Rozdział 32.

1K 84 29
                                    

Ostrożnie przesunąłem swoim palcem po brzuchu Jimina, wyczuwając jego spoconą skórę oraz miękkość ciała. Rudowłosy nie odezwał się do mnie od chwili, w której daliśmy się ponieść namiętności. Chłopak leżał z otwartymi oczami, patrząc na blask świecy, a ja zacząłem się nagle zastanawiać czy czegoś nie zrobiłem źle.

Może nagle uznał, że to mu się nie podobało? Albo postanowił zakończyć naszą znajomość? Może ja...nie spełniłem jego oczekiwań? Czy naprawdę mogło chodzić właśnie o to? Dlaczego czułem w swoim sercu tyle całkowicie sprzecznych ze sobą emocji? To zupełnie nie miało sensu, a ja w efekcie już nic nie wiedziałem.

Zamknąłem oczy, starając się przeanalizować całą tą sytuację. Jednak zamiast tego, poczułem silne ramiona obejmujące mnie w mocnym uścisku. Otworzyłem oczy.

Jimin uśmiechał się do mnie delikatnie, wyciągając swoją dłoń żeby mnie pogłaskać po policzkach. Czekałem cierpliwie, aż się odezwie. Wreszcie szepnął, lekko ochrypłym głosem:

- Nigdy tego nie zapomnę, Jungkookie. Jesteś niesamowity.

Uśmiechnąłem się niepewnie, czym przykułem jego uwagę. Zmarszczył brwi, a potem mnie spytał:

- Kochanie, co się dzieje? Dlaczego tak na mnie patrzysz?

Wzruszyłem ramionami, spuszczając oczy na jego nagi brzuch. Wolałem patrzeć wszędzie byle nie w jego oczy.

Rudowłosy uniósł moją głowę, a potem pocałował mnie delikatnie, wywołując tym szybsze bicie mojego serca. Przyciągnąłem go za kark, wymuszając na jego ustach namiętny pocałunek, pełen uczuć i gorąca.

Jimin jęknął cicho, odsuwając mnie na dystans. Ponownie na mnie spojrzał, uważnie i długo.

- Skrzywdziłem cię? - zapytał w końcu, nie wypuszczając ze swoich ramion. - Powiedz mi, proszę cię. Jeśli zrobiłem ci krzywdę to nigdy sobie nie wybaczę.

Jego głos mnie bardzo zaskoczył. Dosłyszałem w jego tonie jakąś obcą nutę, coś czego wcześniej nie było. Znowu to samo uczucie. Nie mogłem rozgryźć co to takiego, ale postanowiłem się tego dowiedzieć za wszelką cenę.

- Nie, wszystko w porządku - mruknąłem, a widząc jak odetchnął, spytałem cicho: - Co byś zrobił, hyung? Gdyby mnie bardzo bolało...co mógłbyś z tym zrobić? 

Jimin patrzył na mnie zupełnie nieruchomo, po czym odpowiedział.

- Zaopiekowałbym się tobą, Jungkookie. Dbałbym o twoje ciało jak o swoje własne. Tak żebyś wrócił do zdrowia.

- I co potem? - nalegałem, nadal patrząc mu w oczy. Moje serce chwilowo przestało bić, ale nawet nie zwróciłem na to uwagi. Chciałem usłyszeć od rudowłosego coś więcej, aniżeli jego opinię na temat mojej twarzy.

- Potem kochałbym się z tobą tak ostrożnie jakbyś był stworzony ze szkła. Tak żeby cię nigdy więcej nie uszkodzić i nie zranić - wyszeptał, a potem przysunął swój nos do mojego i lekko nim potarł.

Jego gest mnie rozśmieszył, dlatego parsknąłem cichym śmiechem. Jimin uśmiechnął się, całując moje policzki i włosy. Może to ja byłem w błędzie, jeśli sądziłem, że nie powiedział mi wszystkiego. Może tak zwyczajnie mi się wydawało i było tak samo jak wcześniej.

***

Długo leżeliśmy przytuleni do siebie, chłonąc swoje ciepło i dotyk. Rozmowa nie była nam wcale potrzebna, wystarczyło samo to, że byliśmy blisko siebie.

Jimin nie przestał mnie dotykać, a jego delikatna dłoń co jakiś czas zahaczała o różne części mojego ciała. W tym momencie nie byłem w stanie znowu odczuwać podniecania, gdyż przyjemność jakiej doświadczyłem przed parunastoma minutami jeszcze nie zgasła.

