-(Y.N.).. Wszyscy cię szukają, a tymczasem ty obściskujesz się z członkiem Akatsuki?
Kiedy to usłyszałam, głos wydał mi się dziwnie znajomy, ale mimo wszystko sięgnęłam po kunai i wymieniłam spojrzenie z Deidarą, który wydawał się przestraszony. Wykorzystując moją prędkość znalazłam się zaraz za przeciwnikiem. Kiedy zobaczyłam jego twarz, mało nie wywróciłam się z zaskoczenia.
-Lalek! - wykrzyknęłam i rzuciłam się przyjacielowi na szyję. Zaśmiał się i odwzajemnił uścisk. Kiedy w końcu oderwałam się od niego zauważyłam blondyna bacznie przyglądającego się tej sytuacji. Nagle wszyscy obróciliśmy się w stronę namiotu, z którego wyszedł Sasori. Czerwonowłosy obdarzył nas pytającym spojrzeniem, więc zdecydowałam zabrać głos.
-To jest Kankuro, mój przyjaciel - wskazałam na niego, na co teatralnie się ukłonił. - a to Sasori i Deidara, o których więcej ci nie powiem bo będę musiała cię zabić. - powiedziałam, a on myśląc, że to żart spojrzał na mnie rozbawiony. Kiedy jednak spotkał się z powagą moich (E.C.) oczu dostrzegł, że mówię na poważnie. - Jeśli pozwolicie, spędzę z nim chwile czasu i wracam. - zwróciłam się do towarzyszy, na co zauważyłam widoczny grymas na twarzy Deidary. Nie zwracając na to większej uwagi, złapałam Kankuro za rękę i pociągnęłam go w stronę lasu. Usiedliśmy na wysokim drzewie i niczym małe dziecko patrzące na słodycze wpatrywałam się w jego brązowe oczy. Po chwili moja ręka powędrowała w stronę jego twarzy i delikatnie przesunęłam palcem po malunkach ją ozdabiających. Chłopak zamknął oczy i zamruczał cicho, zawsze lubił gdy to robiłam.
-Zmieniłeś ułożenie. - odezwałam się w końcu i zabrałam rękę. Lalkarz otworzył oczy i spojrzał prosto w moje.
-A ty wyładniałaś. - zaśmiał się krótko. - każdy w końcu zmienia coś w swoim życiu. Czy tego chce - pokazał na swoją twarz - czy nie. - tym razem jego palec powędrował w moją stronę. Usiadłam bliżej niego i położyłam głowę na jego ramieniu zamykając oczy.
-Brakowało mi ciebie.. - wyszeptałam, a on tylko wydał z siebie jakby smutny pomruk. Znałam go długo, więc chciałam spojrzeć mu w oczy, ale poczułam paraliżujące uczucie w okolicy karku. Wszystko zaczęło się rozmazywać, a do moich uszu doleciało prawie niesłyszalne "tak bardzo mi przykro"..
Mój orgaznizm znowu zaczynał funkcjonować poprawnie, więc powoli otwierałam ociężałe powieki. Przed straceniem przytomności pamiętałam wszystko, z czego wnioskuję, że mój przyjaciel mnie zdradził i wstrzyknął mi w kark coś paraliżującego. W kark. Przypomniałam sobie o nim i momentalnie zaczął mnie boleć. Po otwarciu oczu dostrzegłam, że znajduję się przykłuta kajdankami do zimnej ziemii, a pomieszczenie utrzymuje się w półmroku. Jedynie na ścianie z trzy metry dalej znajdowała się świeca. Szarpnęłam lekko za łańcuch, który jedynie głośno obił się o podłogę. Zza ściany usłyszałam szepty, a następnie kroki idące w moją stronę. Po chwili ujrzałam jakiegoś chłopaka, na oko w moim wieku. Kucnął kawałek przedemną i spojrzał mi w oczy.
-Jestem Kazekage Sunagakure, tutaj się obecnie znajdujesz. - Przez cały czas patrzyłam mu w oczy. Sunagakure.. To tu znajduje się cel naszej misji. - Słuchaj, wyglądasz młodo, dlaczego niszczysz sobie życie w Akatsuki? - spytał nagle, na co spuściłam wzrok.
