Nowe treningi

293 9 0
                                    

Trochę dziwnie się czułam, po tym osiągnięciu pełni możliwości. W przypływie pozytywnej energii byłabym w stanie rozwalić swój pokój. Nigdy tak się nie czułam. No może jeszcze wtedy co po raz pierwszy ich wszystkich zauważyłam w telewizji. Była noc, a ja znowu nie mogłam zasnąć. Może poćwiczę teleportację przedmiotów. Szukałam czegoś co mogłabym teraz wykorzystać do ćwiczeń. Mój wzrok padł na piłkę do tenisa. Zawsze gdy się nudziłam, rzucałam ją o ścianę. Wyciągnęłam w jej stronę rękę i się na niej skupiłam. Mogłam ją teleportować, gdzie ze chcę i nie męczyłam się przy tym. Później postanowiłam pobawić się trochę z żywiołami. Najpierw ją zamroziłam, a potem podpaliłam. Później zgasiłam, naelektryzowałam, wzbiłam w powietrze a na koniec ją zgniotłam. Musiałam ją potem naprawić. Po północy położyłam się spać, no bo w końcu nie można gadać z piłką w myślach. Mam nadzieję, że te treningi nie powinny być już takie trudne.

Chyba zaczynam wstawać jak Kai, ponieważ gdy wstałam było dobre pięć po szóstej. Ciekawe jak się miewa nasze Cona. Może sobie pogadali razem. Chciałam się tam do nich teleportować, ale postanowiłam, że lepiej będzie jak tego nie zrobię. Usłyszałam czyjeś pukanie do drzwi, więc szybko zawinęłam się w kołdrę. Udawał, że śpię, bo pewnie miałabym trening o wiele wcześniej. Aktorką to ja jestem "niezłą". Ktoś wszedł do mego pokoju i stanął naprzeciwko mego łóżka. Tylko jedna osoba tak wcześnie wstaje, nie licząc od dziś mnie.
-Kasumi obudź się. Za chwilę będzie ósma.
-Wiem, że jest po szóstej Kai i nic z tego nie wychodzę dziś z łóżka.
-A przysiągłbym, że widziałem cię jak byłaś już na nogach.
Czy on zamontował w moim pokoju kamery czy co. Czwarty dowcipniś się znalazł. Położyłam sobie poduszkę na głowę i czekałam aż on wyjdzie. Błagam was kto nie chciałby poleżeć sobie w łóżku nawet jeśli się obudził. Nie dosłyszałam chcianego dźwięku zamykanych drzwi, lecz poczułam jak szatyn szybkim ruchem zdejmuje ze mnie kołdrę.
-Nie wstałaś co? 
Przewróciłam oczami i się skuliłam. Usiadł obok mnie i powiedział.
-Wstawaj, bo wyciągnę cię z tond siłą.
Usłyszawszy to, zbliżyłam się do ściany. Myślałam, że da sobie już spokój, ale on nie dał za wygraną. Podniósł mnie i zaczął gdzieś nieść. Znowu. Mam małe deja wu. Wierciłam się i starałam się uwolnić z jego uścisku. Nie udało mi się.
-Skoro osiągnęłaś pełnie możliwości to powinniśmy częściej trenować.
-Puszczaj mnie!
Zauważyłam na jego twarzy łobuzerski uśmiech. Chwila. Teleportacja. Jednak jest pewien problem. No bo w końcu prze teleportowałabym również jego. 
-Puszczaj mnie, bo się teleportuje gdzieś.
-A i tak cię znajdę, więc ci się nie opłaca.
Kolejny powód czemu nie mogę tego zrobić. Moje krzyki chyba obudziły resztę, bo zauważyłam jak za pobliskich drzwi wychyla się brązowa czupryna. To była moja przyjaciółka, która głupio się uśmiechała. Niech no ja tylko ją dorwę. Gdy pogodziłam się z tym całym zajściem, przestałam się wiercić i się uspokoiłam. Chłopak zaśmiał się i odstawił na podłogę.
-No to idziemy trenować.
Miałam okazję do ucieczki, ale jak przypomniałam sobie co mi powiedział, odpuściłam sobie. No dobrze mogę poćwiczyć. W końcu powinnam, bo to co zrobiłam piłce to za mało.

Dochodziła ósma, więc zakończyliśmy na razie ćwiczenia. Kai uczył mnie głównie kontroli nad ogniem oraz walki bronią. Mieliśmy kontynuować po śniadaniu, ale nie sami. Chyba to nawet lepiej, bo moje serce wyskoczyłoby mi z klatki piersiowej. Pomyślmy. Umiem już kontrolować płomienie i trochę pioruny. Powinnam zacząć ćwiczyć pozostałe żywioły. A jeśli chodzi o energię to nie wiem czy mam coś takiego w sobie. Kiedy usiadłam w oczy rzuciła mi się moja przyjaciółka. Gadała i śmiała się razem z Cole'm. 
"-Chyba nam się udało.
-Tak pięknie razem wyglądają.
-Cona zostało potwierdzone.
-Tak samo jak Kami.
-Co?!"
W tym właśnie momencie zakrztusiłam się pomidorem. Szatyn poklepał mnie parę razy po plecach, a jego ręka została na nich.
-Wszystko w porządku?
-Tak nic mi nie jest. To już drugi raz w tym tygodniu.
Trochę dziwnie się czułam. To nie był pierwszy raz, kiedy tak się czułam. Zawsze odczuwałam to uczucie w jego obecności. Szybko dokończyłam swój posiłek i podeszłam do Nyi. Chciałam z nią po ciuch porozmawiać.
-O co ci chodziło z tym Kami.
-To widać i było was dzisiaj słychać, a wczoraj widać.
-Myślisz, że...
-Oj daj spokój. Idealnie do siebie pasujecie. On czuje coś do ciebie a ty do niego zgadza się.
-Może.
Poczułam jak zaczęły mnie piec policzki.
-Mówiłam. Widzimy się na treningu.
-Ej chwila.
Zdążyła już wyjść. No i co z tego, że coś do niego czuję. To może być zwyczajne zauroczenie. A może nie. Wiem jak wygląda zauroczenie i to co ja teraz czuję, to jest to co innego. Może faktycznie jest to miłość. Po tym zaczęłam się zastanawiać jaki żywioł opanować teraz. Ziemie to raczej nie teraz. Może właśnie wodę. Będę miała okazję porozmawiać z ninja wody. A co jeśli Kai nadal będzie chciał ćwiczyć ze mną. Jak mam to ze sobą pogodzić. Gdy wszyscy wyszli, ja nada byłam w pomieszczeniu. Nie wiedziałam co robić. Nagle poczułam, że coś łapie mnie za nadgarstek i ciągnie za sobą. Chciałam się wyrwać, ale zobaczyłam znaną mi czuprynę szatyna. Nie widziałam jaki miał wyraz twarzy. Może był zdenerwowany, a może zmartwiony. Prędzej chyba to pierwsze. W końcu raz już się spóźniłam na nasz trening i w jego głosie była nuta zdenerwowania. Nie miałam odwagi się go zapytać, co się stało, dlatego siedziałam cicho. Wyszliśmy na plac, gdzie wszyscy już czekali. Dopiero teraz odzyskałam mowę.
-Co tu się odwala?
L-Musisz opanować pozostałe żywioły. Z wiatrem ci nie pomożemy, bo żadne z nas nie posiada takiej mocy. Posiadał ją tylko nasz wróg, który nie żyje.
-Ta pamiętam kiedy byłeś opętany przez niego.
-Jay!!
-No co?
Chciało mi śmiać z tej scenki. Jednak znałam kogoś, kto mógłby mi pomóc. Wiem, że straciła moc, ale może pamięta jak się kontrolowało wiatr. Ciekawe tylko czyj był to pomysł. Miałam na myśli dwie osoby. Byłam nawet szczęśliwa, ponieważ nie musiałam się martwić co zrobić. Jeśli będę uczyć się od każdego, to będę w stanie pokonać tego Turel'a. 

Po chwili spojrzałam na moją przyjaciółkę i popatrzyłam się na nią znacząco.

"-Nie mówiłaś mu?
-Nie.
-Wiem kiedy mnie kłamiesz, więc dla własnego dobra powiedz prawdę.
-Powiedziałam tylko o tej muzyce."
Drugi powód, żeby z nią powalczyć i rozłożyć ją na łopatki. Cole pewni już reszcie powiedział. Tak to jest gdy ktoś uwielbia paplać. Dobra na Nyę za tamto nie jestem zła, ale na Hanę za to tak.
"-Cole co takiego ci dokładnie Hana powiedziała?
-Nie powiem.
-Wiem, że ci mówiła.
-Nie powiem, bo będziesz na nią wściekła.
-Już jestem. To miała być tajemnica.
-Ale powiem tak, nie musisz tego przed nami ukrywać. Sam się cieszę, że to dzięki nam się otworzyłaś."
Tylko o muzyce tak. Jak ja ją dopadnę, to ją rozszarpię!
-Przepraszam na moment. Hana choć no ze mną.
Przełknęła głośno swoją ślinę i powiedziała.
-Wilk się obudził.
-Ja to słyszę.
-Mam kłopoty.
Odeszłyśmy na bok. Oparłam się o ścianę i zaczęłam.
-Tylko o muzyce.
-No dobra nie tylko.
-Co jeszcze.
-Wszystko.
-Ehhh...Powinnam być zła, gdybym nie była po części szczęśliwa.
-Co?!
Odsunęła się ode mnie ze zdziwioną miną, a ja tylko się uśmiechnęłam. Potem podeszłam do niej i zepsułam jej fryzurę.
-No weź. Godzinę nad nią spędziłam.
-Tak lepiej wyglądasz. A ten twój tekścik o wilku mnie rozbawił, a nie wkurzył.
-A tak się pięknie starałam.
Akurat podchodziłyśmy do reszty i spojrzałam na czarnowłosego, który najwidoczniej odetchnął z ulgą.
-Powiem ci tylko jedno Hana. Jest na razie jedna osoba, której udało się wyprowadzić mnie z równowagi.
Mój wzrok padł na bruneta, który się ukłonił i powiedział.
-Zawsze do usług w tych sprawach.
C-Możemy już zaczynać?
Wszyscy wybuchliśmy głośnym śmiechem.

Strażniczka żywiołówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz