Facet z kurczaka zabrał Ivara do lasu, gdzie zostawił człowieka wiszącego na drzewie.
Odkąd opuścili miasto i jego bracia, facet z Kurczaka poczuł obecność Ivara rosnącego i pochłaniającego go. Prawie jakby wydobywało się z niego coś złego. Nie potrafił tego wyjaśnić, ale posiadanie Ivara w tak bliskiej odległości kilku słabych punktów sprawiło, że czuł się nie tylko bezbronny, ale i poważny.
-Jesteś dobry?- zapytał, niemal czytając umysł Kurczaka. Wielki mężczyzna utrzymywał go przez większość czasu, ale Ivarowi nie trzeba było długo czekać, by zobaczyć grube krople opadające ze skroni.
-Wyglądasz na zdenerwowanego, Domhall-Wcale nie, Ivar- odpowiedział, odchrząknął.
-Ja tylko...-Martwisz się o swoje życie?
-... dlaczego miałbym być?
-Nie wiem, ty mi powiedz
"Ivar zobaczył sylwetkę Jade uciekającą i po raz tysięczny życzył sobie, że ma w pełni funkcjonujące nogi. Już miał iść za nią, czołgając się aż do Hiszpanii (gdziekolwiek to było), gdyby potrzebował, ale zobaczył, że facet z Kurczaka jest niedaleko niego i krzyknął mu rozkaz.
-Znajdź ją i przyprowadź ją do mnie! - powiedział, wskazując na ciemną uliczkę, w której weszła. Ivar nienawidził pomysłu kogoś innego, ale robił coś dla Jade, ale także musiał być praktyczny. W końcu mógł tak szybko się zaciągnąć."-Nie martw się, mój dobry Domhall- powiedział po tym, jak Kurczak nic nie odpowiedział.
-Dobrze ci się udało, że znalazłeś ją na czas- Ivar zachichotał z własnych słów. Na czas, powiedział. Co by się stało z Ivarem, gdyby ją stracił?-Jesteśmy tutaj- oznajmił Kurczak.
Ivar podskoczył i sam podszedł do dyndającego mężczyzny. Jak wspomniał Domhall, już zaczął skórować jedną z nóg od kostki do kolana. Zrobił straszną robotę, starając się utrzymać cięcie tak proste i długie, jak to możliwe, ale Ivar mu wybaczył. W końcu nigdy nie oskalpował osoby, a ludzie z pewnością utrudniali jej życie niż martwe zwierzęta. Z miejsca, w którym Domhall się skończył, leżał kawałek luźnego ciała, a rana przyciągnęła już muchy.
Ogień już prawie zniknął, ale Domhall rozpalił go z większą ilością drewna. Zapach węgla, ziemi i sosen przyszedł im na myśl, tak jak Domhall zapomniał wspomnieć, że ten człowiek ma gówno i wyskoczył z bólu. Ivar zaczął się zastanawiać, dlaczego mężczyzna nie krzyczał w nadziei, że ktoś przyjdzie i go uratuje, ale kiedy podszedł bliżej i obrócił go, by zobaczyć jego bezwartościową twarz, poznał powód jego milczenia.
-Cóż, to jest interesujące- powiedział, uderzając mężczyznę w bok głowy otwartą dłonią.-Co jest?- Domhall odpowiedział, rozglądając się za ognistym kijem. Mógł przysiąc, że go tam zostawił.
-Dlaczego, kurwa, go zabiłeś?
-Co?
-Zabiłeś ten kawałek gówna! Nie tylko Jade powiedziała ci, żeby skryć go żywcem, ale także okradłeś mnie z przyjemności wykończenia go tak, jak on!
-Nie zrobiłem!- Domhall podszedł do mężczyzny i znalazł ognisty kij, wciąż gorącego od ognia, w którym go umieścił, zakopanego pod jego szczęką, tak głęboko, że z pewnością dotarł do mózgu.
-Nie zrobiłem tego, Ivar! Przysięgam ...Podniósł rękę i wziął drugiego do mostu na nos.
- Masz szczęście, że jestem w dobrym nastroju, uratowałeś Jade, więc zamierzam przeoczyć fakt, że nie mogę zemścić się na tym gównie, tu!- Ivar wziął kawałek węgla, wciąż pomarańczowy i gorący, i rzucił go wiszącemu mężczyźnie, uderzając go w plecy. Ivar pozwolił swojemu ciału opaść na ziemię i spojrzał w niebo. Nie było chmur, ale migoczące światła milionów gwiazd. Mimo to żadna z nich nie świeciła jaśniej niż oczy Jade. - Zabierz mnie z powrotem, Domhall, muszę odzyskać moje PięknoJade wyszła z domu Flokiego i Helgi, wiedząc, że oczy dziewczyny są na niej jak paznokcie na drewnie spod stołu. Poczuła, że ma złamane serce na myśl, że dziecko jest tak nieszczęśliwe w tak młodym wieku, ale co mogła zrobić Jade? Powinna przynajmniej być wdzięczna, że nie wyjdzie za mąż za sześćdziesięcioletniego muzułmanina! Obejrzała się, mając nadzieję, że przynajmniej uśmiechnie się do dziewczyny. Uśmiechy nie są bardzo cenne w jej sytuacji, ale była to jedyna rzecz, którą Jade mogła obecnie zaoferować. Ale nie mogła jej zobaczyć. Jedyne, co oczy Jade przyleciały, to promienie Helgi, gdy machnęła na pożegnanie, a oczy Flokiego płonęły jak piec. Niemal widziała dym wznoszący się nad jego głową ...