Rudowłosy oddychał spokojnie, ale wiedziałem o tym, że jest zmęczony. Ja też trochę byłem, ale miałem jeszcze energię żeby go przytulać i całować. Nigdy nie miałem go dość, co było bardzo dziwne. I tak do końca nie było normalne.

- Hyung...- zacząłem, spoglądając na jego twarz. Miał zamknięte oczy, ale na pewno nie spał.- Myślisz, że...zaczynam się uzależniać?

Jimin uchylił powieki, patrząc na mnie trochę sennie. Wyglądał tak pięknie gdy leżał przy mnie zupełnie nagi i rozluźniony. Mógłbym go całować, a on w ogóle nie zwróciłby na mnie uwagi.

- Od czego, kochanie? - westchnął, przeczesując swoje włosy.

- Od ciebie - szepnąłem, drżąc na całym ciele.- Myślisz, że mogę to zrobić? Przecież moje reakcje są zbyt gwałtowne, prawda? Nie powinienem tak...

- Jungkookie...- chłopak uśmiechnął się, obracając na bok i przyciągając mnie ku sobie.- To złudzenie, kochanie.

Zamrugałem, nie będąc pewnym czy dobrze zrozumiałem to co do mnie powiedział.

- Mam na myśli to, że wkrótce ci przejdzie - wytłumaczył spokojnie.- Gdy poznasz mnie do końca, całe moje ciało i spędzisz ze mną więcej czasu to przekonasz się, że to szybko mija. Zakochanie takie jest. Niestałe i krótkotrwałe.

- Ale...- szepnąłem, a moja warga nagle zaczęła drżeć.- Co ty mówisz, hyung? Uważasz, że się znudzę i cię porzucę? Masz o mnie takie zdanie?

Jimin pokręcił głową, a potem odpowiedział.

- Niezupełnie o to mi chodzi, kochanie - pogłaskał mnie po włosach, nie spuszczając ze mnie swoich oczu.- Po prostu twoje spojrzenie na mnie się zmieni. Już nie będziesz przechodzić przez to tak mocno jak teraz. To nawet lepiej, prawda?

- Czemu? Bo już nie będę drżeć na twój widok? - spytałem, wydymając usta do przodu.- Nie będę już pragnął twojej bliskości? Myślisz, że tak łatwo się mnie pozbędziesz, hyung? Jesteś w błędzie, bo ja nie odejdę od ciebie. Nigdy.

Jimin był zaskoczony moim wyznaniem nie mniej niż ja sam. To było bardzo odważne, a teraz już nie mogłem się wycofać. Ale wcale nie miałem takiego zamiaru.

- Kochanie, to nie jest dobry moment na takie poważne rozmowy - powiedział rudowłosy, przytulając mnie do siebie. - Za dwa dni wracamy z powrotem.

Uniosłem głowę, patrząc w jego oczy. Mówił poważnie. Nie zmusiłbym go żeby został choć trochę dłużej. Starszy miał swoje obowiązki, ale ja też. Szkoła. Nie mogłem dłużej jej unikać i udawać, że nie istnieje.

- Wiem, hyung - mruknąłem, zrezygnowanym tonem i zamknąłem oczy.- Wiem.

***

Nie spodziewałem się, że tak szybko zapadnę w sen. Widocznie ostatnie wydarzenia dość mocno odbiły się na całym moim organizmie, a może po prostu byłem tak odprężony, iż zapadłem w drzemkę bez udziału woli.

Gdy otworzyłem oczy, Jimina nie było przy mnie. Usiadłem na kanapie, przecierając powieki. Świece jeszcze się paliły, dlatego pospiesznie je zgasiłem szybkim dmuchnięciem, a potem wstałem i rozejrzałem się po salonie.

- Hyung? - spytałem w ciemność, a mój głos zabrzmiał jak wystrzał.- Hyung, jesteś tu?

Zadrżałem na ciele, gdyż ciągle jeszcze byłem nagi. Dokąd mógł pójść? Do swojego pokoju?

Udałem się w tamtą stronę, stąpając po zimnej podłodze. Jednak gdy minąłem łazienkę, dostrzegłem jak spod uchylonych drzwi pali się światło. 

Zastukałem parę razy, a gdy przyłożyłem ucho do szpary, doleciał mnie szum prysznica. Jimin pewnie się mył. Nie mogłem mu przeszkadzać, ale chęć ponownego ujrzenia chłopaka zwyciężyła. Nacisnąłem klamkę i wszedłem do środka.

*******************************************************************************************

Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał :) Do następnego <3


ParadiseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz