- No cóż, śpiąca jestem - powiedziała w końcu.- Fajnie opowiadasz. Chcesz opowiedzieć mi bajkę?- zaśmiała się cicho i powędrowała do swojego pokoju wiedząc, że za jej plecami podąża Springtrap.
Po dotarciu do jej pokoju, Brooke weszła pod kołdrę i położyła się na boku, tak, aby widzieć dokładnie poczynienia Springtrapa. Przy okazji ściągnęła bluzę. Robot usiadł na krześle nieopodal i oparł się o oparcie. Przez chwilę zbierał myśli, wyglądając przy tym, jakby się wyłączył. W końcu zaczął opowiadać o tym, jak poznał Veronicę, jego zmarłą na atak serca żonę. Nie mówił tego wprost, lecz dziewczyna [Brooke] i tak za pierwszym razem skojarzyła, że Vincent mówił o sobie i o jego ukochanej. Od razu odtrąciła z myśli Carolinę przypominając sobie o Veronice. Historia ta była szczęśliwa, lecz kończyła się na odwrót. Wszędzie były serduszka, gwiazdki i inne duperele, które dziewczyna nigdy nie zaznała. Niestety w połowie jego historii jej oczy zaczęły się zamykać, a ona sama odpłynęła.
Vincent w tym czasie spojrzał na dziewczynę. W żaden sposób nie przypominała mu jego Victorii, lecz w jakiś sposób pociągała. Nie jesteś pedofilem, William, tylko mordercą, mruknął do siebie. Westchnął i wstał z krzesła. Okrył Brooke jeszcze bardziej kołdrą, a ta mruknęła przyjemnie. Na początku nie wiedział, jak to skomentować, ponieważ poczuł jakieś zadowolenie, satysfakcję. Z obrzydzeniem uświadomił sobie, że nadal może czuć i posiada rozum dwudziestolatka [Brooke ma 17, Vincent miał około 22+30=52, powiedzmy]. Wyszedł z pokoju dziewczyny tylko po to, aby na nią nie patrzeć. Od momentu ich wspólnego poznania minął zaledwie dzień, to się nie zaliczało nawet jako zauroczenie. Purple Guy tej nocy nie spał, on mordował, aby zdobyć części ciała. Za każdym razem śpiewał jedyny refren piosenki, którą śpiewała mu matka, zanim Peter był na świecie. Nie pamiętał on tytułu, lecz parę słów. Shh, on idzie, Pan Umarłych! Przyszedł się z tobą pobawić we dwoje! Razem z dziesiątkami zmarłych, zaśniesz samotnie. Shh, on idzie, Pan Zmarłych!Zabójstwa prowadził w krótkim tempie. Zaledwie skończył śpiewać, jego ofiara była już omamiona, a jej gardło poderżnięte. Nie czuł kompletnie nic przy tym. Zero współczucia, zero wstydu, zero żalu. Już myślał, że Brooke nie sprawi tego samego uczucia, które poczuł ostatnim razem.
Poćwiartował ciała, schował je i umył podłogę w skupieniu, choć jego głowa wręcz wybuchała pod wpływem nadchodzących myśli. Wkrótce nastał nowy dzień. Od razu Springtrap wyszedł z garażu, aby się schować. Jednakże zmienił swoje zdanie. Skoro już mam ciało, w jeden dzień, to znaczy, że brakuje mi tylko remnamtu, myślał. Odszedł od domu młodej kobiety i wyruszył na spotkanie pracowni Henryego. Wiedział, że skoro w jego [Henryego] planach znalazło się spalenie pizzerii, to znaczy że najprawdopodobniej jego najważniejsze zapiski będą znajdować się blisko jego domu. Jego plan pokrzyżowali jednak ludzie, którzy w biały dzień postanowili sobie pospacerować. Vincent nie był przyzwyczajony do widoku dzieci z telefonami w rękach, nastolatków, którzy podkreślali swoje atrybuty lub dorosłych, którzy są zbyt ponurzy i głupi na pójście do pracy albo jest to ich jedyny dzień wolny w tygodniu i są zmordowani. Vincent sam nie wiedział co miał o tym myśleć. Przede wszystkim starał się być niewidzialny. Wiedział, że jedyną osobą, która może go zdemaskować to zabłąkane w lesie [w którym się chował] dziecko lub Brooke, która już go poznała. Robot swobodnie przechodził obok ludzi, jakby był taki sam, nie to jest fałsz, nie wierz w to, nie jesteś jednym z nich!, myślał zły. Do końca dnia szedł do drugiej pizzerii Henryego, ,,Freddy's Fazbear Pizza''.Po paru godzinach snu Brooke została obudzona przez Maddie [matkę]. Być może chciała mieć pewność, że poranna agresja z wczoraj nie powróci lub chciała mieć pewność, że Brooke nie posiada ,tych dni'. Jednakże dziewczyna [Brooke] obudziła się spokojnie. Otworzyła powieki i z uśmiechem wstała, jakby uświadomiła sobie, że dzisiejszy dzień zakończy piekło [czyt. szkołę], lecz dokładniej mówiąc był to jeden z dni w tygodni przed szkołą. Brooke szybko się przebrała w letnie ubrania w jasnych kolorach i dla uroku dodała do włosów spinkę. Wiedziała, że nie powinna pamiętać o historii Vincenta i o jego morderstwach, więc starała się to z siebie zetrzeć. Zetrzeć posępny wyraz twarzy i złe wspomnienia. Współczuła mu aż do bólu [w przenośni], lecz miała także inne życie. Po ubraniu się, przypomniała sobie o odłożonej rozmowie z Mayą. Od razu złapała telefon jak szalona i zobaczyła stan baterii. Siedemdziesiąt procent ją zadowoliło. Spojrzała na nieprzeczytane wiadomości. Trzy reklamy, chyba z trzydzieści wiadomości od Mayi i jedne zaproszenie do znajomych [Messenger taki popularny] od Jacka. Od razu zaakceptowała zaproszenie i zabrała się za czytanie wiadomości od Mayi.
CZYTASZ
Spójrz tutaj [PurpleGuyxOC PL]
FanficBrooke Jennifer Braham to ciekawska szesnastolatka, która postanowiła wprowadzić się do Green Hills [nieistniejące] wraz z najbliższą rodziną. Poznaje wiele nowych przyjaciół i sąsiadów, ale wciąż utrzymuje kontakt z najlepszą przyjaciółką - Mayą An...