Po tych wszystkich wydarzeniach z moją mocą, nadszedł czas na rozmowę z moją mamą. Miałam tylko jedno pytanie, czemu mi nic nie powiedziała. Wiedziała o wszystkim już dawno, więc dlaczego. Trochę się obawiałam się tego spotkania, ale prędzej czy później to musiało się stać. Po moim kolejnym treningu z Jay'em założyłam na siebie szare dresy i czarną czapkę. Gdy wychodziłam wpadłam na szatyna.
-Sorry nie widziałam cię.
-Nic się nie stało. Sensei prosił abym poszedł z tobą, więc chodźmy.
Lekko się zarumieniłam i odpowiedziałam.
-Wiesz, że nie potrzebuję niańki.
-Tak. Ale i tak idę z tobą i koniec kropka.
Zrobiłam niby kwaśną minę i się zgodziłam. Nagle poczułam drgania mego telefonu. Była to wiadomość od mojej przyjaciółki Hany. "Gdzie jesteś larwo! Dziś jestem ostatni dzień w Ninjago a ciebie w domu nie ma! Masz dziesięć minut!". Cicho się zaśmiałam na tą wiadomość i zaczęłam odpisywać. Kai bacznie przyglądał się naszej konwersacji i powiedział.
-Napisz tej kanalii, że nie jesteś sama . Skąd te przezwiska tak w ogóle?
-Mnie nazywa larwa, ponieważ jak nie ćwiczyłyśmy na w-f i gdy byliśmy na dworze, brałam na przykład listek trawy lub kwiat i trzymała go w rękach tak, że nie było tego widać, ona wtedy myślała, że to jakiś robal.
-No to nieźle ją straszyłaś. A ty ją kanalia?
-Ponieważ ogląda pewien serial, gdzie pewna kobieta mówi na swego zięcia kanalia.
-Aha. Napisałaś?
-Tak moja niańko.
-Zawsze do usług.
Przewróciłam oczami z widocznym bananem na twarzy.Dochodziliśmy do mego domu, gdzie czekała moja znajoma. O mały włos nie zaczęła piszczeć z szczęścia. Mój kolega powiedział do mnie po cichu.
-Ona tak zawsze?
-Tak.
-Tak trochę się zachowuje jak moja siostra.
-O czym tak gawędzicie i jak masz na imię?
-Jestem Kai. Mówiliśmy o mojej siostrze.
Uderzyłam go lekko łokciem, gdy zauważyłam w jej oczach małe ogniki.
-No co?
-To ja lepiej wejdę do środka. Czekam w jej pokoju.
Gdy już zniknęłam popatrzyłam się na szatyna.
-Jak ma ogniki w oczach to lepiej się jej bój.
-Czemu?
-Znając życie już szuka Nyi na swoim telefonie .
Chłopak aż zamarł z przerażenia. Ja się jej nie bałam, ale już wiedziałam co się może stać. Weszliśmy do środka i zauważyliśmy mego tatę. Przywitał się z nami i opowiedział jak zachowywała się Hana. Wiedziałam co to oznacza. Ona zaraz z tej ekscytacji rozwali mój dawny pokój. Szybkim krokiem poszłam w tamtą stronę. To co zobaczyłam było już normalne. Dobrze, że nie miałam tu za dużo rzeczy to nie narozrabiała. Zakryłam oczy ręką i zdenerwowanym głosem odezwałam się do swojej przyjaciółki.
-Hana.
-Tak?
-Ty tu sprzątasz, bo jak widzisz nie chodzę do tamtej szkoły tylko do specjalnej.
-Ej no...
Skarciłam ją wzrokiem i po paru minutach wzięła się za porządki. Coś tam mamrotała pod nosem, ale na nasz widok humor jej się znowu poprawił. Usłyszałam, że ktoś wchodzi do domu. Spojrzałam na godzinę. Był piętnasta. Oznacza to, że muszę się spotkać z tym przykrym przeznaczeniem. Zeszłam na dół i stanęłam przed nią. Założyłam ręce i powiedziałam.
-Nie chcesz mi czegoś powiedzieć?
-Czyli już wiesz o tej historii.
-Dowiedziałam się od Wu, który pomógł mi opanować teleportację.
-Usiądźmy w salonie.
Usiadłam na sofie i czekałam na jej wyjaśnienia. Obok mnie siedział Kai i Hana, więc czułam się odważniejsza.Mamavprzyniosła coś do picia i usiadła na fotelu. Wzięła głęboki oddech i zaczęła.
-Sama nie wiem jak straciłam moce, ale wiedziałam, że w przyszłości moje dziecko będzie je posiadać. Gdy się urodziłaś czułam od ciebie potężną aurę, która była silniejsza od mojej starej. Gdy zobaczyłam tą legendę, nie chciałam ci nic mówić, bo nie wiedziałam jak zareagujesz.
-Teraz wiesz, że jestem lekko wkurzona.
-Nie o to chodzi. Tu chodzi o twoje moce. Nie umiałam się teleportować czy też czytać w czyiś myślach, dlatego nie wiedziałabym jak ci pomóc. Postanowiłam tu się przeprowadzić, gdy dowiedziałam się o Wu i jego uczniach. Wiedziałam, że mogą ci pomóc.
Spojrzałam na Kai'a, który był dumny jak paw, gdy usłyszał ostatnie słowa. Uśmiechnęłam się i go lekko kopnęłam prądem.
-Ej a to za co?
-Wiem, że tu chodzi o ciebie i resztę, nie musiałeś tego tak pokazywać.
-A co podobała ci się moja poza.
-Przepraszam, że wam przerywam, dajcie mi to sobie poukładać. Masz jakieś moce.
-Dowiedziałam się o tym niedawno. Kiedy przyjechałaś wiedziałam teoretycznie tylko o piorunach. Przepraszam, że ci nic nie mówiłam, ale zasypywałaś mnie toną pytań.
-Teraz masz do mnie codziennie dzwonić jasne. A i chce poznać siostrę Kai'a.
Chłopaka przeszły ciarki i usłyszałam jego myśli.
"No to będą kłopoty. Ja będę mieć z Nyą a Kasumi z Haną"
Zaśmiałam się pod nosem i powiedziałam.
-Zgadzam się z tobą Kai.
Moi przyjaciele szeroko otworzyli i chcieli mnie coś zapytać, ale ich wyprzedziłam.
-Telepatia. Jak na razie jestem w stanie usłyszeć tylko pojedyncze myśli, więc nie ma się czego obawiać.
Szatyn rozluźnił się i zasugerował oprowadzić Hanę po mieście. Zgodziłam się, ale zanim wyszłam powiedziałam swojej mamie, że już wszystko rozumiem. Gdy obchodziliśmy wszystkie sklepy w galerii wpadałam na pewien pomysł. Powiedziałam im, żeby poczekali na mnie przed wyjściem i poszłam do najbliższego sklepu z grami i filmami. Kupiłam "Just dance 4" oraz jakąś komedię. Słyszałam od Nyi, że chłopaki czasami organizują wieczory filmowe i to oni najczęściej wybierają co będą oglądać, ale nie tym razem. Schowałam płyty do torby i wyszłam.
-Kupiłaś coś dla mnie?
-Tobie kanalio już dawno wysłałam, więc mi tu nie marudź. Zrobiłam to co obiecała.
-Ale kupiłaś coś zgadza się larwo.
-Nie no druga niańka. Kai ma tylko prawo być moją niańką. Był pierwszy.
Szatyn lekko się zarumienił i odwrócił głowę w inną stronę, żeby nie było widać rumieńców. Pokazał jej, że napiszę jej o tym później. Odprowadziliśmy ją do hotelu, a sami wróciliśmy do klasztoru
CZYTASZ
Strażniczka żywiołów
De TodoKasumi jest początkowo zwyczajną dziewczyną, jednak po przeprowadzce do miasta Ninjago odkrywa swoje umiejętności. Dołącza się do mistrzów żywiołów i przy nich uczy się kontrolować swoje umiejętności. Podczas jej urodzin pojawiają się kolejne moce...