𝙿𝚛𝚘𝚕𝚘𝚐 : 𝚆𝚒𝚎𝚌𝚣𝚗𝚢 𝚜𝚎𝚗

976 32 17
                                    

Jimin

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Jimin

Tego dnia Seul wyglądał niesamowicie. Nawet ludzie okrążali ulice z uśmiechami na twarzach. Nadeszła zima a wraz z nią stolica zmieniła swój wygląd. Wszystko okryte było cienką warstwą śniegu. Nic dziwnego, bo coraz bliżej było do świąt.

Natomiast ja spacerowałem z moim chłopakiem, trzymając się blisko siebie ze złączonymi rękami. Oboje zdecydowaliśmy zrobić sobie wolne i spędzić razem czas.

Czułem się błogo, rozmawiając z nim na nawet codzienne i zwykłe tematy. Wszystko układało się świetnie do pewnego momentu.

Nagle Taehyung odsunął się ode mnie i spojrzał smutnym wzrokiem, wyjmując z kieszeni pistolet. Poczułem nagły napływ adrenaliny, a zarazem nie mogłem otrząsnąć się z szoku. Mój własny chłopak stał przede mną, trzymając w dłoni broń. Nie wiem co mnie bardziej, przeraziło to, że ją miał czy to, iż przyłożył ją do swojej głowy.

- Tae co ty do cholery wyprawiasz i skąd masz tę broń?! - Żadnej odpowiedzi nie dostałem, a jedynie zobaczyłem w jego oczach łzy, które z sekundy na sekundę spływały po jego twarzy. Chciałem podejść i zabrać mu ją, ale ten cofnął się i złapał za spust.

- Jiminie przepraszam, naprawdę nie mogę nic innego już zrobić. To dla twojego dobra. - Moje oczy zalały się łzami, a wzrok błądził utkwiony w jego postaci. Próbował się do mnie pocieszająco uśmiechnąć, jednak ja i tak nie potrafiłem w tej sytuacji zrobić nic innego jak wybuchnąć płaczem.

- Przestań tak mówić i odłóż to. Nie możesz mnie zostawić. Ze wszystkiego jest rozwiązanie. Porozmawiajmy. - W tamtej chwili żadne słowa nie mogły opisać stanu, w jakim byłem. Widziałem jedynie jak inni ludzie, zebrali się wokoło nas z przerażeniem w oczach.

- Kocham cię kochanie, nie zapomnij o mnie. - To były ostatnie słowa, jakie od niego usłyszałem. Następnie pociągnął za spust i upadł na ziemie. Krzyknąłem głośno i podszedłem do jego ciała. Obok głowy zaczęła wypływać spora ilość krwi. Nagle z drugiej strony podbiegł jakiś mężczyzna i sprawdził puls chłopaka.

- Przykro mi to mówić, ale on nie żyje. - Smutno spojrzał na mnie, odsuwając się, a ja jedynie co byłem w stanie zrobić to przytulić się do jego ciała.

- Błagam Tae nie, nie możesz mnie zostawić. Nie możesz. - Zaczynało mi brakować łez, a po chwili zobaczyłem nadjeżdżające pogotowie. Nie wierzyłem w to co się działo i nie pozwalałem im zabrać jego ciała. Jednak ten sam mężczyzna złapał mnie za ramie i odsunął od niego.

- Musi pan odejść. To nic nie da. Niech go zabiorą i zrobią co, należy. - Nie wiem, czy to przez adrenalinę, czy cholerny ból w tamtej chwili, ale wpadłem w jego ramiona, łkając z rozpaczy.

- To tak cholernie boli. Ja... nie wiem co mam zrobić. - Objął mnie chyba, rozumiejąc, w jak wielkim obłędzie już byłem. Jedynie westchnął głośno ze współczuciem i poklepał mnie po plecach.

𝚂𝚣𝚝𝚞𝚔𝚊 𝙽𝚒𝚎𝚠𝚒𝚎𝚍𝚣𝚢 || 𝙹𝚒𝚔𝚘𝚘𝚔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz