|Elizabeth Agreste|

234 22 82
                                    


Dlaczego nic nie czuję oprócz niej? Czy tak właśnie powinna wyglądać śmierć?
***

-Chce pan odwiedzić mojego wnuczka, tak?- spojrzała na niego, upewniając się.

-Tak, chciałbym z nim porozmawiać.- powiedział szybko, uśmiechając się nerwowo.

-Ciekawe, mój syn uważa, że Adrien nic a nic nie słyszy. Ale ja sądzę, że słyszy wszystko, tylko nie potrafi się odezwać.- powiedziała optymistycznie.- Wierzy Pan, że Adrien z tego wyjdzie?

-Jestem tego pewien.- uśmiechnął się.- Nazywam się Fu, dla przyjaciół Mistrz Fu.

-Mistrz? Musieli być mocno upici skoro nazwali Cię mistrzem.- zażartowała staruszka.- Elizabeth. Miło mi Cię poznać, Fu.

-Mi Ciebie również Elize.- zaśmiali się.

-Mogę zadać Ci jedno, ważne pytanie?- powiedziała nieśmiało, a staruszek pokiwał znacząco głową- Po co Ci skrzynka z miraculami?- spytała patrząc na szkatułkę z iskierkami w oczach.

Mistrz momentalnie zamarł. O miraculach, i ich mocach wiedziało niewiele ludzi. Skóra starca w ułamku sekundy zbladła niczym filiżanka, a w gardle powstała wielka gula. W płucach zaczynało brakować powietrza, serce zaczęło szybciej bić z minuty na minutę, ręce stały się mokre od potu. Jedyną ucieczką było wycofanie się, ale to byłby zły manewr. Wyszedłby na tchórza, którym nigdy nie chciał być.

-Skrzynka z czym?- spytał, udając głupiego.

-Nie udawaj Fu.- odparła szybko, patrząc na twarz staruszka.- Wiem praktycznie wszystko o bohaterach, kwami, i ich mocach.

-A..ale skąd?- wyjąkał zdumiony.

-Mój ojciec był niegdyś strażnikiem, a ja przyjmowałam u niego nauki.- uśmiechnęła się serdecznie- Teraz ty pewnie pełnisz obowiązki strażnika?

-T...tak.-odpowiedział spuszczajc głowę.

-Chodźmy, mamy naprawdę mało czasu.- dodała chwytając staruszka za rękę.

Weszli wspólnie do środka. Chłopak, a raczej jego ciało, zostało szczelnie przykryte białym prześcieradłem. Obaj wstrzymali oddech, licząc w głowach własne bicia serca. Szybko podjęli odpowiednie działania.

-Mamy mało czasu, nie zadawaj zbędnych pytań.- powiedziała ściągając przypinkę w kształcie pawia.

Duusu pojawił się praktycznie od razu. Wymienił szybkie spojrzenia z swoją właścicielką, i Mistrzem. Fu wyciągnął wszystkie miracula jakie posiadał, łącznie z kolczykami Biedronki, i pierścieniem Czarnego Kota. Ułożył je w okręgu, po czym wymówił tajemniczą formułkę.

Nie brzmiała ona jak wymawiane zaklęcie, czar czy urok. Przypominała bardziej bełkot pijaka, spod Lidla.
Po chwili blask wydobywający się z kryształów oślepił staruszków. To był dobry znak. Sygnał, powiadamiający Mistrza, i Elize o zakończeniu misji.

***

-To co się ostatnio stało, jest...straszne.- szepnęła przytulając chłopaka.

-Spokojnie Alya, wyjdą z tego.- powiedział uśmiechając się uspokajająco- Muszą z tego wyjść.

-A jeżeli nie?- spytała patrząc ku górze- Jeżeli z tego nigdy nie wyjdą?

-Nie biorę takiej możliwości pod uwagę.- odpowiedział szybko

-Adriena reanimowali przez pięć godzin łącznie. Umarł, jego serce nie pompowało krwi, a płuca nie popierały powietrza. On umarł, a godzinę po tym magicznie wrócił do świata żywych.- podsumowała spoglądając na mulata wzrokiem detektywa.- Czy to według Ciebie nie jest podejrzane?

-Jest, ale co mamy na to poradzić? Właśnie, nic. Cieszmy się tym, że Adrien ponownie jest wśród nas. Nic więcej.

