Rozdział 11

3.1K 154 137
                                    

Woda było cieplejsza niż się spodziewałam. Wchodziłam do niej powoli, rękoma zasłaniając swoje ciało. Filip nie spuszczał ze mnie wzroku i czułam jak oblewa mnie fala gorąca.

-Nie patrz się tak na mnie.

Mruknęłam.

-Jak?

Odparł rozbawiony.

-Jakbym była jakimś kawałkiem mięsa.

Filip zaśmiał się i odwrócił się. Pływaliśmy jakiś czas, niewiele rozmawiając. Zrobiło mi się zimno, więc powiedziałam o tym chłopakowi.

-Chcesz już wyjść?

Pokiwałam głową i zaczęłam kierować się w stronę brzegu. Zdążyłam zrobić kilka kroków, kiedy niespodziewanie zahaczyłam o coś na dnie. Wpadłam pod wodę, która natychmiast dostała mi się do nosa i ust, przez co zaczęłam się krztusić. Wierzgałam nogami i rękoma, byleby wydostać się na powierzchnię, ale to było tak, jakbym miała kamienie przywiązane do nóg, które cały czas ściągały mnie w dół.

-Ania! Kurwa!

Zaniosłam się kaszlem, z trudem łapiąc powietrze.

-Już dobrze.

Słyszałam gdzieś obok Filipa. Cała się trzęsłam i gdyby nie to, że trzymałam się Filipa, to pewnie znowu wylądowałabym pod wodą. Czułam jak przesuwam się, chociaż się nie poruszałam. Kiedy odzyskałam pełną świadomość, dotarło do mnie, że jesteśmy na brzegu i siedzę na kolanach Filipa, mocno się w niego wtulając. Było mi cholernie zimno i chciałam już wrócić do pokoju.

-Lepiej?

Zapytał cicho, odgarniając mi włosy z twarzy. Kiwnęłam lekko głową, ale się nie odsunęłam. Czułam się tak bezpiecznie w jego ciepłych ramionach.

-Chodź, jesteś lodowata.

Ubrałam się z jego pomocą, zupełnie nie przejmując się tym, że jestem naga. Chyba nadal jeszcze byłam w szoku po tym co się wydarzyło. Filip ubrał się szybko i zaprowadził mnie do ogniska, do którego dorzucił drewna. Następnie przyniósł mi z domku koc i okrył nim moje ramiona.

-Przestraszyłaś mnie.

Powiedział z pełną powagą, bacznie mnie obserwując.

-Przepraszam.

Westchnął cicho i pokręcił głową.

-Chodź do mnie.

Szepnął i przyciągnął mnie do siebie. Ujął moją brodę i zmusił mnie, bym na niego patrzyła. Przyglądał mi się, jakby sprawdzał, czy nie mam żadnych obrażeń.

-Naprawdę się o ciebie bałem.

-Dlaczego?

On tylko wzruszył ramionami i pogładził kciukiem mój policzek. Patrzyliśmy sobie w oczy, aż w końcu nie wytrzymałam i zerknęłam na jego usta. Były takie kuszące.

-Pocałuj mnie.

Szepnęłam błagalnie. Filip uśmiechnął się smutno i spuścił głowę, a ja poczułam ukłucie w sercu. Zaczęłam wyrywać się z jego objęć, ale on tylko przycisnął mnie do siebie mocniej.

-Puszczaj.

Warknęłam, nie przestając się szarpać. Byłam zraniona i upokorzona, jedyne o czym marzyłam, to zakopać się pod ziemię.

-Uspokój się.

Złapał moją twarz w dłonie, więc się uspokoiłam.

-Bardzo chcę cię pocałować, ale nie mogę.

Tylko Ty || Taco Hemingway Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz