Rozdział 5

3.4K 154 93
                                    

Po tamtym wieczorze nie miałam z Filipem żadnego kontaktu. Czasami natrafiałam na jakieś informacje o nim, jego duecie z Quebo albo o nowej dziewczynie.Nigdy jednak ich nie czytałam, bo wystarczyła mała wzmianka a ja już tonęłam w smutku, więc musiałam przestać wchodzić na portale plotkarskie i uważać co obserwuję na instagramie. Moje życie powoli wracało do normalności. Nadeszła sesja, więc wpadłam w wir nauki i tak naprawdę, gdyby nie to, to nadal rozpaczałabym za tym chłopakiem. Udało mi się zdać wszystkie egzaminy w pierwszym terminie i mogłam oficjalnie zacząć wakacje. W przed ostatnim tygodniu czerwca wróciłam do rodzinnego domu, gdzie spędziłam nieco ponad tydzień, potem musiałam wrócić do stolicy. Był czwartkowy wieczór i razem z Michałem byliśmy na mieście. Cały dzień siedzieliśmy nad Wisłą i zgłodnieliśmy, więc zdecydowaliśmy iść coś zjeść. Mniej więcej w połowie posiłku zadzwonił do mnie Łukasz.

-Halo?

-Hej, jesteś już w Wawie?

-Ta, właśnie siedzę na mieście, a co tam?

-Robimy ognisko na Poniatówce, wpadniesz?

Zerknęłam na Michała, który przysłuchiwał się rozmowie.

-No nie wiem, cały dzień byłam dziś na plaży. Poza tym musiałabym wrócić do siebie i się ogarnąć.

-Dobra, nie marudź tylko ruszaj dupę. Możesz zabrać znajomych.

Po tych słowach rozłączył się, a ja westchnęłam głośno.

-Kto to?

-Łukasz, robi ognisko nad Wisłą i nas zaprasza.

Michał uśmiechnął się szeroko.

-Zajebiście,idziemy!

Przewróciłam oczami, kolejny raz wzdychając. Czy moje zdanie nikogo nie obchodzi? Dokończyliśmy nasze jedzenie i umówiliśmy się, że za godzinę Michał wpadnie po mnie i razem pojedziemy na to ognisko. Zanim dotarłam do mieszkania minęło 20 minut, nim wzięłam prysznic i się ubrałam zostało mi zaledwie 10 minut, a Michał zdążył już wysłać smsa, że jest w drodze. Nie miałam czasu na makijaż, więc jedynie związałam mokre włosy w luźnego koka, zabrałam bluzę i telefon i już musiałam zejść na dół. Oboje chcieliśmy dziś pić, więc na plażę dostaliśmy się komunikacją miejską. Mimo, że to nie był koniec tygodnia, to na miejscu było dużo ludzi i z trudem znalazłam grupę Łukasza. Było ich ośmioro, w tym Filip, który dokładał drewno do ogniska. Część osób już znałam, więc przywitałam się z nimi i przedstawiłam Michała.

-Macie te kiełbaski?

Spytał Łukasz, gdy go uścisnęłam na powitanie.

-Jakie kiełbaski?

-No, pisałem ci smsa, że masz dokupić.

-Nie dostałam żadnego smsa.

Chłopak zmarszczył brwi i wyjął telefon z kieszeni.

-Kurwa, wysłałem to do innej Ani.

Przewróciłam oczami i poklepałam go po ramieniu.

-Brawo ty.

Skwitowałam, po czym usiadłam na piasku obok Michała. Mój przyjaciel zdążył już zdobyć uwagę dwóch dziewczyn, których nie znałam.

-Fifi, podaj Ance i Michałowi piwo!

Zawołał Łukasz, na co Filip niechętnie się zgodził.

-Łap!

Rzucił w moją stronę jedną, potem drugą puszkę alkoholu.

Tylko Ty || Taco Hemingway Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz