Przeprowadzka

1K 35 1
                                    


Jestem Kasumi i mam prawie 17 lat. Ostatnio nie idzie mi najlepiej. Mój tata dostał nową lepszą pracę w jakimś mieście Ninjago i musimy się wyprowadzić. Niby szkołę mam już wybraną, ale nie chcę do niej chodzić. W moim rodzinnym mieście mam tyle znajomych, z którymi często spędzamy czas. Znam je jak własną kieszeń a teraz mam je opuścić. Czemu?! Wiem, że to dla mojego dobra, ale błagam was czemu teraz. Mama pocieszała mnie, że łatwo mi przyjdzie znaleźć nowych przyjaciół i tam będzie lepiej. Ja jednak nie byłam tej samej myśli. Potrafię rozweselać innych i im pomagać w trudnych sprawach, ale zazwyczaj jestem nieśmiała. Dzień przed wyjazdem poszłam się przejść do miejscowego parku. Usiadłam na ławce i rozkoszowałam się ostatnimi chwilami w tym miejscu. Nagle usłyszałam jakiś szelest w krzakach. Odwróciłam się za siebie i coś zauważyłam. Wstałam i stanęłam w pozycji obronnej. Najwyżej trochę go uszkodzę a potem ucieknę. Usłyszałam tylko czyjś głos.
-Spokojnie. To tylko ja.
-Hana nie strasz tak. Już miałam ci zrobić krzywdę.
Brunetka się uśmiechnęła w moją stronę i podeszła.
-Słyszałam, że się wyprowadzasz. Wiesz gdzie?
-Tak, do miasta Ninjago.
-Nie żartuj!
Złapała mnie za ramiona i zaczęła trząść.
-Jak tam dojedziesz od razu wysyłasz mi zdjęcia i jakiś upominek.
-Dobra, ale przestań bo zaraz zwymiotuje.
Puściła mnie i usiadłyśmy sobie. Przez dobrą godzinę rozmawiałyśmy o różnych śmiesznych sytuacjach z szkoły. Miłe czasy. Przypomniałam sobie najlepszą.
-Pamiętasz co kiedyś odwaliłyśmy memu kuzynowi?
-Wtedy co przyjechał na zastępstwo?
-Tak.
Wybuchnęłyśmy głośnym śmiechem. Nadal miałam filmik z tamtej akcji. Puściłam go i oglądałyśmy. Blondyn wchodził do klasy, a na jego głowie wylądowało wiadro z farbą i to różową. To jego nie lubiany kolor. Potem gdy szedł zdenerwowany pośliznął się po maśle. Ten widok był bezcenny. Mimo że musiałyśmy po tym sprzątać sale, bardzo miło to wspominałyśmy.

Po tym wszystkim zadzwonił mój tata i poinformował mnie, że trochę wcześniej wyjeżdżamy. Moją radość zastąpił smutek. Wstałam nie chętnie z ławki i poszłam z Haną w kierunku mego dawnego domu. Dziewczyna chcą mnie pocieszyć, bardzo mocno mnie przytuliła. Umówiłyśmy się, że co jakiś czas będziemy do siebie dzwonić na skype. Ja na pamiątkę po sobie dałam jej jedną z moich jaskrawozielonych koszulek, których wzór sama ustaliłam. "Never give up". Kiedyś wierzyłam w to hasło, ale teraz powoli traciło dla mnie sens. Mama odpaliła samochód (Ojciec był w samochodzie do przeprowadzki) i ruszyłyśmy. Była gdzieś tak dziesiąta w nocy gdy opuściliśmy nasze stare miasto. Nie wiem kiedy zasnęłam, ale najwidoczniej byłam zmęczona tym wszystkim. Znowu miałam pewien sen. Stałam w lesie i patrzyłam jak liście są poruszane przez wiatr. On nagle zaczął się palić. Później zaczęły spadać krople wody, które ugasiły pożar, ale po nich nadszedł śnieg. Jedyne co mogłam zrobić to obserwować to co się dzieje. Gdy wstałam, byliśmy prawie na miejscu, bo zostało nam tylko pięć kilometrów.
-No jesteśmy na miejscu. O to nasz nowy dom.
Był on biały z niektórymi ciemnobrązowymi elementami. Weszłam do środka i pobiegłam na pierwsze piętro (był piętrowy). Gdy weszłam do swego nowego pokoju, byłam lekko zadowolona, bo był w moich ulubionych kolorach czerwonym i niebieskim. Gdy rozpakowaliśmy rzeczy, moi rodzice od razu poszli się przebrać a ja włączyłam skype. Jeny ile tych wiadomości. Komuś się chyba w nocy nudziło. Spojrzałam na zegarek była dziewiąta rano, więc postanowiłam zadzwonić do Hany. U nich zapewne jest ósma. Nie ma spania! Zadzwoniłam do mojej koleżanki i włączyłam kamerę.
-Wow. To twój nowy pokój?
-Nie wiesz moich rodziców. Jasne że mój. Co tam?
-Nic ciekawego. Jak tam podróż?
-Prawie całą drogę spałam, więc ciężko określić.
-Pamiętaj o naszej umowie larwo!
-Nie zapomnę kanalio! Na razie.
-Na razie
Rozłączyłyśmy się. Weszłam na internet i włączyłam sobie muzykę (Oczywiście miała cały czas słuchawki). Później weszłam na sennik i szukałam znaczenia swego snu. Wskazywał, że moje życie wkrótce wywróci się do góry nogami. On już taki jest, więc nie wiem o co chodziło. Jutro szkoła. Bo co my się tu przeprowadziliśmy! Tam było lepiej! Walnęłam się na łóżku i sięgnęłam swoją książkę o sztukach walki. Dostałam ją na moje jedenaste urodziny od mego kuzyna (Tak tego co mu kawał zrobiła.). 


Strażniczka żywiołówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz