Czy uda się uciec?

565 26 0
                                    


Kasumi

Ta lekcja z Haną wydawała mi się trochę za łatwa. Mój ulubiony tor przeszkód i tylko parę ćwiczeń w grupach. Fakt może nie pobiłam swego rekordu, ale świetnie się przy tym bawiłam. Pod koniec znowu się powtórzyło to co wcześniej przy wejściu na sale. Zauważyłam to co mnie czeka. Wszystkie wyjścia były obstawione i mogli mnie złapać. Ale chyba da się to jakoś zmienić, w końcu żart nie dotknął nauczyciela tylko mnie. Dobrze, że w-f był ostatnią lekcją. Podeszłam do mojej przyjaciółki i zapytałam się jej czy ma coś słodkiego. Znowu miałam dziwne przeczucie, że może mi to pomóc. Miała przy sobie tabliczkę czekolady. Poprosiłam, żeby dała mi najwyżej pół. Potem powiedziałam jej, że gdy będzie wychodzić przypadkiem upuści tą część. Pozostało mi tylko czekać na efekty. Udało mi się perfekcyjnie wymyślić plan. Czarnowłosy, który był przy ostatnim wyjściu podszedł do pułapki. Zabrałam swój plecak i cicho wyszłam. Gdy usłyszałam czyjeś kroki natychmiast schowałam się za krzakami. Udało mi się usłyszeć czyjąś rozmowę.
-Cole czemu pozwoliłeś jej uciec?
Spojrzałam kto to mówi, nie wychylając się z ukrycia. Był to szatyn.
-Kai to była czekolada Milki. Nie wiedziałem, że akurat teraz ucieknie.
-Chłopcy nie kłóćcie się. Nie powinna uciec daleko. Poszukajmy jej.
O matko. Jak ja teraz stąd wyjdę. Założę się, że pierwsze miejsce jakie przeszukają to krzaki. Czyli co zostanie mi czekać na nieuniknione. Nagle z mego plecaka zaczęło się wydobywać światło. Super teraz to na pewno mnie znajdą. Nie wiem jak, ale po chwili byłam przed moim domem. Co tu się dzieje. Wyjęłam szybko książkę, która była winna całego zamierzania. Otworzyłam na dowolnej stronie i ujrzałam hasło teleportacja. Chwila czy ja się prze teleportowałam? Jak to możliwe? Czy ktoś może mi to wyjaśnić. Weszłam do domu lekko zasmucona.

Kai

Cole dał Kasumi uciec, ponieważ znalazł pół tabliczki czekolady. Gdy moja siostra zaproponowała jej poszukać coś zaczęło się świecić w krzakach. Szybko tam pobiegliśmy, ale nikogo tam już nie było. Czyżby to była ona.
-Lloyd dowiesz się gdzie ona mieszka?
-Postaram się.
Pobiegł prosto do sekretariatu. Nie wiem jak, ale po chwili wrócił z adresem zamieszkania. Jeszcze jest szansa, że ją złapiemy i zaprowadzimy do Wu. Od razu ruszyliśmy w drogę. Gdy doszliśmy na miejsce, zapukałem do drzwi. Otworzyła nam nauczycielka od historii.
-Dzień dobry jest Kasumi w domu?
-Raczej tak.
-Możemy wejść?
-Zapraszam.
Weszliśmy do środka. Mieszkanie było wielkie i przestronne, ale nie tak jak nasz klasztor. Poszliśmy na piętro, gdzie podobno powinna być nowa. Weszliśmy do środka, ale nie było jej. Rozejrzałem się po pokoju, był nawet fajny. Dopiero teraz się zorientowałem, że kogoś brakowało. Usłyszałem znajomy mi głos smoka i wyjrzałem przez okno. Był to smok Lloyd'a. Odlatywał w kierunku klasztoru. Skąd on wiedział, że ona tam jest?

Kasumi

Siedziałam na dachu, czytając tą tajemniczą lekturę, gdy usłyszałam czyjś głos.
-Obiecuję, że nie będzie boleć.
Nie zdążyłam zareagować, gdyż straciłam przytomność. Poczułam tylko lekkie ukłucie w szyję i upadłam.
~~~~Time skip~~~~~
Obudziłam się w czyimś pokoju. Obok mnie stał starzec z długą białą brodę. Przyglądał mi się bacznie. Przerwałam tą ciszę.
-Gdzie ja jestem i kim pan jest?
-Jestem sensei Wu, a ty jesteś w moim klasztorze. Słyszałem, że posiadasz moc piorunów.
-O to chodzi.
-Od kiedy tak potrafisz?
-Sama nie wiem. To stało się niedawno i tego samego dnia znalazłam jakąś dziwną książkę.
-Czy o tą ci chodzi.
Pokazał mi ręką na moją lekturę. Pokiwałam znacząco głową. Złapał się za brodę i po chwili powiedział.
-Nie sądziłem, że ta legenda jest prawdziwa, ale z tego co wiem od moich uczniów, udało ci się teleportować i zobaczyć co może się stać.
Nic więcej już nie odpowiedziałam. Czułam, że on może mi pomóc.
-Zostaniesz tu. Kto wie co może się stać, jeśli nie opanujesz swoich mocy.
-Moi rodzice chyba nie będą z tego zadowoleni.
-Zajmę się tym. Gdy wrócimy poznasz wszystkich. Podobno masz takie samo poczucie humoru co Jay.
Lekko się zaśmiał. Czyli jeśli ten Jay też lubi robić żarty to nie będę się nudzić.

Po upływie piętnastu minut byliśmy już przed moim domem. Razem ze starcem weszliśmy do środka. Poprosił mnie aby poszła się spakować. Zrobiłam tak jak powiedział. Z szafki wyjęłam swoją walizkę i zaczęłam pakować moje rzeczy. Za dużo ciuchów nie miałam, bo nie lubię chodzić po sklepach z odzieżą. Wzięłam także swój laptop, telefon, książki i konsolę. Założyłam swoją czerwoną czapkę z daszkiem i wyszłam z pokoju. Moi rodzice rozmawiali z Wu, a gdy mnie zauważyli, poszli w moją stronę. Prawie mnie udusili. Pierwszy zaczął ojciec.
-Tylko nie rozrabiaj za bardzo.
-Tato znasz mnie. Zawsze trzeba mieć umiar.
Uśmiechnął się.
-Kazuma!
-I uważaj na siebie.
Wyszliśmy i ruszyliśmy w kierunku klasztoru. To już normalne, że mama czasami dominuje nad ojcem. Szczególnie jeśli chodzi o sprawy związane ze mną. Będzie mi tego brakowało.    

Strażniczka żywiołówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz