Herbatka odmładzająca?!

365 15 0
                                    

Po tych wpadkach z moją mocą ducha mistrz postanowił sprowadzić mego ojca. Miał mi on pomóc z opanowaniem jej. Jak tylko zacznie gadać moim przyjaciołom o moim dzieciństwie, to nie ma mowy, żebym z nim ćwiczyła. A znając go, to przy pierwszej lepszej okazji zacznie swoją opowieść. Hana wróciła do Forest jakieś dobre dwa dni temu. Po ciężkim treningu z Jay'em postanowiła ostro wziąć się za siebie. Nie wiem jeszcze czy ma jakąś moc, ale prawdopodobnie tak. Jestem ciekawa tylko jaką. Może u niej także się kiedyś coś ujawniło. Kiedyś na pewnej lekcji dostała się do klubu lekkoatletycznego i pojechała z nimi na zawody. Dzięki niej nasza drużyna po raz pierwszy wygrała pierwsze miejsce w biegu na ileś tam metrów. Może to jest jej zdolność. Przy śniadaniu nie mogłam się za bardzo skupić. Miałam mętlik w głowie. Moje zachowanie nie umknęło uwadze moim przyjaciołom.
N-Halo Kasumi? Co się stało?
-A...przepraszam zamyśliłam się.
L-Ostatnio coraz częściej wpadasz w własne myśli. Coś cię martwi?
-Chodzi o mego ojca. Ma mi pomóc w opanowaniu tej umiejętności.
-To chyba dobrze.
-Nie za bardzo Cole. Znając życie, będzie gadał co było dziesięć lat temu.
K-Gdy miałaś 7 lub 6 lat.
-Tak.
Kai zaczął się nad czymś zastanawiać i po chwili zapytał się.
-Lloyd mamy jeszcze tą jedną herbatkę?
-Stary nie sądzę, żebym to był dobry pomysł. 
W tej właśnie chwili znowu przez oczy przemknęły mi obrazy z przyszłości. Wypiłam jakiś napój, a on odmłodził o dziesięć lat. Zauważyłam także mego przyjaciela, który był zadowolony ze swego czynu. Chrząknęłam i zaczęłam tupać palcami o stół.
-No co?
-Lloyd powiedz mi czy jemu chodziło o herbatkę, która odmłodziłaby mnie o dziesięć lat i wyglądałabym jak sześciolatek?
-Tak.
Nie byłam zdenerwowana tylko lekko rozbawiona. Spojrzałam ukradkiem na niebieskiego ninja i spróbowałam usłyszeć o czym myśli. Gdy się odpowiednio skupiłam, usłyszałam.
"Dzięki za pomysł Kai. Od razu poproszę mistrza o dwie.". Domyśliłam się dla kogo miała być druga. Miałam już dla tej dwójki niezłą zemstę. Gdy wychodziliśmy, poprosiłam Nye, żeby została na chwilę i wszystko jej powiedziałam.
-Jay chce wziąć od mistrza dwie herbatki i podać nam je.
-Masz jakiś pomysł?
-Skoro będziemy mieć do dyspozycji dwie to może podłożymy je jemu i twemu bratu. 
-O ile wiem efekt nie jest trwały, bo pewnym czasie powinni wrócić do swego poprzedniego stanu.
-Wchodzisz w to?
-Jasne.
No to mamy plan teraz tylko czekać na pierwszy ruch. To będzie tak jak w szachach. Odpowiedni ruch wywoła chcianą reakcję przeciwnika i wtedy będziemy mieć szansę go zaatakować. 

Tak jak myślałam, na placu czekał już na mnie mój tata. Był bardzo zadowolony, że mnie widzi i że ma mi pomóc. Był uprany w jaskrawozielony dres. Podszedłam bliżej i czekałam na jego słowa.
-Nieźle wyglądasz w tym stroju. Dobra bez większego gadania. Mam ci pomóc w opanowaniu tej mocy. Pozwól, że zademonstruję.
Wzbił się w powietrze i zaczął się unosić.
-Na początek powinno wystarczyć. 
Starałam się zrobić to samo co on, ale nie wychodziło mi to. Łatwo się nie poddaje, ale po którymś razie, straciłam już nadzieję, że mi się uda. Nagle znowu moja blizna zaczęła mnie piec i nie zorientowałam się, że lewitowałam.
-Udało ci się, ale jedno mnie interesuje.
-Słucham.
-Od kiedy twoja blizna cie piecze.
Zamarłam na te słowa. Powiedział to tak głośno, że każdy słyszał. Nie chciałam się do tego przyznawać, dlatego próbowałam go zmylić. Podniósł jedną brew do góry, a ja już wiedziałam, że muszę się do tego przyznać. Wylądowałam i patrząc w ziemię, odpowiedziałam najciszej jak potrafiłam.
-Od kiedy się pojawiła.
-Niedługo powinno ci to przejść. Prawie każdy ma tak na początku.
K-Czemu nic nie mówiłaś?
-Nie chciałam was martwić.
Nie chciałam im patrzeć teraz w oczy. Chciałam zapaść się pod ziemię. Kai złapał mój podbródek i skierował ku górze.
-Nie jesteś sama. Wiem, że chcesz dobra innych, ale czasami też musisz pomyśleć o sobie.
-Ja się staram jej to powiedzieć od kilkunastu lat.
Oho zaczyna się.
-Już kiedy miała siedem lat, starał się uszczęśliwiać innych, nawet jeśli coś jej się stało.
-Tato.
-Pewnego dni wróciła z nogą w bandażach i nic nam nie mówiła. Dowiedzieliśmy się o tym dopiero, gdy zdjęła opatrunek.
Wiedziałam, że tak będzie. Zawsze jak znajdzie okazję to gada o tym co kiedyś robiłam. Jak powiem im jeszcze co ja mówiłam gdy miałam pięć lat, to pójdę się zakopać.

Po treningu Jay zaproponował nam, że zrobi nam wszystkim coś do picia. Spojrzałyśmy się z Nyą znacząco na siebie i czekałyśmy na jego ruch. Gdy wyszedł z kuchni zakradłyśmy się i podmieniłyśmy saszetki. Fakt nie wiedziałyśmy, w której szklance były te herbatki, dlatego każdą zmieniłyśmy. Jedno było pewne. Dwie osoby na godzinę staną się znowu dziećmi. Wróciłyśmy do salonu i czekałyśmy na naszego dowcipnisia. Mam nadzieję, że to jemu jedna przypadnie. Nie miałam się chyba czego obawiać. Kiedy przyniósł wszystkie szklanki do i postawił na stole, wzięłam łyk swojej. Nie mam szczęścia. Dałam się złapać w pułapkę, ale na szczęście nie sama. Jay tak samo jak zmienił się w dziecko.
-JAY!!!!!
-Ja.
-Patrz co żeś zrobił!
Nagle usłyszeliśmy głośne "Awwww". Łatwo było się domyślić kto tak krzyknął. Odwróciliśmy się w ich stronę i zobaczyłam, że ktoś robi nam zdjęcia.
-Kai nie. Proszę cie nie.
-Za późno. Muszę to zrzucić na kompa. Zaraz wracam.
-Wracaj mi tu z tym zdjęciem.
Próbowała go złapać, ale nie udało mi się. Przez ten napój nie biegłam tak szybko jak wcześniej. Wróciłam do swoich przyjaciół i wczołgałam się na sofę. Włosy sięgały mi do kolan, a na ramieniu nadal miałam swoją bliznę.
N-Masz dłuższe włosy niż wcześniej.
-Kiedyś mi zaczęły przeszkadzać i marudziłam, żeby mi je skrócili. 
Zanim się obejrzałam do pokoju wszedł szatyn z widocznym bananem na twarzy. Usiadł obok mnie, a ja się odwróciłam do niego plecami. Udawałam, że jestem na niego obrażona. Skrzyżowałam ręce i strzeliłam mu moją dawną minę, kiedy byłam na kogoś zdenerwowana. Jedyny plus tego, że stałam się znowu dzieckiem.
-Za pół godziny znowu będę sobą.
-Ale to nie ja wziąłem te herbatki od mistrza.
-Wiem, ale on już ma nauczkę.
Patrzyłam jak mały Jay tulił się do Nyi. Był to nawet słodki widok. Poczułam, że ktoś łapie mnie w tali i podnosi. Był to Kai. Położył mnie u siebie na kolanach i powiedział.
-Nie gniewaj się. Fakt chciałem na początku dać ci tą herbatkę, ale potem zrezygnowałem. 
-Gdy się dowiedziałam, że Jay coś kombinuje to chciałam tobie też jedną podrzucić.
-Całkiem niezły plan. No ale udało się wam tylko pół zrealizować.
-A on swoje pół.
Pozostały czas minął nam dość szybko. Nawet się nie zorientowałam gdy znowu byłam sobą. Czasami nawet fajnie wrócić do swoich dawnych lat. 

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

No siema. Teraz takie pytanko do was. Chcielibyście jakieś rozmowy bohaterów tej książki lub preferencje? Jeśli tak to napiszcie.

Strażniczka żywiołówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz