Strachy

339 10 0
                                    

Coraz lepiej radzę sobie z mocami ducha, jednak nadal są takie sytuacje jak wcześniej. Dziś nadszedł dzień, w którym miałam wybrać swoją broń i nauczyć się z niej korzystać. Trochę się tym martwiłam. Mam dość ciężki wybór. Chce mieć to już z głowy i jak najszybciej rozpocząć odpowiedni trening. Nie mogę się doczekać tych ćwiczeń chyba tylko dlatego, że skończę ćwiczyć z moim ojcem. Jeszcze chwila a zacznie opowiadać o mojej "fobi". Zaraz po śniadaniu poszłam do mistrza, który już na mnie czekał. Pokazał mi parę broni w tym miecz, nunchaku, kosa, shuriken, laga itp. Najbardziej przemawiała do mnie katana. Miałam dużo czasu na podjęcie tej decyzji, ale nie chciałam już dłużej czekać.
-Mistrzu chyba wybrałam.
Wzięłam broń do ręki i pokazałam Wu. 
-Dobrze. Wiem kto ci pomoże w ćwiczeniach. Idź już na trening.
-Dobrze sensei.
Ukłoniłam się i wyszłam. W ręku wciąż miałam swoją nową broń. Mistrz zgodził się, żebym ją wzięła i poszła z nią na plac. Chciałam już zobaczyć miny moich przyjaciół. Pewnie będą zaskoczeni. Schowałam ją za plecy i wyszłam na plac. Wszyscy na mnie spojrzeli i czekali na moją decyzję. Wyjęłam katanę za pleców i uniosłam ją do góry. Byłam zadowolona z swego wyboru i nie tylko ja. Mój tata zaczął klaskać i wylądowawszy, powiedział.
-Tak myślałem, że akurat tą wybierzesz. Twoja mama wybrała to samo.
Czyli to ona ma mi niby pomóc w ćwiczeniach.
-No to ja będę się już zbierał. Powinnaś już dać sobie radę z tą mocą.
-Dziękuję tato i na razie.
Uścisnęliśmy się na pożegnanie i odprowadziłam go wzrokiem. Miałam już tylko nadzieję, że niczego im nie powiedział na temat tego głowonoga, gdy mnie nie było. Zanim jednak wyszedł, nie odwracając się rzekł.
-Chciałbym tylko, żebyś coś zrobiła.
-Słucham.
-Pójdź tam i zmierz się z sama wiesz czym.
No to już po mnie. Po moim ciele przeszedł nie miły dreszcz, sugerujący utratę przytomności. Jednak tym razem udało mi się jeszcze utrzymać na nogach.
K-Kasumi o co mu chodzi?
-Wnioskuję, że miał na myśli coś czego się boisz i to do takiego stopnia, że byłabyś w stanie stracić przytomność.
C-Pomogę ci. W końcu ja się niczego nie boję.
Usłyszałam czyjś śmiech i gdy razem z Cole'm się odwróciliśmy, zobaczyliśmy niebieskiego ninja.
-A tobie co znowu?
-Przypomniałem sobie, jak kiedyś zareagowałeś na smoka. 
-Jay masz trzy sekundy na ucieczkę.
-No ale...
-1.
-Cole przecież...
-2.
W tej właśnie chwili brunet rzucił się do ucieczki. Jednak daleko nie uciekł. W oddali było słychać ich rozmowę. Wzięłam głęboki oddech i się uspokoiłam. Chciałam skończyć ten temat i to jak najszybciej. 
-Cole ma rację. Nie ważne co to jest pomożemy ci.
-Dzięki Nya, ale nie wiem czy z tym dacie radę.
-No to powiedz nam czego się obawiasz.
-To jest...
Resztę powiedziałam bardzo cicho, żeby nikt nie usłyszał.
L-Nic nie słyszałem.
Nagle coś we mnie wstąpiło i trochę głośno dokończyłam.
-...Ośmiornica. Chwila ja to powiedziałam.
-Nie mogłem patrzeć jak się miotasz, więc ci pomogłem.
-Tato!
W tym właśnie chciałam się zapaść pod ziemię. Wiem, że nie jedyna mam moce ducha, ale nie musiał przejmować nade mną kontroli. W końcu to przez niego nabawiłam się tego lęku. Gdy byliśmy w zoo, zaprowadził mnie do akwarium, gdzie było to monstrum, a potem oglądał krakena. Jak tu się nie zacząć tego bać, jeśli śni ci się prawie co noc. Popatrzyłam na niego gniewnie, żeby dowiedział się o czym myślę. Gdy mnie przejrzał, szybko się ulotnił.
L-Na serio tego głowonoga?
-To przez mego ojca. Przez to co odwalił, śniła mi się co noc, przez co nie mogłam spać.
Z-A jak się długo nie śpi, przed oczami pojawiają się omamy i ty pewnie to widziałaś.
Pokiwałam twierdząco głową.
K-Hmmm... Mam pewien pomysł. Co wy na to, żeby zorganizować mały wieczór filmowy.
Nie błagam niech nie myśli o tym co ja. Tylko nie ten film. Rozumiem, że to dla mego dobra, ale radzę nie. 
-Spokojnie będę przy tobie.
Położył mi swoją dłoń na moim ramieniu, dzięki czemu zyskałam trochę pewności siebie i odpowiedziałam.
-No...dobrze.
Całe szczęście do wieczora jeszcze było dużo czasu. Może zdążę się gdzieś ulotnić. Nie zostanę i stawię temu czoła. A może jednak nie. Biłam się z własnymi myślami. Z jednej strony chciałam od tego uciec a z drugiej zostać i pokonać ten lęk. Zawsze mogę spróbować. 

Czas leciał nieubłaganie szybko i zanim się obejrzałam siedziałam już przed telewizorem. Chciałam mieć to już za sobą. Obok mnie usiadł Kai i Nya. Niebieski ninja leżał na podłodze i czekał aż włączymy film.
J-To co oglądamy.
C-Słyszałem, że Krakena. 
L-To nie ma być tylko dla przyjemności. To ma być także trening dla Kasumi.
J-Trening.
-Tak no bo...gdy zniknęliście...mój tata przejął nade mną kontrolę i wtedy powiedziałam czego się obawiam.
J-Krakena.
-Ośmiornicy.
J-Ale kraken to kalmar.
Lekko się skuliłam i patrzyłam na ekran. Gdy tylko pojawiało się to monstrum, czułam czyjąś ciepłą rękę na plecach. Wtedy spoglądałam na film. Gdy film się skończył, rozluźniłam się. Myślałam, że miną miesiąc. Jednak cieszyłam się, że stawiłam czoła moim lękom.
-I jak?
-Dzięki wam nie było tak źle.
-Mówiłem.
Poszłam do swego pokoju i położyłam się spać. Może pomysł Kai'a da jakieś efekty.

Sen

Byłam na jakimś moście, gdzie nikogo nie było. Nagle wpadłam do wody, a w niej spotkałam to monstrum. Starałam się miotać i uciekać na brzeg. Niestety to coś mnie złapało i ciągnęło na dno. Nie mogłam się obudzić. Wiedziałam, że to już mój koniec. Gdy traciłam resztki nadziei, ktoś rzucił się do wody i mnie uratował. Jednak nie widziałam twarzy. Obudziłam się o 5 rano, a nad moją głową wisiała maskotka głowonoga. Nie miałam tego samego odczucia co zawsze na widok tego stworzenia. Więc jednak pomogło mi to, ale tej osobie co mi to powiesiła nie daruję. Zdjęłam ją i teleportowałam się do winowajcy. Tak jak myślałam mój mały niebieski ninja jeszcze spał. Powiesiłam zabawkę nad jego łóżkiem i wróciłam do swego pokoju. Muszę wszystkim jakoś podziękować. Może coś ugotuję lub upiekę. Ciasto to chyba najlepszy pomysł.

Strażniczka żywiołówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz