Czekałam na jakiś jego krok, ale on tylko stał z rękami w torbach z gliną. Powoli zaczęło mnie to denerwować i prawie ruszyłam w jego stronę, kiedy zauważyłam na ziemi malutkie pajączki idące w moją stronę. Spojrzałam na Deidarę, a on uśmiechał się triumfalnie i krzyknął "katsu". Robaczki jeden po drugim zaczęły wybuchać, więc szybko odskoczyłam do góry. Obserwowałam blondyna, ale z jego twarzy nie zchodził uśmiech. Chwilę później zorientowałam się dlaczego. W powietrzu latało mnóstwo małych muszek z gliny. Kiedy chłopak podniósł palce, żeby wykonać polecenie wybuchu, przypomniała mi się moja wspaniała umiejętność, której tak dawno nie używałam. Złożyłam odpowiednio ręce i wykonałam klona, który uderzając mnie pozwolił na szybką ucieczkę z nieba. Nim Deidara się zorientował, z niebywałą prędkością minęłam go, zahaczając kataną o jego nogę. Stanęłam kilka metrów za nim i kiedy się odwrócił w moją stronę, znowu znalazłam się przy nim i zraniłam jego drugą nogę. Zamiast syku bólu wywołałam u niego śmiech, przez co zdezorientowałam się na tyle, że zostałam owinięta wężem z gliny.
-Wygrałem. - powiedział zwycięsko i chciał iść do wyjścia, co uniemożliwiły mu zranione nogi. Upadł na ziemię i wąż zszedł ze mnie. Podbiegłam do blondyna i pomogłam mu wstać. Niechętnie przyjął moją pomoc, następnie razem poszliśmy do salonu. W pomiszczeniu było kilka osób, ale nie miałam czasu im się przyjżeć. Posadziłam blondyna na kanapie i z ponadprzeciętną szybkością ruszyłam po potrzebne leki. Wzięłam to, co najpotrzebniejsze i tak szybko jak się tam zjawiłam już mnie nie było. Klęknęłam przed obolałym blondynem i delikatnie zaczęłam przemywać jego rany płynem do dezynfekcji.
-Gome.. - powiedziałam w stronę syczącego z bólu Deidary. Nic mi nie odpowiedział, pewnie chciał jak najszybciej to skończyć. Kilka chwil później wiązałam jego nogi bandarzami. Niestety, ale nie znam medycznych jutsu i nie mogłam pomóc mu w ten sposób. Po skończonej czynności usiadłam obok niego i położyłam głowę na jego ramieniu. Zamknęłam oczy i po chwili poczułam, że opiera swoją głowę o moją.
-Arigato. - wyszeptał, na co odpowiedziałam mu pomrukiem. Deidara, jeszcze dzisiaj uważał mnie za wroga, a teraz chyba nawet się zaprzyjaźniny. Może i jest nieco irytujący swoim zachowaniem i gadaniem o jego sztuce, ale da się to przeżyć. Nagle poczułam powiew chłodu, więc zmusiłam się do otwarcia oczu. Nademną stał Sasori i bez krempacji przyglądał się to mi, to blondynowi.
-No co? - spytałam w końcu i automatycznie cała jego uwaga zwróciła się w moją stronę.
-Pain woła. - powiedział sucho i podał mi rękę aby pomóc mi wstać. Z lekkim uśmiechem przyjęłam ją i spojrzałam prosto w jego czekoladowe oczy. Kontakt wzrokowy przerwał nam Deidara, który dosyć głośno upadł plackiem na kanapę. No tak.. Był o mnie oparty. Zaśmiałam się głośno przez co zostałam zgromonia wzrokiem przez blondyna. Sasori szedł już w stronę wyjścia, więc lekko klepnęłam chłopaka w blond włosy, które były tak mięciutkie.. Podbiegłam do czerwonowłosego i zaczęłam iść jego tempem. Między nami trwała cisza, dosyć niezręczna cisza, którą postanowiłam przerwać.. Tylko jak?
-Em, po co Pain chce nas widzieć? - spytałam w końcu. Nie dostałam odpowiedzi, ani nawet jakiegokolwiek spojrzenia. - Halo - powiedziałam i szturnchnęłam go lekko. Spojrzał na mnie obojętnie i chciał coś powiedzieć, ale wpadł na niego Tobi. Spojrzałam pytająco na zamaskowanego, a ten tylko zaśmiał się. Ja jednak wiedziałam, że to bardzo udawany śmiech..
-(Y.N.)-chan, chcesz przyjść zaraz do Tobiego-kun? - spytał dziecięco.
-Nie. - odpowiedziałam chłodno, ale chyba nie tego się spodziewał. Jednym okiem posłał mi nienawistne spojrzenie. Wyminęłam go i podałam rękę siedzącemu na ziemi czerwonowłosemu.
CZYTASZ
Akatsuki little sister| Akatsuki X Reader
FanfictionZawieszona. 15-letnia dziewczyna o zadziwiających zdolnościach zostaje zabrana do Akatsuki. Czy odnajdzie się w roli młodszej siostry bandy świrów, czy będzie chciała za wszelką cenę wrócić do Konohy? === Data wstawienia pierwszego rozdziału: 5.05.2...