimo sporego zachmurzenia miejscami można było zobaczyć małe srebrzyste punkciki na niebie, a w połączeniu z pięknymi kolorami nocnego nieba, tworzyły oszałamiający efekt.
-Ojejku żarówki w tych czasach to prawdziwy koszmar, to już szósta w tym tygodniu...-poskarżył się siwowłosy, po czym podszedł cicho do swojej komody, i dyskretnie wyjął z niej żarówkę- A co się stało z waszymi opiekunami?- spytał w końcu odkręcając spaloną żarówkę.
-Mistrzu, oni...oni- zaczęła mała biedronka, a jej mimika wyrażała bezradność, i niemoc
-Coś się z nimi stało?- dopytywał Fu, który zaczynał już tracić wszystkie zmysły.
-Tak, stało się...-odparł cicho Plagg podnosząc w swoich małych łapkach pierścień Czarnego Kota
***
Krzyczała, i płakała jak jeszcze nigdy. Okolice koło oczu miała opuchnięte, i zaczerwienione, a gardło niemiłosiernie ją piekło. Powoli zaczynała tracić siłę, ochotę i możliwości do wykonywania tych dwóch czynności jednocześnie. Chciała aby to wszystko okazało się w końcu tylko zwykłym kłamstwem, czy też iluzją. Czekała na ten moment, lecz on nie nadchodził. Blondyn ani drgnął od momentu swojej ostatniej rozmowy z dziewczyną, a według niej, minęło już dosyć czasu, aby stracić jakąkolwiek nadzieję.
Lecz mimo wszystko cierpliwie przy nim siedziała, czy też klęczała. Jej serce krwawiło, a dusza błagała o lepsze zakończenie, albo chociaż ten najmniejszy cud.
Pogładziła policzek zielonookiego uśmiechając się smutnie. Oczy miała wypełnione smutkiem, i bezradnością. To ona właśnie ją dobiła najbardziej. Czuła się winna, bo wiedziała, że on na niej polegał. Ufał jej, i tylko jej. Była jego Panią, jego jedyną, jego Kropeczką, i jego przyjaciółką jednocześnie. Była dla niego całym światem. Wyrzuty sumienia wyniszczały ją od środka, chociaż nie była winna, a napewno nie była tą, która powinna się o to obwiniać.
Ale teraz została sama, bez swojego kompana, głupiego Kota. Została bez swojego najlepszego przyjaciela. Została bez Czarnego Kota, a czym jest bez niego? Jest nikim, bo od zawsze tworzyli niezawodny duet, a duetu- jak sama nazwa wskazuje- nie można tworzyć w pojedynkę.
Człowiek w takich momentach obwinia się o wszystko, a najbardziej o stracony czas spędzony na błahostkach. Bo w końcu, moglibyśmy go spędzić z bliskimi, prawda?
A raczej, z tą konkretną osobą. Ale czasu nie da się na chwilę obecną cofnąć, więc jedynym co nam zostaje, to wspomnienia. Możemy przypominać sobie te wszystkie wspólnie spędzone chwile, te mniej lub bardziej radosne. To też uczyniła granatowowłosa, przemknęła oczy a głowę odchyliła lekko do tyłu. Zatopiła się w własnych myślach, a w głowie odtwarzała sobie pierwsze spotkanie z pewnym Kocurem.-Nie wiedziałem, że takie piękności potrafią z nieba spadać. Wręcz razem z deszczem!- zażartował rozkładając ręce- A przepraszam, nie przedstawiłem się, jestem Czarny Kot.- wyszeptał patrząc pewnie w fiołkowe oczy dziewczyny, która usiłowała ściągnąć swoje jo-jo, oraz kicikij- A ty, niezdarko?
-B...Biedronka- powiedziała niepewnie, po czym mocniej szarpnęła za swoją linkę, a wcześniej wymieniony sprzęt poleciał wprost na głowę jej partnera- Ojejku, tak strasznie Cię przepraszam!
-Nic nie szkodzi, w końcu nie bez powodu nazwałem Cię Niezdarką.- puścił dziewczynie oczko- Ale sama musisz przyznać, że kot to raczej powinien polować na biedronki, czyż nie?- zaśmiał się poruszając znacząco brwiami, za co dostał w czoło
-Myślę, że jedyne co upolujesz to będzie zabawkowa myszka z zoologicznego.- prychnęła granatowowłosa
-O widzę, że ty też lubisz żartować! To świetnie się składa, bo jestem urodzonym komikiem!- krzyknął uradowany, na co dziewczyna tylko westchnęła kręcąc głową
-Nie, po prostu lubię żartować z głupszych ode mnie, a ty byłeś pod ręką, i najbardziej nadawałeś się do tej roli.- zaśmiała się perfidnie dziewczyna biorąc do ręki swoje jo-jo, w celu zarzucenia go na najbliższym budynku
-Myślałem, że będziemy zespołem, a ty ze mnie robisz idiotę!- oburzył się chłopak
-Kto powiedział, że nim nie będziemy?- krzyknęła bohaterka po czym zniknęła w tylko sobie znanym kierunku
-Ja z nią zwariuje! No normalnie zwariuje!- wykrzyczał blondyn gestykulując przy tym rękoma- Ona jest niesamowita...- uśmiechnął się, po czym poszedł wolnym krokiem w drugą stronę parku
xxx
Tak moi mili, mój paluszek już jest cały i mogę pisać!
Co prawda, był już zdrowy parę dni wcześniej, ale miałam konkurs.
Chyba o nim już wspominałam, ale przypomnę jeszcze raz:
Był to Ogólnopolski Turniej Wiedzy Pożarniczej
W skrócie OTWP 🔥
Bawiłam się świetnie, a trzy dni w towarzystwie moich współlokatorek będę pamiętać bardzo długo 😄
Nie udało mi się zająć czołowych lokat, ale 19 miejsce w etapie państwowym już jest wielkim osiągnięciem.
Jak na pierwszy raz w ogóle startowania do OTWP, to jestem z siebie dumna.
Tak więc, jeżeli znajdziecie jakieś błędy, to prosiłbym aby mi je wskazać.
Musicie mi wybaczyć, ale piszę na telefonie, a dodatkowo w ciasnym busie ☺
CZYTASZ
|✓| Lustra
Fanfiction❝ Za każdym lustrem kryje się jakiś inny świat, musisz tylko to dostrzec, a kiedy już to uczynisz, wszystkie troski miną, tak szybko, jak przybyły. ❞ ~~~~ Łzy zostawiają ślady, zarówno te zmywalne, na twarzy, jak i te w sercu, których chcemy się poz...