JiminNie mogłem powstrzymać drżenia każdej mojej części ciała. Czułem się, jakbym grał w jakimś serialu kryminalnym, którego scenariusz był z góry przesądzony wraz ze smutnym zakończeniem, którego nikt nie mógł uniknąć.
Nie chciałem z góry zakładać najgorszego, ale ten cholerny paraliż i strach nie dawały za wygraną. Wspomnienia z dnia, gdy Tae się zabił, powróciły, a łzy same znalazły ujście, ciurkiem spływając po policzkach.
- Proszę, puść wolno ich wszystkich, a w zamian weź mnie. Możesz mnie zabić, zrób, co tylko chcesz, ale błagam cię zostaw moich bliskich. - Mówiąc to, odsunąłem się od zdezorientowanego Jeona i podszedłem bliżej środka sali. Wiedziałem, że miał inny plan i nie spodziewał się, a tym bardziej nie chciał takiego rozwoju sytuacji, jednakże ja niestety nie widziałem wtedy innej opcji, niż uratować swoich najbliższych.
- Tak samo żałośnie mnie błagał Taehyung, gdy kazałam mu cię zabić. - Zaśmiała się, kręcąc nożem, który trzymała w dłoni. - "Błagam, zostaw Jimina w spokoju i zabij mnie. On niczemu nie zawinił, jest taki delikatny i niewinny. Nie zabije go, za bardzo go kocham". - Podeszła do mnie nieco bliżej, spoglądając mi głęboko w oczy. - Potem zginął marnie, ponieważ nie był wystarczająco posłuszny i jakże szlachetnie oddał za ciebie życie. - Zatrzymała się w pewnym momencie i przyłożyła mi do gardła poręczny, lecz ostry nóż. - Na początku byłam wściekła, ponieważ chciałam, żebyś zginął z rak najbliższej osoby, to miała być wystarczająca zemsta. Jednakże dobrze się złożyło, ponieważ widok śmierci twojej jakże wielkiej miłości jest bardziej bolesny.
- Dlaczego to robisz?! - Uniosłem się, nie mogąc wytrzymać presji i bólu, jaki mi zadawała swoimi słowami.
- Nie podnoś na mnie głosu, parszywy psie. - Poczułem, jak lśniące ostrze przecina mi powierzchownie skórę na szyi. - Jesteś moją udręką i póki żyjesz, nie zaznam spokoju. Tak bardzo cię nienawidzę. - Ujrzałem Jeongguka, który próbował się do mnie zbliżyć i coś zdziałać, jednak dziewczyna dostrzegła go w błyskawicznym tempie i kazała mu stać w miejscu. - Pewnie nie pamiętasz, ale chodziliśmy razem do szkoły. Lee Jieun, może kojarzysz? - Próbowałem przeniknąć do głębin swojej pamięci i przypomnieć sobie cokolwiek, jednakże nic mi nie mówiło takie imię. - Zapewne nie pamiętasz kompletnie nic, a wiesz dlaczego? Byłeś na tyle wysoko w chmurach, że nie dostrzegałeś niczego poza sobą i swoim złudnie idealnym otoczeniem. Byłeś na tyle zaślepiony miłością, że nawet nie zauważyłeś, iż Taehyung był moim, kurwa powtarzam moim przyjacielem, którego kochałam. Był jedyną osobą, na której mogłam polegać. Odebrałeś mi go bezpowrotnie. Przez ciebie zapomniał o mnie. - Czułem się, jakbym zaczął mieć jakieś omamy, ponieważ nie potrafiłem dopuścić do siebie, tego co usłyszałem. - Czyżby cię olśniło? - Spojrzałem od niechcenia w jej stronę, co było błędem, bo dostrzegłem szyderczy uśmiech na jej twarzy. - Już wtedy przysięgłam samej sobie słodką zemstę na tobie. Myślałam, że poderwanie Tae i odebranie ci miłości będzie idealnym planem, w końcu oko za oko, ząb za ząb. Jednak nie było to takie proste, skoro nie reagował na żadną moją próbę, bo widział tylko ciebie. Zasłoniłeś mu widok na kogokolwiek innego. Niestety taki już był mój przyjaciel, oddany i kochający do końca. - Poczułem jedynie, jak po raz kolejny ostrze przejeżdża po mojej skórze, tym razem po policzku, ale starałem się zachować zimną krew, tak jak mówił Jeongguk. - Dlatego musiałam dać mu ultimatum. Zawiodłam się na nim i jego wyborze, jednak ból, jaki ci spowodowałam, był ważniejszy i bardziej satysfakcjonujący. - Starałem się, naprawdę się starałem, ale pomimo tego pierwsze łzy zaczęły nieustannie spływać po moich policzkach. Nie potrafiłem być na tyle silny, gdy kolejne słowa roztrzaskiwały mi serce na drobne kawałki. - Bolało prawda? Mam nadzieję, że tak samo, jak strach o życie twojej kochanej siostrzyczki.
CZYTASZ
𝚂𝚣𝚝𝚞𝚔𝚊 𝙽𝚒𝚎𝚠𝚒𝚎𝚍𝚣𝚢 || 𝙹𝚒𝚔𝚘𝚘𝚔
Fanfic𝙹𝚒𝚖𝚒𝚗 𝚖𝚞𝚜𝚒 𝚜𝚘𝚋𝚒𝚎 𝚙𝚘𝚛𝚊𝚍𝚣𝚒ć 𝚣𝚎 𝚜𝚝𝚛𝚊𝚝ą 𝚞𝚔𝚘𝚌𝚑𝚊𝚗𝚎𝚐𝚘 𝚌𝚑ł𝚘𝚙𝚊𝚔𝚊, 𝚊 ż𝚢𝚌𝚒𝚎 𝚜𝚝𝚊𝚠𝚒𝚊 𝚖𝚞 𝚌𝚘𝚛𝚊𝚣 𝚠𝚒ę𝚔𝚜𝚣𝚎 𝚔ł𝚘𝚍𝚢 𝚙𝚘𝚍 𝚗𝚘𝚐𝚒. 𝙳𝚘𝚍𝚊𝚝𝚔𝚘𝚠𝚘 𝚜𝚒𝚎𝚛ż𝚊𝚗𝚝 𝙹𝚎𝚘𝚗𝚐𝚐𝚞𝚔 𝚠𝚙𝚕ą𝚝𝚊�...