-Nic nie rozumiesz.. - odezwałam się w końcu. Z powrotem moje oczy powędrowały do jego. - Są jak rodzina. - Warknęłam w jego kierunku i automatycznie przypomniały mi się wszystkie dobre wspomnienia związane z nimi. Długie rozmowy z Tobim, spacery z Itachim, pochwały Paina.. To jakby dodało mi siły i z całej swojej siły pociągnęłam za łańcuch, który wyrwał się z ziemii. Zauważyłam, że ten cały Kazekage przyzwał do siebie pisek, więc nim zdołał zauważyć stanęłam za nim i powaliłam na ziemię. Szybko wybiegłam z pomieszczenia, a następnie z budynku i wskoczyłam na najwyższy dach jaki zobaczyłam. Kilku ludzi wybiegło za mną, ale byli zbyt wolni. Z oddali zdołałam wyczuć znajomą, potężną chakrę. Tak więc przysłali po mnie Konohę.. No ładnie. Nie mam za dużo czasu, gdzie znajduje się biuro Kazekage.. Tam! Szybko doskoczyłam do poszukiwanego budynku i wskoczyłam przez okno. Na szczęście nikogo nie było, więc skupiłam się jeszcze chwilę. Jak miał wyglądać ten zwój? Przypomniałam sobie! Zaczęłam szukać w różnych szafkach, aż w końcu znalazłam czarny zwój z czerwoną wstążką. Kiedy miałam już wyskoczyć z okna, do pokoju wleciała jak burza drużyna Kakashiego. Uśmiechnęłam się złośliwie i jak zwykle 'zniknęłam' z ich pola widzenia. Tym czasem po prostu znalazłam się na dachu budynku i starałam się wyczuć chakrę towarzyszy. Wyczułam coś kawałek przed wioską.. Deidara! Jak najszybciej ruszyłam w tamtym kierunku z innymi shinobi na ogonie i już chciałam wyjść poza teren wioski, kiedy na drodze stanął mi Kankuro.
-(Y.N.).. Ja nie chciałem tego robić.. - zaczął, ale rzuciłam w jego nogę kunai. Spojrzałam na niego ze smutkiem i wyminęłam go. Ten kunai powinien spowolnić go, gdyby wybierał się za mną.
Biegłam już dłuższą chwilę, aż w końcu zobaczyłam towarzyszy. Z lekką zadyszką stanęłam przed nimi i gestem ręki uciszyłam Deidarę, króry chciał coś powiedzieć. Rzuciłam w stronę czerwonowłosego zwój, na co lekko się zdziwił.
-Jeżeli chcemy ominąć walkę, musimy uciekać. - powiedziałam i wyprostowałam się. Blondyn znowu chciał się odezwać, zapewne jacy shinobi mnie gonili, więc znowu uprzediłam jego pytanie. - Konoha.
Odrazu ruszyliśmy w drogę powrotną, na szczęście omijając Konohę. Do bazy mieliśmy jakieś 2 dni drogi, więc utrzymywaliśmy sprawne tempo. Szłam kilka kroków za towarzyszami i rozmyślałam o tym, co się stało. Dlaczego Kankuro mi to zrobił? Uważałam go za przyjaciela.. Ale w sumie można się było tego spodziewać. Żadna głębsza więź ze mną nie przetrwa za długo.. Mimowolnie z mojego oka wyleciała łza. Szybko ją starłam, brakuje mi jeszcze czyjegoś żalu. Przez chwilę wydawało mi się, że Deidara coś mówi, ale byłam zbyt pogrążona w myślach. Zapłaciłam za to i padłam na kolana. W mojej łydce znajdował się kunai. Wyciągnęłam go i chwiejnie stanęłam na nogi. Blondyn podbiegł do mnie, ale kiedy chciał zobaczyć ranę zbyłam go machnięciem dłoni.
-Zaraz się zagoi.. - powiedziałam, a on nie wiedząc o co mi chodzi odwinął kawałek bandarza. Rzeczywiście, pod nim nie było już ani śladu po ranie.
-J-jak?! - spytał zdezorientowany, ale tylko wzruszyłam ramionami. Słysząc świst powietrza odepchnęłam go na bok i złapałam w rękę kunai. Obejrzałam go z każdej strony i z przekonaniem stwierdziłam:
-Konoha.. - powiedziałam szeptem na tyle głośnym, żeby usłyszał mnie jeszcze Sasori. Czerwonowłosy zmierzył mnie spojrzeniem, ale jego oczy szybko powędrowały w stronę miejsca, z którego przyleciało kunai. Stała tam teraz drużyna 7 w komplecie..
~~
Coś mi ten rozdział nie pasuje, ale jest c:
CZYTASZ
Akatsuki little sister| Akatsuki X Reader
FanficZawieszona. 15-letnia dziewczyna o zadziwiających zdolnościach zostaje zabrana do Akatsuki. Czy odnajdzie się w roli młodszej siostry bandy świrów, czy będzie chciała za wszelką cenę wrócić do Konohy? === Data wstawienia pierwszego rozdziału: 5.05.2...