Podeszła do Kurczaka, który czekał na nią nad wielkim koniem.
-Cieszę się, że się obudziłaś- pozdrowił ją, podając jej rękę. Spodziewał się, że doprowadzi ją do Ivara, ale poczuł ulgę, że będzie chodzić. Rzadko można się domyślić reakcji Ivara ...-Gdzie jest Ivar?- odpowiedziała, nie ukrywając rozczarowania. Jade była naprawdę wdzięczna za Kurczak-facet, ale była tylko jedna osoba, którą chciała, aby ją przetrzymywać i chronić. I nigdzie go nie było.
-Wskakuj na konia, zabiorę cię do niego
Gdy jechali przez las, Jade ciasno przytulała się do talii Kurczaka, myślała o koszmarach, w których żyła dzisiaj i nadal, nie mogła w to uwierzyć. Światło księżyca wciąż robiło dziwne cienie na drodze, drzewach i krzakach, a Jade mogła po raz pierwszy powiedzieć, że bała się tego, co może czaić się w ciemności. Kim byli ci mężczyźni? Dlaczego zaatakowali ją? Czy był to odosobniony incydent, złowrogi zbieg okoliczności? A może to tylko przeznaczenie? Może nawet coś gorszego ...
Koń zatrzymał się, a gość z kurczaka ogłosił ich przybycie. Zabrał ją na mały brzeg rzeki, gdzie spotkało ich trzech synów Ragnara. I wciąż nie ma Ivara. Ubbe poznał ich, gdy tylko koń się zatrzymał i delikatnie pomógł Jade. Kiedy to robił, jego oczy skierowały się na jej wargę, na rany, które swędziały za każdym razem, gdy poruszała ustami. A potem do siniaków w jej świątyni ...
-Ci ludzie dobrze cię poczuli-Nie tak dobrze, jak planowali, ale tak, można tak powiedzieć
-Słyszysz to, bracie?- Można powiedzieć, że mówi, Hvitserk podszedł do niej i owinął ją w ramiona od tyłu.
-Jest teraz prawie jedną z nas! Przetrwa, walczy, zabija swoich porywaczy ...-Wygląda jak gówno, jak możesz powiedzieć, że przeżyła coś?
Wszyscy patrzyli na Sigurda, prawdopodobnie nawet na konia, ale nikt (na pewno nawet Ivar) nie chciał się pozbyć swojej śmiesznej twarzy bardziej niż Jade.
-Moje rany się zagoją, Sigurd. Przynajmniej nie muszę żyć z twarzą równie odrażającą jak twojaHvitserk odpowiedział chichotem.
-Ona ma racjęUbbe odprowadził ją za rękę na małą tratwę, na której czekał już Kurczak. Stała nad nagim, mokrym drewnem, boso i zimnie.
-Helga powinna zmyć krew - skomentował, patrząc na ciemnoczerwone plamy na twarzy, szyi i klatce piersiowej.
-Prawie wyglądasz jak kapłankaJade zadrżała z odrazą. Zapomniała o tym ... Ubbe przeszedł kilka kroków w tył, a kurczak-facet odepchnął tratwę od brzegu wiosłem. Nie wiedziała, co powiedzieć lub zrobić, więc po prostu stała w milczeniu, gdy ciała braci zaczęły wyglądać coraz mniej.
-Bogowie zawsze będą się uśmiechać na dzielnych kobietach
Zaskoczona Jade odwróciła się i spojrzała na faceta z Kurczaka, który patrzył prosto przed siebie.
-Co właśnie powiedziałeś?-Powiedziałem, że niedługo tam będziemy, panienko
-Nie. Nie to powiedziałeś
-Tak, jest- odpowiedział, wskazując na oddalony domek nad wodą na palach i zapalonych świecach w oknach.
CZYTASZ
The Beauty and Boneless
FanfictionOpis Po tym, jak została więźniem najeźdźców, którzy rozwalili jej dom, dziewczyna zostaje zabrana za granicę, aby sprzedać ją jako niewolnicę. Tam znajduje schronienie u bezwzględnego Iwara, niespokojnego kalekiego i księcia Wikingów z pragnieniem...