W powietrzu szybko wykonałam pieczęcie, a za mną pojawił się ognisty smok. Wylądowałam, a jemu kazałam zaatakować marionetki, a ja pobiegłam do czerwonowłosego. Przecież Sasori nie będzie mógł atakować mnie i bronić lalek na raz. Wykorzystałam swoją prędkość i stanęłam za mężczyzną. Chciałam pokazać mu moją przewagę, więc jeden z moich kunai rozciął mu kawałek nogi. Syknął z bólu co tylko mnie pobudziło. Niestety mój smok zużywa dużo chakry, a nie oszukujmy się- zasoby mojej są nikłe, odwołałam go. Posługuję się praktycznie jedynie taijutsu, moja prędkość jest do tego idealna. Ukryłam się za pobliskim słupem i obserwowałam. Sasori szukał mnie za pomocą marionetek, a sam jedną ręką chciał zatamować krwawienie ze swojego uda. Szybko znalazłam się obok jego marionetki i ucięłam jej głowę. Czerwonowłosy zauważył to i uśmiechnął się dziwnie. Po chwili zorientowałam się dlaczego, wisiałam do góry nogami trzymana przez ogon marionetki za noge. Jak nie przez odcięcie głowy, to jak to cholerstwo uśmiercić?! Kulejąc Sasori podszedł do mnie i spojrzał głęboko w moje (E.C.) oczy. Zaśmiał się i podszedł bliżej do mojego ucha.
-Mistrza nie pokonasz.. - wyszeptał i przejechał dłonią po moim policzku przez co przeszedł mnie dziwny dresz. Lalkarz skierował się w stronę wyjścia, a kiedy był w progu drzwi pstryknął palcami i lalka puściła moją nogę, przez co spadłam na ziemię. Podniosłam się i wytrzepałam z kurzu, postanowiłam kontynuować trening. Podeszłam do składu broni i wzięłam katanę. Ćwiczyłam ciosy na sporawym manekinie z drewna.
Po około godzinie skierowałam się w stronę wyjścia. Weszłam na górę i ruszyłam w stronę kuchni, mój brzuch wyraźnie chciał przypomnieć o swojej obecności. W pomieszczeniu nikogo nie zastałam, więc w ciszy zaczęłam robić sobie tosty. Czekałam aż w końcu to przeklęte urządzenie tortur wyda na świat moje jedzonko. Zamyśliłam się i oparłam się łokciami o blat, przez co pochyliłam się. Ciekawe, czy Tsunade lub ktokolwiek z Konohy zainteresował się moim zniknięciem.. W końcu ktoś musiał to zauważyć. Tutaj przyjęli mnie jak młodszą siostre, ale szczerze, pasował mi to. Na początku czułam się dziwnie wśród bandy tych dziwaków, ale z czasem odkryłam również moją dziwność. Mam wrażenie, że w końcu mam rodzinę.. Z zamyśleń wyrwały mnie tosty, które z głośnym dźwiękiem wyskoczyły z tostera. Wyjęłam je i usiadłam do stołu, po czym zaczęłam się nimi zajadać. Były tak pyszne, że nawet nie zwróciłam uwagi kiedy do stołu przysiadł się Tobi. Był nadzwyczajnie cicho i z ciekawością przyglądał się mojej bardzo zadowolonej twarzy. Mało nie spadłam z krzesła kiedy usłyszałam głos chłopaka.
-Ale te tosty smakują (Y.N)-chan! - spojrzałam na niego z lekkim wyrzutem.
-Tobi! Nie strasz mnie tak więcej! - krzyknęłam na niego, ale wyczuwając jego zakłopotanie wstałam i poczochrałam go po włosach. - Gome, Tobi-kun. - kiedy chciałam zabrać rękę poczułam mocny uścisk na nadgarstku. Zamaskowany trzymał moją rękę tak, że cały czas spoczywała na jego głowie. Zaśmiałam się i chciałam wykorzystać moją prędkość do przejścia pod kran, ale ku mojemu zdziwieniu Tobi strasznie mocno mnie trzymał. W pewnym momencie aż mnie to zabolało. Co jak co, ale nie spodziewałabym się po nim takiej siły, bo ja też do najsłabszych nie należe.
-Tobi, puść mnie. - zawarczałam w jego stronę i w końcu wyswobodził z uścisku. Umyłam brudny talerz i udałam się do mojego pokoju.
Kiedy znalazłam się na miejscu zamknęłam za sobą drzwi i zrzuciłam z siebie ubrania pozostając w samej (F.C) bieliźnie. Rozpuściłam włosy i (H.C) kosmyki poleciały swobodnie na moją twarz. Skierowałam się w stronę łazienki i zdjęłam reszte garderoby, po czym wzięłam gorący prysznic. Po tym już w piżamie wskoczyłam do łóżka i chwile później zasnęłam.
Obudziło mnie pukanie do drzwi, więc niechętnie wstałam i zataczając się podeszłam do nich. Kiedy otworzyłam byłam lekko zdziwiona, ale moje zaspanie tego nie pokazywało. Rinnegan dokładnie mnie zlustrował zatrzymując się na moich oczach. Podniosłam lekko brew i czekałam aż mężczyzna się w końcu wysłowi.
-Szykuj się, za pół godziny idziesz na misję. - automatycznie się rozbudziłam i otworzyłam szerzej oczy. Dlaczego tak rano..
-Z kim?
-Z Tobim i Deidarą. - odpowiedział odrazu i poszedł. Westchnęłam głośno i zamknęłam drzwi. Podeszłam do szafy i wzięłam obcisłą (F.C.) bluzkę i leginsy w tym samym kolorze. Skierowałam się do łazienki i szybko odświeżyłam. Włosy uczesałam w warkocz, ubrałam się i zarzuciłam na siebie płaszcz Akatsuki. Zostało mi już tylko pięć minut, więc wyszłam z pokoju i skierowałam się pod bazę. Tam czekali na mnie już moi kompani. Przywitałam się z obojgiem.
-Co jest naszym celem? - spytałam. Oboje rozmawiali między sobą i nie specjalnie mnie słuchali. Podeszłam do blondyna i szturnchnęłam go w ramię, na co w końcu się odwrócił. Posłał mi pytające spojrzenie, więc powtórzyłam pytanie.
-Mamy zebrać informacje o jinchuuriki dziewięcioogoniastego, hn. - W tamtym momencie stanęłam jak wryta i pusto spojrzałam przed siebie. Naruto..
-Coś się stało (Y.N.)-chan? - spytał dziecięcym głosem Tobi. Nie odpowiedziałam tylko wskoczyłam na stworzonego przez Deidarę ptaka i odlecieliśmy w stronę Konohy.
Przez cały czas siedziałam cicho z podkulonymi kolanami pod brodę i obserwowałam widoki. Może i nie lubiłam Naruto, ale też nie pałałam do niego nienawiścią. W tamtym momencie modliłam się w duchu, aby blondyn nie był sam. Kiedy wylądowaliśmy zeszłam z ptaka i spojrzałam na towarzyszy. Deidara wyglądał na lekko zmartwionego, a Tobi.. Wyglądał jak zawsze, w masce. Bez słowa ruszyliśmy w stronę wioski. Kiedy znaleźliśmy się na tyle blisko, że widziałam bramę i zatrzymałam się. Moi towarzysze również przystali ze względu na mnie.
-Wejdziemy tam? Tak po prostu? - spytałam lekko zdziwiona. Blondyn podrapał się po głowie i wyglądał na zamyślonego.
-Znasz jutsu zamiany? - spytał po krótkim namyśle. Prychnęłam i przytaknęłam, to jedno z pierwszych przydatnych jutsu, których się nauczyłam. - Świetnie, więc zmień postać. - powiedział i sam wykonał pieczęcie zmieniając się w wysokiego blondyna ubranego w codzienne ciuchy. Tobi również zmienił się w bruneta z czarnymi oczami, ubranego podobnie do Deidary, a ja po wykonanych pieczęciach zmieniłam postać na (H.C.) włosą, niską dziewczynę. Miałam (E.C.) oczy i ubrana byłam w krótką, czarną sukienkę. Tobi chwile mi się przyglądał z dosyć dwuznacznym uśmieszkiem, ale szybko się ogarną i ruszyliśmy w stronę bram. Nie było większego problemu z przeniknięciem do wioski.
-(Y.N.), idź z Tobim tam - pokazał palcem na zachodnią część wioski. - a ja pójdę w drugą stronę. Za dwie godziny widzimy się tutaj, hm - zarządził i ruszył w wcześniej wskazane miejsce. Ja sama poszłam w drugą stronę i nie czekałam na towarzysza bo wiedziałam, że mnie dogoni. Tylko zamiast jego u boku ktoś wciągnął mnie w ciemną uliczkę. Uścisk tej osoby był tak mocny, że nie mogłam wykonać nawet żadnego jutsu. Nagle zostałam mocno przyparta do ściany i lekko przerażona spojrzałam na twarz oprawcy. Moje oczy szybko spotkały się z jego czarnymi jak węgiel oczami..
~~
W każdej wolnej chwili staram się pisać, kolejny rozdział pojawi się pewnie w przyszłym tygodniu ^^
![](https://img.wattpad.com/cover/147262182-288-k415083.jpg)
CZYTASZ
Akatsuki little sister| Akatsuki X Reader
FanfictionZawieszona. 15-letnia dziewczyna o zadziwiających zdolnościach zostaje zabrana do Akatsuki. Czy odnajdzie się w roli młodszej siostry bandy świrów, czy będzie chciała za wszelką cenę wrócić do Konohy? === Data wstawienia pierwszego rozdziału: 5.05.2...