-Jakby Marinette coś takiego się stało to...-pisnęła patrząc przez szybę.

-Ale się nie stało, i miejmy nadzieję że nie stanie.- odparł przytulając dziewczynę.- Postawili zarzuty, temu kierowcy.

Dziewczyna szybko się wyprostowała, patrząc bacznie na DJ'a. Jej oczy płonęły wściekłością, a pięści zacisnęły się tak mocno, że paznokcie powoli pękały pod wpływem gniewu mulatki.

-Gdybym mogła, to bym tak wpierdoliła temu debilowi, że by się już nie podniósł.- wycedziła przez zaciśnięte zęby.

-Uwierz mi, ja też.-powiedział Nino z słyszalną bezradnością w głosie.- Ale nie możemy tego zrobić, zajmie się nim prawo.

-Prawo?- prychnęła okularnica- To twoje 'prawo' ma nas, i takich jak my głęboko w dupie.

-A co z Biedronką, i Czarnym Kotem?- spytał uważnie przyglądając się partnerce- Nie działasz już w ich imieniu?

-Biedronki i Czarnego Kota już nie ma, Nino.- odpowiedziała cicho- Rozpłynęli się w powietrzu.

-Otóż to, czy według Ciebie, to nie jest mega podejrzane?- dodał gestykulując rękoma.

-Co masz na myśli?

-Popatrz, w tym samym czasie, co Adrien i Mari trafili do szpitala, nasi bohaterowie magicznie znikli.- podsumował patrząc blogerce w oczy.- Odpowiedź nasuwa się sama.

-Nieee.- przeciągła patrząc z rozbawieniem na chłopaka.- To na pewno nie oni. Coś ty!

-Nie byłbym tego taki pewien. Popatrz, Marinette jest wiecznie zabiegana, ciągle się spóźnia, a ilość jej nieobecności nie jesteśmy w stanie zliczyć na naszych palcach.- upierał się przy swoim.- Oprócz tego zawsze ma przy sobie tą swoją torebkę, i kolczyki. Te same, zawsze.

Nastąpiła między nimi chwila grobowej ciszy. Alya dokładnie analizowała słowa chłopaka, a Nino czekał na werdykt swojej ukochanej.

-Niemożliwe...-pisnęła cicho, odwracając się w stronę szyby, i popatrzyła w stronę łóżka Marinette- Tak długo udawało jej się to ukrywać. Była ciągle przy mnie, stała się jednocześnie moją idolką, i przyjaciółką...

-Dokładnie tak.- przyznał jej rację.- Za to Adrien jest bogaczem, idolem wielu tysięcy nastolatek z Paryża. Ojciec nie pozwala mu na zbyt wiele, i tworzy z niego ideał, którym nie jest.- mówił dalej- Czarny Kot to idealne przeciwieństwo Adriena. Towarzyski, śmiały, pewny siebie. Wolny i szczęśliwy.- dodał również patrząc przez szybę.- To śmieszne ile musiało się stać, żebyśmy dowiedzieli się prawdy.

-Biedronka jest moją najlepszą przyjaciółką...-wymamrotała szeptem- A Kocurek jest przyjacielem moim, i mojego chłopaka.- uśmiechnęła się, a jej oczy zabłysnęły tysiącem iskierek.- Oni muszą z tego wyjść Nino.

-I wyjdą, w końcu Władca Ciem musi zostać kiedyś pokonany nie?- zaśmiał się.- A Ladynoir i Adrienette muszą stać się w końcu realne.

-Jestem pewna, że oni go pokonają.- dodała z uśmiechem wpatrując się w dwójkę przyjaciół.

-I pokonają.- odezwał się Fu, patrząc na nastolatków.- Ale nie sami.

-Będą potrzebować pomocy.- dodała Elize, stojąca przy Mistrzu.

xxx
WIEM, JESTEM CHOLERNYM POLSATEM.
ZDAJĘ SOBIE Z TEGO SPRAWĘ!
Ale wracając, tak moi mili, Lustra się pojawiły!
Nie jestem zadowolona z tego rozdziału, bo jest dość chaotyczny, ma naprawdę dużo dialogu, a mało opisu.
I w ogóle jest do bani.
Także elo!

|✓| LustraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz