Rodział 3. Ja...przepraszam.

1K 53 47
                                    

~K~

Przygotowałam kanapki na piknik.
Wzięłam malutki koszyk gdzie schowałam kilka rzeczy w tym kanapki.

Teraz tylko jak najszybciej pobiec.
Wyszłam z domu i go zasunełam na klucz.

-Muszę

szybciej biec jeśli chce być tam jak najszybciej...-powiedzialam cicho i przyspieszyłam w biegu ,bez przerwy patrzyłam się na koszyk by zobaczyć czy nic mi nie wypadnie.

-Aaa!!-krzyknełam bo nagle na kogoś wpadłam

-Ała...-masowałam się po głowie z bólu.

-Nic ci nie jest? -usłyszlam znany głos i podniosłam głowę ,był to Levi który patrzył się na mnie swoim wzrokiem nie wyznający żadnych uczuć.

-Nic mi się nie stało...ja... przepraszam...-powiedzialam i po chwili zauważyłam że wszystko z mojego koszyka wypadło. Naszczescie kanapki wsadziłam do specjalnego pojemniczka i nic im się nie stało.

Szybko zaczęłam wszystko zbierać...kiedy ja wszystko zbierałam nachylił się Levi i mi pomógł .

W przeprosinach że się na niego wpadłam i za podziękowanie że mi pomógł wszystko pozbierać ,dałam mu kanapkę.

~L~

Kamira dała mi kanapkę po czym gdzieś uciekła. Jednak potrafi być czasami miła.

W sumie to nie jadłem nic od najbliższych czterech godzin.
Wziąłem gryza...to jest...przepyszne...!

-Ej Levi! -uslyszłem Erwina który szedł w moją stronę.

-Co się stało ?-Zapytałem ,miałem trochę kanapki w buzi więc mój głos brzmiał trochę dziwnie ,starałem się jak najszybciej przełknąć ten kawałek.

-Skąd masz te kanapkę ?- zapytał mnie Erwin ze zdziwieniem.

-Dostałem od jednego z moich uczniów, a dokładniej od dziewczyny.

-Levi masz dziewczynę !?To gratulacje chłopie.- Erwin zaczął się śmiać a ja spojrzałem na niego jednym ze swoich mrocznych spojrzeń.

-Spokojnie tylko żartowałem .-powiedzialam Erwin i nadal trochę chichotał pod nosem .

~K~

Najgorzej...wpaść na kaprala, mam nadzieję że się nie zezłościł. Jak narazie jednym celem to szybko dobiec do tej wiśni .

Kiedy tam dobiegłam usłyszlam śmiechy .

-Ju...ż....już jestem -powiedzialam zdyszana i postawiłam koszyk na ziemi .

-Z czego się śmiejecie ?-zapytałam.

-Kiedy budziliśmy Erena nagle te dwie złączone ławki się odsunęły i...Eren spadł.-Powiedziała Mikasa nie mogąc powstrzymać śmiechu.

-Dlaczego mnie była to niezła pobudka.-powiedzial Eren i również jak Mikasa nie mógł powstrzymać śmiechu.

Tylko Armin patrzył się w niebo rozmyślając o czymś .

-Armin... wszystko w porządku?-zapytalam, ponieważ bałam się że cos go zadręcza

-Eh...a...tak...jest okej.- Armin był zdezorientowany .

-Wierze ci ...ale gdyby coś to nam możesz powiedzieć -powiedziała Mikasa.

Zastanawiam się czy powiedzieć im że wpadlam na kaprala czy może jednak nie mówić ,już sama nie wiem...

Ciepły wiatr wiał na nas ,a mi i Mikasie letko na wietrze powiewały włosy.

Koło nas przepływała rzeczka ,gdzie było słychać cichutkie przepływanie wody.  Wszyscy więc położyliśmy się na trawie i odpoczywaliśmy w ciszy.

Po piętnastu minutach zasnęliśmy i spilsmy około dwie godziny.

Obudził nas Eren który oblał nas wodą z rzeczki.

-Doigrales się Eren !-nagle wstałam ,podeszłam do rzeczki i nabralam wody w ręce i oblalam Erena ,pozostali zrobiło to samo. Przez godzinę chlapalismy się wodą i byliśmy w połowie mokrzy.

W końcu kiedy byłam nabrać wody w ręce poczułam jak ktoś dotknął mnie w talii...








...i wrzucił mnie do rzeczki.

-Niech ja cię złapie Eren! - jak najszybciej wyszłam z wody i goniłam Erena który nie chciał skończyć w rzeczce.

W końcu go zlapalam i podciągnęłam za sobą aż do rzeczki . Przy okazji załapałam też Mikase, a Eren Armina i tak wszyscy skoczyliśmy cali mokrzy ,od stóp do głów.

~L~

Postanowiłem spędzić trochę czasu kolo mojej ulubionej wiśni, ale ktoś tu był przede mną .

Kiedy zauważyłem kto to był Kamira w tym momencie goniła Erena .
Później popatrzyłem na Mikase i Armina byli w połowie mokrzy i naparzali się wodą.

Jedyne co mogłem zrobić to obrzec się o drzewo i patrzyć jak się te "bachory" bawią.

Znowu spojrzałam na Erena i Kamire , w końcu dziewczyna dogoniła go i złapała za rękę i zaczęła go ciągnąc do rzeczki. Eren wziął za rękę Armina, a Kamira wzięła za rękę Mikase i takim sposobem wszyscy skończyli w wodzie.

Chyba nic tu po mnie...i szybkim krokiem poszlem do swojego pokoju.

Tak się zastanawiam kto mieszka koło mnie ,ponieważ mieszkam wraz z moimi "uczniami" ,a nawet nie wiem kto mieszka toż koło mnie.

~K~

-To był najlepszy piknik jaki miałam !-zaczelam cicho krzyszczeć że szczęścia.

-Muszę to potwierdzić .

Nagle usłyszeliśmy straszny hałas który światczyl o tym że mamy się zdjewic na placu.

Pomimo tego że bylismy cali mokrzy biegliśmy na spotkanie.

-Witam was po raz drugi . I niestety muszę ogosic pewną rzecz...
Niektóre osoby nie będą mieli wspolokatorów.

Co!? Proszę oby mnie tam nie było !
Nagle kapral wyjąl listę .

-Jest to sześć osób.

-(dwie przypadkowe osoby) nie będą ze sobą mieszkamy również Mikasa Ackermann i Kamira Raibu , (jakieś dwie osoby)

Nie...nie...nie....dlaczego to zawsze ja!?

-Te wyczytane osoby dostał nowe pokoje i klucze .

Podeszłam do kaprala i oddałam mu swoj klucz, a dostałam nowy.

~L~

Kiedy podawałem klucz Kamirze zauważyłam że nie jest z tego zadowolona ,ale również zauważyłem że jej ner pokoju to 57.

Zaraz, zaraz...mój numer pokoju to 56...no to SUPER. To już wiem kto będzie moją sąsiadką.

~K~

Po dostanie klucza pobiegłam do domu i szybko się spakowalam w najpotrzebniejsze rzeczy. Była to duża "walizka" i była nadwyraz ciężka, ale mus to mus.

Powoli szłam z tym ciężarem gdy nagle usłyszałam za sobą czyiś głos...

-Moge ci pomóc ? Wygląda to na bardzo ciężkie...

______________________________________

Mam nadzieję z rozdział się podobał.

Jeśli coś wam się nie podoba polecam napisać w komentarzu co, a ja postaram się to zmienić.

[Levi x Oc] Miłosny labirynt (Zawieszone) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz